Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
72
BLOG

Kulkomioty a sprawa...

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Nie, na szczęście nie polska. Jak u nas SLD przygotowało ustawę o wiatrówkach, markerach paintballowych i innych takich cudawiankach, to przygotowało ją liberalnie i rozsądnie. Do siedemnastu dżuli energii wylotowej, od osiemnastu lat i już. W tę ustawę repliki airsoftowe wpasowują się idealnie - wolno mieć i nikt nam wstrętów z tej przyczyny robić nie będzie. Gorzej, jeżeli UEeee ubzdura sobie, żeby prawo dotyczące wiatrówek, paintballu i airsoftu ujednolicić, i to - znając eurokratów - w najbardziej upierdliwy i idiotyczny sposób.

W nieszczęsnej Unii Europejskiej bowiem jednolitych przepisów na razie nie ma, a państwa członkowskie radzą sobie same, jedne lepiej, drugie gorzej. Pod względem kretynizmów przoduje Holandia, w której moje ulubione plastikowe pistolety są równane z kastetami, teleskopowymi pałkami i innymi bandyckimi narzędziami, ręczne miotacze gazu i paralizatory dostępne są tylko dla wojska i policji, ale za to kuszę może posiadać każdy. Logiki za taką klasyfikacją nie widzę, ale Holandii należy wybaczyć. Tam się dużo jara. W pobliskim Luksemburgu natomiast trzeba mieć na repliki policyjne pozwolenie.
Gorzej natomiast w Gejrmanii, gdzie toleruje się takie wynaturzenia jak BPjM i multi-kulti, ale już takiej fajnej zabawki jak M60 na kulki posiadać nie wolno - jeżeli coś strzela serią z siłą powyżej 0,5 J, ma podwieszony celownik laserowy bądź latarkę lub nie jest oznakowane "F im fuckenf", czyli literką F w pięciokącie, jest VERBOTEN! Również logiki w tym nie ma żadnej, ale kogo to obchodzi.
Równie durne i nielogiczne przepisy ma Wielka Brytania (Irlandia nie, ale o tym później). Tam z kolei, bez kwitka (uzyskiwanego na zasadzie bliskiej Paragrafowi 22) nie można kupić repliki, która uprzednio nie została wypaćkana farbą w kolorze oczojebnym na przynajmniej 50% powierzchni. Definicję koloru oczojebnego zawiera odpowiednia ustawa, termin mój, bo opisowy. Na szczęście jeżeli zjawimy się na minimum trzech strzelankach w okresie nie krótszym niż dwa miesiące i właściciel miejscówki odnotuje ten fakt, możemy kupować bez ograniczeń. Na szczęście zawsze można na czas strzelanki pożyczyć od kogoś replikę.
Dziwacznym przypadkiem jest Hiszpania, w której replikę można mieć, ale nie można jej wynosić z domu. A ludzie i tak wynoszą, żeby postrzelać się na odludziu, gdzie ich "pany policjanty" nie przyuważą.
Paćkanie farbą w kolorze oczojebnym, i to bez wyjątków, praktykowane jest także w Portugalii. Tam wypaćkane musi być 10 cm od końca kolby i 10 cm od początku lufy karabinu oraz 5 cm od początku lufy i cały chwyt pistoletu. Ten chwyt można sobie było darować, jak ktoś ma łapę jak bochen to cały chwyt Orła Pustyni w nim schowa i zasłoni. A czerwony czubek uznaję za rozwiązanie sensowne. O rozwiązaniach sensownych będzie później.
Absurdy dotyczące przyrządów celowniczych znajdziemy natomiast w Rumunii i Grecji (zgubny wpływ południowego słońca, hmm...). W kraju Draculi i Ceausescu, zakazane jest montowanie na replice wojskowych urządzeń celowniczych (choć tylko lunet noktowizyjnych i celowników laserowych), sprawiające, że plastikowy karabin z doczepionym AN/PVS'em-ileśtam staje się zakazaną bronią wojskową. W Grecji natomiast nielegalne jest montowanie na replice lunet, kolimatorów, celowników laserowych i latarek. Na Słowacji z kolei nie wolno na zabawce wieszać celowników laserowych i noktowizorów, a w Szwajcarii - tylko celowników laserowych.
Zbliżamy się do ograniczeń sensownych - poczynając od ograniczeń w handlu. W Belgii, Austrii, Czechach i Słowacji repliki można kupić tylko w sklepach z bronią, dodatkowo w dwóch ostatnich są one traktowane jako broń (aczkolwiek taka, którą można posiadać bez zezwolenia).
We Włoszech obowiązuje czerwony czubek, czyli wyraźnie pomalowany na jasnoczerwono koniec lufy. Podobne prawo działa w USA i nawet ma sens.
Ograniczenia energii wylotowej poniżej limitów wytrzymałościowych repliki (czyt. zamontowania w niej tak idiotycznie mocnej sprężyny, żeby mechanizm poszedł się paść) obowiązują w Irlandii, Włoszech, Słowenii (1 J), Portugalii (1,3 J) i Francji (2 J). Wzmocnione części zamienne i sprężyny dostępne na rynku pozwalają maksymalnie zwiększyć energię wylotową repliki do około 3 J, chociaż nie spotkałem się z nikim, kto miałby potrzebę wyciskać ze swojego sprzętu więcej niż 2,5 J (a to tylko w przypadku karabinów wyborowych, które muszą mieć większy zasięg).
Teraz czas na Dziki Zachód, czyli kraje w których ograniczenia sprowadzają się do zdroworozsądkowego "od 18 lat i nie wyjmuj przy ludziach". W tej kategorii, oprócz naszego wspaniale chorego kraju znajduje się także Litwa, Bułgaria i cała Skandynawia. Co do pozostałych krajów, nie dysponuję informacjami, ale podejrzewam, że Estonia to również Dziki Zachód.

Pytanie tylko, co sobie arcymądrzy eurokraci z tych przepisów ubzdurają jako europrawo dotyczące airsoftu i czy tradycyjnie będą równać w dół do największych histeryków, czyli Holendrów i Niemców. Oby nie, bo wtedy airsoftowcy z całej Unii (w tym strzelający się we Francji, Czechach i Polsce Niemcy oraz strzelający się w Belgii Holendrzy) nie dadzą im żyć i zacznie się szał petycji, jak przed wprowadzeniem durnych przepisów w Wielkiej Brytfanii.

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości