Kaczyński porozumiał się sam ze sobą. Zebrał swoje przystawki i ustalił, że musi trwać dalej porozumienie między nim a Gowinem i Ziobro. Szum medialny był typową pokazówką, która jak zwykle miała przysłonić bałagan związany z Obajtkiem i walką z pandemią w szczególności ze szczepieniami. Wiadomo, ze i tak obaj panowie klęczą przed Kaczyńskim, bo bez niego po prostu nie istnieją, teraz i w przyszłości jako samodzielne byty. Tylko przy swoim panu mogą dalej się bogacić, niszczyć ludzi, jezdzić limuzynami, być w centrum uwagi. Kaczyński wie, że ich pazerność i chciwość nie pozwoli, żeby się buntować, mieć innego zdanie w kwestiach kluczowych dla prezesa.
Całe zamieszanie oprócz odwrócenia uwagi, pokazało też jedną sprawę, dość istotną. Kaczyński w sposób specjalny dał się skłócić Ziobrę z Morawieckim. Jeden i drugi nie może do końca poczuć się zbyt pewnie w orbicie prezesa. Nie może zbytnio urosnąć jako ktoś kto mógłby zastąpić w niedługim czasie Kaczyńskiego. Jeden chce być premierem, drugi prezydentem. Oprócz tego obydwaj chcą zastąpić Kaczyńskiego. Dlatego za akceptacją prezesa niszczą i podgryzają się dwaj panowie z góry wiedząc, że tylko wyrazistość da im szanse na spełnienie swoich marzeń. Kaczyński patrzy na to wszystko i zaciera ręce, bo to taka jego metoda, żeby skłócać jednych z drugimi.
Gowin w całej układance to tylko przystawka. Kaczyński musiał skorzystać z jego głosu, ale nic więcej mu nie da i nic więcej od niego nie oczekuje. Ma dawać poczucie większości i nic więcej. Zrobi z nim to samo co z Lepperem i Giertychem. Zniszczy totalnie, bo dla niego Gowin to kumpel Tuska. Nie ważne, że już nim nie jest, ale był i to się liczy. Zresztą pierwsza próba puczu u Gowina pokazała Kaczyńskiemu, że gdy zdrajcom obieca się miejsca na listach wyborczych, odejdą bez zastanowienia. Bielanowi się nie udało, co nie znaczy, że propozycja startu do nowego układu nie skusi ludzi Gowina.
Dzisiaj Kaczyński porozumiał się sam ze sobą. Spotkanie odbyło się dla spotkania, żeby ciemny lud zobaczył, że to tylko takie spory i różnica zdań w rodzinie. Z perspektywy czasu się okaże, czy był to tylko jakiś ruch propagandowy, czy każdy zostanie przy swoim zdaniu. Ziobro ma dużo do stracenia, sam się już na tyle ośmieszył kontrą do Morawieckiego. Morawiecki pokazał, że nic nie znaczy bez Kaczyńskiego, nie panuje nad żadną sytuacją, jest tylko i wyłącznie breloczkiem przy kluczach Kaczyńskiego. Ziobro podskakuje na swojej trampolinie marzeń i chorych ambicji. Może i ma jakieś kwity na ludzi z kasty Kaczyńskiego, być może ma i na samego prezesa niewygodne kwity, jednak gdyby ich użył, sam zmiótłby się całkowicie z sfery politycznej, publicznej. Miałby wszystkich przeciwko sobie. Tak bomba miała by skutek niszczący ale też byłaby egzekucją dla samego Ziobry. Dlatego straszenie kwitami wydaję się na tyle śmieszne co bardziej groteskowe.
Kaczyński wie, że nic się nie zadzieje, przystawki będą dalej popierać plany dalszego niszczenia demokracji w Polsce. Kaczyński chcę spełnić swoje marzenia a Gowin z Ziobrą mieć dobre, ciepłe, bogate posady. Bo nie tylko o nich chodzi, ale też tych wszystkich znajomych, kumpli, koleżanki, kochanków i kochanek. Każdy ma bliższą i dalszą rodzinę, która zasmakowała bogactwa, więc musi dalej korzystać z układów i znajomości. Wiadomo, że widmo bezrobocia przyspiesza, jeszcze niespełna 3 lata do wzbogacenia się większego, ale i gdy kasta Kaczyńskiego przejdzie do opozycji a nowa władza powyrzuca całe to barachło ze wszystkich spółek, agencji z ministerstw to i tak na tym zarobią bo mają w kontraktach, umowach wpisane wysokie odszkodowania czy też odprawy, sięgające rocznych a nawet dwu letnich ich zarobków. Tak więc układ z przystawkami trwać będzie do samego końca.
Cały spektakl kłótnia w rodzinie jak się zaczęła to szybko się skończyła. Zakończyła się bo trzecia fala pandemii się pomału wypłaszcza. Dodatkowo pozwoliła władza każdemu się szczepić, więc już można pokazać jak silna jest rodzina Kaczyńskiego. Wszyscy za chwile w świetle kamer uścisną sobie rączki i ogłoszą nowe rozdanie, czyli jak się podzielą miejscami na listach wyborczych. Przekaz jasny ciemnota dostanie, że to nie tak wyglądało, że to wrogowie, Tusk chciał poróżnić Kaczyńskiego z Ziobro i Gowinem. Oni przecież tak bardzo się kochają, że tylko śmierć może ich rozłączyć.Oczywiście jeśli to będzie śmierć polityczna Ziobry i Gowina.
Inne tematy w dziale Polityka