W ramach typowej dla formacji, którą reprezentuje, obsesji na punkcie sabotowania działalności reprezentującej Polskę i polskie interesy, Bronisław Komorowski, zanim się ostatecznie wyniósł z tego miejsca, nie tylko zdemolował archiwa Kancelarii Prezydenta, wydał do ostatniej złotówki wszystkie, przysługujące jej do końca roku pieniądze i juz po przegranych wyborach zatrudnił nie wiadomo po co kilkadziesiąt osób, po czym wszystkich w ramach grupowego zwolnienia zaopatrzył w odprawy i zablokował Dudzie możliwość zatrudnienia kogoś innego.
Jakby tego było mało, gdy tylko dowiedział się, że Andrzej Duda chce zamieszkać nie w bliskim, tak bliskiej sercu Komorowskiego, rosyjskiej ambasady i jej mikrofonów, Belwederze, ale w Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, zarządził po swojej porażce na Krakowskim generalny, choć niczym nie uzasadniony, remont wentylacji i klimatyzacji, który może potrwać miesiące.
W efekcie Prezydent Andrzej Duda do końca roku praktycznie nie ma pieniędzy, choćby na zatrudnienie zaufanych osób, czy zlecanie wiarygodnych dla niego ekspertyz, niezbędnych w działalności Głowy Państwa lub w przygotowywaniu obiecanych przez niego projektów ustaw. No i musi z żoną wciąż, nie wiadomo jak długo jeszcze, mieszkać w hotelu.
Ja mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że po wyborach parlamentarnych, gdy ukaże się pełny audyt działalności Kancelarii Bronka i jego fornali, w opisie zawiadomienia do prokuratury, obejmującym niegospodarność i zwykłą działalność przestępczą, jak chociażby "zagubienie" tajnych dokumentów, pojawi się także, po prostu, zarzut naruszenia bezpieczeństwa państwa, poprzez ewidentne utrudnianie funkcjonowania i działanie na szkodę jej najwyższego, konstytucyjnego organu.
Najwyższy już chyba czas zacząć, i to publicznie, nazywać rzeczy po imieniu.
Inne tematy w dziale Polityka