karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
12
BLOG

Dylematy jesienne

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Kultura Obserwuj notkę 0


Jesień jest porą roku, która nie tylko zmienia krajobraz, ale też wnętrze człowieka. Złote liście, deszczowe poranki i coraz krótsze dni stają się tłem dla refleksji, które wcześniej nie miały odwagi wyjść na powierzchnię. W ciszy spadających liści rodzą się pytania o sens, o przemijanie, o to, co naprawdę zostało w nas żywego, a co powoli gaśnie jak słońce za mgłą.


Jesień to czas dylematów — nie tylko natury, która waha się między barwnym rozkwitem a śmiercią, ale i człowieka, który zaczyna rozliczać siebie. Wiosną myślimy o początku, latem o radości, zimą o przetrwaniu — a jesienią? Jesienią przychodzi chwila prawdy. Patrzymy wstecz, na wybory, których już nie cofniemy, na słowa, których nie powiedzieliśmy, na miłości, które się rozsypały jak liście wiatrem. I choć wokół tyle barw, w sercu często szaro.


Tęsknota to najwierniejszy towarzysz jesieni. Tęsknimy za ciepłem, za bliskością, za dawnym „ja”, które jeszcze wierzyło, że wszystko można naprawić. Czasem wspomnienia wracają jak wiatr niosący zapach dymu — piękne, ale bolesne. Każdy ma w sobie jakąś jesień: tę chwilę, gdy zrozumiał, że coś się skończyło, choć bardzo chciał wierzyć, że to dopiero początek.


Depresja jesienna nie zawsze przychodzi z hukiem. Często skrada się po cichu, w kroplach deszczu na szybie, w braku sił, by wstać rano, w pustym spojrzeniu w lustro. Człowiek, który jeszcze niedawno miał w sobie światło, nagle czuje, że zgasło. I nawet lampy, świeczki, herbaty z miodem nie pomagają rozjaśnić ciemności w środku. Wtedy pojawia się pytanie — czy to tylko zmęczenie, czy już smutek, który zakorzenił się głęboko jak jesienny chłód w murach starego domu?


Złe samopoczucie w tym okresie ma w sobie coś metafizycznego. Nie chodzi tylko o brak energii, o brak słońca. Chodzi o to, że jesień obnaża nas z pozorów. Nie da się udawać radości, kiedy wszystko wokół mówi o przemijaniu. Natura pokazuje prawdę: wszystko, co piękne, musi kiedyś opaść, obumrzeć, by może kiedyś, po długiej zimie, narodzić się na nowo. Ale w tym „może” kryje się lęk — bo nie każdy wierzy, że wiosna przyjdzie również do jego duszy.


A jednak jesień, choć trudna, ma swój sens. To czas, który zmusza do zatrzymania się, do wsłuchania w siebie. Czas, który pozwala zrozumieć, że melancholia nie zawsze jest wrogiem — bywa nauczycielką pokory. Może właśnie w tych szarych dniach uczymy się najwięcej o sobie, o innych, o tym, że życie to nie tylko pasmo słońca, ale też cisza po deszczu.


Jesienne dylematy są więc częścią ludzkiego doświadczenia — jak echo, które przypomina, że istnienie nie jest prostą linią, lecz falą: wzlotów i upadków, światła i cienia, miłości i tęsknoty. I choć czasem chciałoby się zapaść w sen aż do wiosny, może warto zostać przy tym chłodzie, wsłuchać się w niego i odnaleźć w nim siebie — tego prawdziwego, nieukrytego pod uśmiechem, niepędzącego nigdzie.


Bo jesień, mimo że boli, uczy jednego: że nawet w szarości można dostrzec głęboki sens życia.

Karol Badziąg 

22.10.2025 



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura