Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
658
BLOG

Lepszy złodziej niż maniak

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Polityka Obserwuj notkę 1

Politycy w naszym smutnym chorym kraju dzielą się na dwie kategorie. Pierwsi po prostu uznają mandat samorządowy, poselski czy ministerialne stanowisko za ciepłe korytko, z którego można się łatwo i przyjemnie nachapać. Drudzy, broń nas przed nimi Panie Boże, to "ludzie z misją" - oni mają swoje urojenia, swoje odjazdy, i postawili sobie za zadanie przeforsować je jako obowiązujące dla całego społeczeństwa.

Pierwsi nie będą się specjalnie przemęczać, pozorując pracę i od czasu do czasu załatwiając to i owo znajomym - na ten przykład jakiś pomniejszy, nikomu niepotrzebny stołek w jakiejś podległej sobie komórce organizacyjnej, bo przecież teraz takie chore wymagania dla nowych pracowników, a siostrzeniec z trudem nabył za pięcioletnie czesne i koszt dojazdów dyplom Wyższej Szkoły Kopania Niższych Rowów w Cipcikowicach Górnych, który nie może się marnować, albo poprawkę w papierach, bo kuzynowi robią wstręty w urzędzie, nie ma jakiegoś tam papierka ani czasu go zdobyć. Ot, sielanka. Narodowi nie ubędzie, jak się go przy tym załatwianiu trochę natnie na kasę.

Z drugimi jest już gorzej. Ich urojenia zwykle nie są tak całkowicie ich, bo pochodzą z indoktrynacji przez ten czy inny front ideologiczny. Problem w tym, że taki delikwent przyjmuje je dogmatycznie - bo albo to słowo Boże, albo tak powiedział ten czy inny mędrzec (do pocztu mędrców wliczają się mniej lub bardziej z własnej winy m.in. Karol Marks, Noam Chomsky, Slavoj Żiżek, Magdalena Środa czy Richard Dawkins), a on, biedny głupi polaczek, z Bogiem i mędrcami dyskutować nie będzie. Dlatego właśnie słucha, czyta, rozumieć nie rozumie, ale działa. Wyłazi na mównicę i klaruje "Jedna jest racja, i jest to święta racja. I jest to racja moja, bo ze wszystkich racji jest najmojsza!", a jak przepchnie co sobie ubzdurał, robi się taki gnój, że ludzie nie wiedzą, gdzie góra, gdzie dół, a gdzie czwartek. Zwykle bowiem delikwent taki działa jak pies ogrodnika - jeżeli sam korzyści z czegoś nie ma, to gdy tylko stoi to w sprzeczności ze słowem Bożym albo poglądami mędrca, uzna, że należy głupiemu ciemnemu ludowi tego zabronić, bo grzeszne albo niepostępowe. Nawet jeżeli głupi ciemny lud protestuje - wtedy należy uznać, że się nie zna, bo ogłupiony pederastyczno-żydowsko-masońską cywilizacją śmierci albo głupi, ciemny i zabobonny. Taki delikwent kieruje się w życiu zasadą Ludwika XIV, szczególnie jeżeli policja go przydybie na jeździe pod wpływem. Wtedy będzie się awanturował, groził policjantom itd. - w końcu lud go wybrał, dał mu immunitet, i teraz delikwent jest z woli Boga i ludu wielce szanowanym przedstawicielem władzy.

Oba typy nie mają pojęcia, co to takiego ten "interes narodowy". Dla pierwszego, to zrobić taki interes, żeby na nim zarobić i nikt się o tym nie dowiedział, drugi "interes narodowy" to jego interes - bo to on postępuje zgodnie ze słowem Bożym albo poglądami mędrca, więc wie, co dla narodu jest najlepsze, a jak ktoś twierdzi inaczej, to jest pederastą, Żydem i masonem albo ciemnogrodzianinem i dla niego miejsca w narodzie nie ma. Różnica w tym, jak łatwo po takich mądralach posprzątać, kiedy się ich już wreszcie wykopie na zbitę mordę. Po pierwszym nie problem - trzeba będzie przejrzeć papiery i wymyślić, jak odrobić straty, niekorzystne umowy wypowiedzieć, a zbędne stołki zlikwidować w ramach starej dobrej "redukcji etatów". Sprzątanie po drugim jest dużo trudniejsze - delikwent bowiem miał "poczucie misji" i aktywnie "reformował" prawa i przepisy, żeby tylko wyszło na jego. Dodatkowo, osły na których wjechał na właśnie opuszczone stanowisko najprawdopodobniej będą donośnie ryczeć w jego obronie, twierdząc że jesteśmy pederastami, Żydami i masonami albo ciemnogrodzianami, cała afera jest sfabrykowana, a delikwent powinien był zostać wybrany na stanowisko dożywotnio, jeśli nie wprost dziedzicznie.

A jak się przed takowymi typami ustrzec? MYŚLEĆ. Samemu, bez dogmatów i słów-kluczy. Patrzeć takim na ręce, co robią i jaki ma to efekt. W końcu władza zda sobie sprawę, że nie może z ludem lecieć w ciula, bo on wcale taki głupi i ciemny nie jest.

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka