Pierwszy numer dziennikowej wersji „Gazety Polskiej” jest cienki.Na tym mógłbym zakończyć, ale wtedy ktoś by się przyczepił, że małpuję teatralne recenzje Antoniego Słonimskiego (ze sztuki „Kartka papieru”: „To nie była kartka, to była rolka”). Byłaby to zresztą ocena niesprawiedliwa, w tym cienkim dzienniku zmieściło się bowiem zadziwiająco dużo rzeczy grubych.
Z grubej rury jest okładkowy tekst: prezydent RP (na zdjęciu oczywiście ma głupią minę) oskarżony o to, że chciał – jeszcze jako marszałek Sejmu – kupić Aneks WSI, za który oferował sto tysięcy i posadę podsekretarza stanu. Rzecz jasna, artykuł jest doskonale udokumentowany. Ale jak mogło być inaczej, skoro napisała go Dorota Kania.
Z tej samej rury wystrzelił autor komentarza ekonomicznego: „Polska zbankrutuje”. Autor – Grzegorz Bierecki – jest prezesem Kasy Krajowej SKOK i pewnie wie, co robi, wysyłając taki sygnał do setek tysięcy Polaków, którzy w SKOK-ach ulokowali swoje oszczędności.
Grube są dowcipy i rymy wybitnego satyryka Marcina Wolskiego. Dowcipów nie zdradzę, niech inni też wydadzą 1,80 PLN, ale rymy – proszę bardzo: królewski – deski, tu – HGW, naraz – taras, co na to – konserwator, pytanie – stanie.
Grubo poleciał naczelny we wstępniaku: „8 września 1939 r. przestała się ukazywać «Gazeta Polska pismo codzienne». Od XIX w. redakcje «Gazety Polskiej» starały się przyciągać ludzi kochających Polskę”. Dalej wiadomo: naczelny dyskretnie daje do zrozumienia, że teraz jego kolej nieść to zaszczytne brzemię.
A w tym rankingu palma – chyba nie ma bardziej pasującego słowa – pierwszeństwa należy się późnemu wnukowi Słowackiego Jarosławowi M. Rymkiewiczowi, który poleciał w te słowa: „Likwidacji polskości to jest krok pierwszy, drugim będzie likwidacja Polski. Teraz musimy się naradzać, żeby do tego nie dopuścić”.
Co można na to odpowiedzieć, poza życzeniami owocnych narad? Że na pewno im się uda i Polska – mimo wysiłków rządu Tuska – nie upadnie.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka