Karolina Nowicka Karolina Nowicka
30
BLOG

Czy dzisiejsze czasy sprzyjają indywidualistom?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Rozmaitości Obserwuj notkę 16


Czy można być nonkonformistą, jeśli nie stawia się swojego JA ponad MY–WSZYSCY czy MY–WIĘKSZOŚĆ? Tak upragniona przez wszystkich jednomyślność to koniec postępu. Działała by tylko wtedy, gdyby ludzka natura była idealna. Poza tym wszystkie totalitaryzmy opierały się na bezmyślnym posłuszeństwie.

Oczywiście dla niektórych indywidualizm, nonkonformizm, asertywność – to bolączki współczesnego świata. Jest to równoznaczne z egoizmem, hedonizmem, wywrotowością. Jak można nie chcieć żyć dla zbiorowości, według zasad zbiorowości? Trzeba się podporządkować konwenansom, iść pokornie za większością, czyli – innymi ludźmi. Kto chce żyć po swojemu, wybierać, myśleć lub chociaż próbować myśleć, ten postępuje niewłaściwie.

A przecież zawsze istnieli silni (psychicznie) ludzie, którzy ważyli się iść swoją drogą. Czasami byli dość konfliktowi, czasami po prostu się odsuwali na bok. Jedni byli lepsi, inni gorsi, jedni mądrzejsi, inni głupsi. Nie zawsze opuszczali społeczeństwo. Nie da się żyć całkowicie samemu (chyba, że jesteś Robinsonem Crusoe). Oni/one po prostu łamali/łamały – mniej lub bardziej jawnie – PEWNE reguły. Bywało, iż płacili/płaciły za to cenę odrzucenia, ośmieszenia czy wrogości. Ale część z nich została zapamiętana jako forpoczta nowych trendów, obyczajów, przekonań.

Nikt z nas nie jest samotną wyspą, normy są potrzebne, to jasne. Ale co innego podporządkować się zasadom, które pomagają nam jakoś przetrwać w społeczeństwie, nie pozagryzać się nawzajem, a co innego podążać ślepo za – często rozjuszonym – tłumem. Nie ma ludzi totalnie niezależnych, jesteśmy wszyscy połączeni siecią niewidzialnych relacji – czasami dobrych, a czasami wyniszczających.

A jednocześnie chcemy zachować własne JA, chcemy czegoś dla siebie, chcemy postępować według własnego sumienia, własnych potrzeb i pragnień. A przynajmniej JA chcę. :) MY to dla MNIE moja rodzina, moje najbliższe otoczenie, czasem ci, których spotykam i mogłabym/chcę im pomóc, choć zaraz znikną z mojego życia; to ludzie, z którymi łączą mnie podobne wartości, którzy myślą podobnie do mnie. Nie tworzę MY z całym miastem, całym narodem, całą Europą, całą ludzkością. Nie tworzę MY z ludźmi, którzy mają ten sam kolor skóry, mówią tym samym językiem, mieszkają blisko mnie, lecz stoją po stronie, po której ja stać nie mogę. Nie jestem ich wrogiem, jestem im obca, a oni mnie.

Naturalnie jak już powstanie Wielki Światowy Rząd, to pewnie wszyscy zostaniemy zunifikowani, wtłoczeni w jednakowe ramki, zmuszeni do powszechnej zgody. Będziemy musieli zachowywać się tak, żeby nigdy nikomu nie wadzić, z nikim się nie pokłócić, nikomu nie narazić. Utopia czy dystopia? :)

Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości