Cierpliwość się opłaca. Zamiast astrazeneca zaszczepię się pfizerem. Wciskano mi szczepionkę, która jak się okazuję nie do końca została przebadana i ma coraz więcej ofiar. Dlatego gdy miałem się zaszczepić wstępnie 15 kwietnia, spróbowałem w tym bałaganie uzyskać dostęp do pfizera. No i sukces. Nawet dość blisko, a chcieli wysłać mnie prawie 100 km od miejsca zamieszkania. Bałagan jednak ma swoje plusy. Ten chaos należy wykorzystać na swój sposób i pozwolić się zabezpieczyć przed przejściem covid w ciężkim stanie.
Miesiąc różnicy warto poczekać. Chciałem się zaszczepić i gdy uzyskałem pierwszy termin, oprócz jakieś ulgi, narastała we mnie obawa. Oczywiście kasta Kaczyńskiego problemu nie widziała, gdy świat głośno mówił o skutkach ubocznych atrazeneki. Prawdopodobnie cały bałagan, gdy każdy mógł się szczepić , miał odciągnąć właśnie uwagę, że coś ze szczepionką jest nie tak. Normalny człowiek się zastanowi, przemyśli a jak się nadarzy okazja, zaszczepi się czym innym. Bo ten chaos i omijanie problemu z powikłaniami miał trafić do ciemnoty, która w owczym pędzie tłumnie stała w kolejkach, żeby tylko nie zabrakło szczepionek.
Warto poczekać, nawet odmówić pierwszą propozycje. Zbyt dużo niepewnych spraw jest związanych z w/w szczepionką. Ważniejsze jest dobre samopoczucie, niż życie w strachu, że jakiś skutek uboczny może się zdarzyć.
Komentarze