Ostatnie tragiczne przypadki na drogach, muszą doprowadzić do podjęcia przez polskie państwo do radykalnych działań. Tylko drastyczne działania prawne pozwolą może nie całkowicie ale w jakimś stopniu zapanować na mordercami drogowymi, szczególnie tych z promilami w krwi. To co się teraz dzieję jest skutkiem dużej tolerancji ze strony prawa jakie w Polsce istnieje. Można by nawet powiedzieć, że toleruję morderców na drogach skazując ich na śmieszne wyroki.
Każda władza ma na sumieniu ofiary drogowych bandytów. Co większe morderstwo na drogach, to nowe plany, zamiary zaostrzenia kar. Jak widać do dzisiaj panuję praktycznie bezkarność, bo tak można nazwać śmiesznie niskie wyroki za zabicie człowieka przez mordercę za kierownicą. Co to jest za kara 12 lat pozbawienia wolności, to górna możliwość ukarania, jakieś grzywny, rekompensata czy odszkodowanie. To wręcz głaskanie morderców po głowie i w pewien sposób naplucie w twarz ofiarom. Gdy jeden morderca zabija kogoś nożem, może dostać 25 lat lub dożywocie. Morderca za kółkiem dostanie za morderstwo raptem 12 lat. A może dostać jeszcze mniej. Czy jest jakaś różnica między zabiciem kogoś nożem a samochodem po pijanemu? Nie ma żadnej. Zbrodnia jest zbrodnią i powinna być surowa i bezwzględna kara za każde morderstwo.
Gdy słychać oburzenie prawników, jacyś kretynów, że kara za mord na ulicy nie może być aż tak drastyczna i surowa, bo to jakieś tam prawa obywatelskie, jakieś przeszkody natury konstytucyjnej czy inne bzdury o prawach człowieka, oczywiście w tym zagadnieniu, to proszę to wytłumaczyć to zrozpaczonym rodzicom, dzieciom, matce czy ojcu, morderca po pijanemu zabił, ale jakby nie zabił. Morderstwo to morderstwo, koniec i kropka. Nie można segregować i ułaskawiać niskim wyrokiem mordercy, który po pijanemu zabija samochodem ludzi. Samochód to w tym przypadku jest narzędzie zbrodni tak samo jak nóż czy pistolet.
Ośmieszające są też propozycje o konfiskacie narzędzia zbrodni, czyli samochodu. Totalna żenada i ośmieszanie tragedii. Lepszym ale nie idealnym pomysłem jest, żeby morderca jeden czy drugi płacili za leczenie swoich ofiar, za służby ratunkowe, czy też wypłacania dożywotnych alimentów. Pomysł może i dobry, ale nie do zrealizowania. Tutaj przecież chodzi o tysiące jak nie setki tysięcy złotych. Przecież jest to niemożliwe, żeby jeden czy drugi zapłacił za leczenie jednorazowo np 100 tysięcy złotych a tyle kosztuje pobyt jednej z ofiar mordercy. nie chodzi o sam pobyt w szpitalu, lecz o np operacje, czasami nie jedną. Ofiar mordercy może być za jednym zamachem nawet kilka, więc koszty wzrastają. Do tego trzeba doliczyć tysiące na rehabilitacje, odszkodowanie i przyszłe alimenty. Wychodzą z tego olbrzymie pieniądze. Kto w stanie będzie to udzwignąć? Milionerzy załatwiają to w inny sposób, ale zwykły morderca nie ma na to szans. Dlatego ten pomysł to nic innego jak pisanie bajki, ośmieszanie dramatów ludzkich. Tak samo jak konfiskowanie samochodów.
Dzisiaj może, ale nie musi odstraszać surowa, wysoka kara bezwzględnego więzienia. Dolna granica to 25 lat do dożywocia. Może odstraszyć ale nie musi. Teraz wygląda jakby ofiary ponosiły większą karę od mordercy za kółkiem. Polskie prawo zamiast chronić, pozwala na dalsze zabijanie na drogach. Taki jeden czy drugi dostanie 8 lat, wyjdzie po pięciu i się cieszyć będzie wolnością, gdy rodziny w swoich dramatach mają dożywotnią traumę i żałobę.
Inne tematy w dziale Polityka