Jak powszechnie wiadomo, Polska nie jest niepodległym państwem, lecz kondominium rosyjsko-niemieckim, a gospodarczo jesteśmy „Titanikiem”. W tej sprawie panuje ogólna jedność poglądów, choć w szczegółach są pewne rozbieżności, czy dopiero zmierzamy prosto na górę lodową, czy już w nią przywaliliśmy i leżymy na dnie oceanu.
Tak czy siak, po wygraniu wyborów przez PiS konieczne będzie zarówno odzyskanie niepodległości, jak i odbudowanie gospodarki, doszczętnie zniszczonej przez zbrodniczy reżim Tuska, a jeszcze wcześniej przez zbrodnicze reżimy wszystkich poprzednich rządów III RP. Z wyjątkiem oczywiście rządów Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej Jana Olszewskiego, który pierwszy dostrzegł konieczność odbudowy Polski.
Dotąd panowała też powszechna (wśród patriotów, rzecz jasna) zgoda, że ta odbudowa ma być taka, jak po II wojnie światowej. Najdobitniej sformułował to wybitny umysł Janusz Śniadek, który w marcu powiedział: „W Polsce musimy myśleć o odbudowie przemysłu po rządach PO, prawie tak, jak po II wojnie światowej.”
Na tym zgodnym tle tym bardziej zdumiewa niesłychany optymizm Jadwigi Staniszkis, która w wywiadzie dla tygodnika „W Sieci” powiedziała, że „jesteśmy w sytuacji podobnej do tej z roku 1918.”
A to przecież znaczy, że odbudowa będzie dużo łatwiejsza, niż myśleli Jan Olszewski i Janusz Śniadek. Przecież będziemy mieli niemal nietknięte kopalnie i huty Śląska (co prawda potrzebne będą trzy powstania śląskie, ale to przecież będzie drobiazg dla patriotycznej młodzieży wychowanej na rekonstrukcjach i dawaniu po mordzie kibicom przeciwnych drużyn).
Za to nie będzie trzeba cudu nad Wisłą, bo redaktorzy Gazety Polskiej Codziennie dostarczą ich tyle, że będziemy je mogli (a chyba nawet musieli) eksportować.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka
