Takie są koszty prowadzenia samodzielnej polityki międzynarodowej.
Zobaczymy, ile Poroszenko "dostał" od Niemiec i Rosji za ten odpychający gest wobec Polski.
Jeśli oczywiście była to oferta dla Ukrainy, a nie dla niego osobiście.
Bo to by pozwoliło realnie ocenić rangę naszego kraju w obecnej sytuacji politycznej Europy. Ile ci najwięksi chcą poświęcić, abyśmy nie wybili się na samodzielność. W gruncie rzeczy, w ten niezbyt przemyślany i nieco histeryczny sposób, naszą samodzielność tą drogą promując.
Oczywiście, zachowanie Niemiec powinno znaleźć swoje odbicie w trakcie zbliżającej się wizyty Andrzeja Dudy w Berlinie. Tak podczas rozmów w cztery oczy, jak i - być może - podczas wypowiedzi publicznych. Jest wiele tematów, których Niemcy nie lubią i które są dla nich bardo niewygodne.
Powtarzam, koniec jęczenia, takie są koszty prób wybicia się na samodzielność. Na razie przy rządzie, który ma interes Polski w dupie i przy mediach, strzegących wyłącznie obcego interesu.
Albo samodzielność, a wtedy nie uniknie się, i nie wolno jej unikać, od czasu do czasu konfrontacji. Albo, jak np. radzil wczoraj "antysystemowy" Kukiz. Nikogo nie drażnić, siedzieć cicho, bo nam nie pozwolą sprzedawać u nich pietruszki.
I dzięki Bogu, że Andrzej Duda nie popędził w pierwszej kolejności, jak mu to wielu "ekspertów" radziło, do Kijowa. Za to najpierw, publicznie Poroszenkę przetestował.
Takich "testów", zanim się w Kijowie, ale to już po wyborach parlamentarnych, w ogóle zjawi, powinno być jeszcze więcej.
Inne tematy w dziale Polityka