Ja rozumiem, że PiS i prezydenta Kaczyńskiego można nie lubić. Sam go nie lubię. I co z tego? Politycy różnych opcji zadają jeden przez drugiego skrajnie debilne pytanie: po co, po co, po co? Manierą słynnego "Ask A Ninja" odpowiem: BO JEST PREZYDENTEM!
O ile po SLD, a szczególnie po starych PZPRowskich pierdzielach pokroju Janika spodziewałbym się takiej głupoty, to w przypadku Palikota jest to raczej hucpa i cynizm. Wątpię, że facet z dyplomem z filozofii nie potrafiłby dojść do prostych i absolutnie logicznych wniosków i zrozumieć, po kiego diabła podsiadły intratne stanowisko prezydenta* Lech Kaczyński był wybył do Nowego Jorku na Zgromadzenie Ogólne ONZ. Bo a. mimo wszystko, Kaczyński jest głową państwa, b. nasz kraj jest członkiem ONZ, c. jak premier dał dupy w negocjacjach z Obamą, to może prezydent przynajmniej nie spieprzy tego bardziej.
*skoro mamy p.o. premiera, możemy mieć też p.i.s. prezydenta, duck off!
Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię.
Jestem także utalentowanym słowopotfurcą.
Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda.
Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka