Jesień jest porą roku, która nie tylko zmienia krajobraz, ale też wnętrze człowieka. Złote liście, deszczowe poranki i coraz krótsze dni stają się tłem dla refleksji, które wcześniej nie miały odwagi wyjść na powierzchnię. W ciszy spadających liści rodzą się pytania o sens, o przemijanie, o to, co naprawdę zostało w nas żywego, a co powoli gaśnie jak słońce za mgłą.
—
Jesień to czas dylematów — nie tylko natury, która waha się między barwnym rozkwitem a śmiercią, ale i człowieka, który zaczyna rozliczać siebie. Wiosną myślimy o początku, latem o radości, zimą o przetrwaniu — a jesienią? Jesienią przychodzi chwila prawdy. Patrzymy wstecz, na wybory, których już nie cofniemy, na słowa, których nie powiedzieliśmy, na miłości, które się rozsypały jak liście wiatrem. I choć wokół tyle barw, w sercu często szaro.
—
Tęsknota to najwierniejszy towarzysz jesieni. Tęsknimy za ciepłem, za bliskością, za dawnym „ja”, które jeszcze wierzyło, że wszystko można naprawić. Czasem wspomnienia wracają jak wiatr niosący zapach dymu — piękne, ale bolesne. Każdy ma w sobie jakąś jesień: tę chwilę, gdy zrozumiał, że coś się skończyło, choć bardzo chciał wierzyć, że to dopiero początek.
—
Depresja jesienna nie zawsze przychodzi z hukiem. Często skrada się po cichu, w kroplach deszczu na szybie, w braku sił, by wstać rano, w pustym spojrzeniu w lustro. Człowiek, który jeszcze niedawno miał w sobie światło, nagle czuje, że zgasło. I nawet lampy, świeczki, herbaty z miodem nie pomagają rozjaśnić ciemności w środku. Wtedy pojawia się pytanie — czy to tylko zmęczenie, czy już smutek, który zakorzenił się głęboko jak jesienny chłód w murach starego domu?
—
Złe samopoczucie w tym okresie ma w sobie coś metafizycznego. Nie chodzi tylko o brak energii, o brak słońca. Chodzi o to, że jesień obnaża nas z pozorów. Nie da się udawać radości, kiedy wszystko wokół mówi o przemijaniu. Natura pokazuje prawdę: wszystko, co piękne, musi kiedyś opaść, obumrzeć, by może kiedyś, po długiej zimie, narodzić się na nowo. Ale w tym „może” kryje się lęk — bo nie każdy wierzy, że wiosna przyjdzie również do jego duszy.
—
A jednak jesień, choć trudna, ma swój sens. To czas, który zmusza do zatrzymania się, do wsłuchania w siebie. Czas, który pozwala zrozumieć, że melancholia nie zawsze jest wrogiem — bywa nauczycielką pokory. Może właśnie w tych szarych dniach uczymy się najwięcej o sobie, o innych, o tym, że życie to nie tylko pasmo słońca, ale też cisza po deszczu.
—
Jesienne dylematy są więc częścią ludzkiego doświadczenia — jak echo, które przypomina, że istnienie nie jest prostą linią, lecz falą: wzlotów i upadków, światła i cienia, miłości i tęsknoty. I choć czasem chciałoby się zapaść w sen aż do wiosny, może warto zostać przy tym chłodzie, wsłuchać się w niego i odnaleźć w nim siebie — tego prawdziwego, nieukrytego pod uśmiechem, niepędzącego nigdzie.
—
Bo jesień, mimo że boli, uczy jednego: że nawet w szarości można dostrzec głęboki sens życia.
—
Karol Badziąg
22.10.2025
Inne tematy w dziale Kultura