Sama nie wiem, co gorsze: czy nawiedzeni moralizatorzy w stylu ZetJota, którzy potępiają ludzi myślących inaczej niż oni, czy ultratolerancyjni debile, którzy na serio uważają, że nie mamy prawa nikogo osądzać. I tak źle, i tak niedobrze.
A co sądzą o tym niektórzy protestanci? Zapraszam do lektury:
Dziś mówi się nam: “Nie sądźcie!” Ta zmiana wydaje się logiczna. Jeśli Bóg kocha mnie i każdego innego człowieka, to nie znajduje żadnej winy w nas, w naszych czynach, w naszych pomysłach. A jeżeli On nie znajduje w nas żadnej winy, to i my nie powinniśmy znajdować żadnej winy w sobie nawzajem. Logika jednak zawodzi. Wychodzi z błędnej przesłanki, że Bóg kocha każdego człowieka, i z błędnego założenia, że Bóg, który kocha człowieka, ignoruje lub toleruje jego grzechy. Stąd wniosek jest również błędny. W rzeczywistości zmiana najczęściej cytowanego tekstu biblijnego wskazuje na rosnącą bezbożność naszego społeczeństwa.
Co prawda nic mnie nie obchodzą moralne założenia chrześcijan, niemniej wyjście z zaklętego kręgu „totalnego nieosądzania” uważam za nader chwalebne. Ci ludzie nie okłamują samych siebie i wszystkich wokół, że nie osądzają. Dlatego tym bardziej mogą osądzać bliźnich NIE-chrześcijanie. :)))
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości