karlin karlin
904
BLOG

Amerykański KOD walczy za nas?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 14

W wielu miastach w USA rozpoczęły się protesty przeciwko wynikom ostatnich wyborów prezydenckich. Płoną samochody, sypią się groźby i wyzwiska - tutaj można posłuchać amerykańskiej krzyżowki Peszek, Stuhra i Kijowskiego.

Naprawdę, możemy odetchnąć z ulgą. Po pierwsze, bo z naszymi aborterami własnego mózgu nie jesteśmy na świecie sami, a pewne rytuały zidiocenia praktykuje się nad Wisłą wedle najlepszych, światowych wzorców. Czyli zaraza przylazła z zewnątrz. Ale nie tylko dlatego.

Widać bowiem, że przerażenie świata odsłoniętego i zapowiedzianego już pod koniec XVIII wieku w pismach "Boskiego Markiza", wywołane widmem władzy kogoś, kto sugeruje, że "coś z tym trzeba będzie zrobić", jest niezwykle głębokie i prawdopodobnie nie do opanowania. A to oznacza, że już wkrótce po amerykańskich preriach i libertyńskich gettach, w których chowa się Woody Allen i jego kumple, mogą zacząć szaleć poprzebierani za czerwonoskórych, tamtejsi Petru, Kijowscy czy Myszki Agresorki.

Oczywiście, nasze Myszki dostaną prawdopodobnie, na jakiś czas, wirtualnego kopa w żyłę. Nawiasem, Mycha miałaby chyba nieco większe szanse na zainteresowanie elektoratu "deklaracją Ciccioliny", niż przywiędły bluszcz spod latarni amerykańskiego popu. Jednak na dłuższą metę zawalenie się demokracji w krainie, będącej dla nich, do tej pory, "ostoją demokracji", może być nieco frustrujące.

Amerykański KOD, a dokładniej jego sponsorzy, ma dwa wyjścia. Albo uda mu się oswoić lub jakoś przekupić Trumpa, albo znaleźć tamtejszego Cybę. A tradycje USA w tej dziedzinie są przeogromne. Jeśli żadna z tych opcji nie przyniesie skutku, a poznamy to po tym, że Trump żyje, a kodziarze Wuja Sama nadal szaleją, powinniśmy zacząć KODowi zza Oceanu gorąco kibicować.

Bowiem pojawi się niepowtarzalna szansa, że mogą nam wychować najbardziej sprzyjającego Polsce prezydenta USA w historii.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka