A III RP w Warszawie pilnuje niemieckich interesów, walcząc z Prezydentem w każdy, możliwy sposób. Nawet wtedy, albo - zwłaszcza wtedy - gdy zagranicą reprezentuje Polskę.
Miejmy nadzieję, że jeszcze tylko przez niecałe dwa miesiące, a później ta walka o polskie interesy przeniesie się także nad Wisłę.
Bo Polsce w stosunkach międzynarodowych i na światowej arenie potrzebna jest uparta, cierpliwa ewolucja. W niektórych sprawach obliczona na wieloletnie zmiany pozycji, zobowiązań i akcentów. Po prostu tam nie wszystko od nas zależy.
Ale tu, w Polsce, albo w ciągu najbliższych paru miesięcy dojdzie do rewolucji, albo żadna ewolucja nie będzie możliwa. Chyba, że uwsteczniona, z powrotem na sprywatyzowane drzewa w charakterze atrakcji parków tematycznych.
Chodzi przede wszystkim o rewolucję w stosunku państwa do obywatela oraz instytucji państwowych wobec obsługiwanego przez nie państwa.
Jeśli to się zacznie, to reszta, czyli w pierwszej kolejności rewolucja w poszanowaniu i egzekwowaniu prawa, poprawa nie tylko poczucia, ale i realnego bezpieczeństwa, a za nimi wszystko, co w innym, cywilizowanym kraju nazwano by po prostu normalnością, przyjdą nieuchronnie.
I w Berlinie Prezydent Polski nie będzie już musiał jedynie walczyć o polskie sprawy. Będzie po prostu, tak jak polski premier, uczestniczył w politycznej grze, w której nie wszyscy muszą się lubić, nawet nie wszyscy szanować, ale wszyscy traktują się nawzajem poważnie.
Inne tematy w dziale Polityka