Jarosław Kaczyński najciekawsze rzeczy mówi mimochodem, na marginesie zasadniczego tematu. Wszyscy pamiętamy jego bon moty „Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli”, o Angeli Merkel (że „jej kanclerstwo nie było wynikiem czystego zbiegu okoliczności” i że „jej celem jest podporządkowanie Polski Niemcom” czy zapewnienie, że do tego stopnia będzie się troszczył o sytuację Polaków na Białorusi, iż porozmawia o tym z prezydentem Rosji.
Takie spontaniczne wypowiedzi znakomicie pokazują mentalność prezesa PiS i jego rzeczywiste poglądy na świat i Polskę.
Wczoraj Jarosław Kaczyński popisał się znowu. Komentował przyjętą przez Sejm reformę procedury karnej. Reformę nie tylko usprawniającą postępowania sądowe, ale przede wszystkim zdejmującą z sądu czynności gromadzenia materiału dowodowego (poza sytuacjami, gdy ani żadna z dwóch stron postępowania nie dostarczy dowodu, a sąd uzna, że trzeba to zrobić). Teraz – tak jak w przytłaczającej większości cywilizowanych krajów – sąd będzie tylko rozstrzygał pojedynek między oskarżycielem, a obroną.
Reformę przygotowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego pod przewodnictwem wybitnego znawcy prawa karnego i konstytucyjnego – profesora Andrzeja Zolla.
Oczywiście można te zmiany krytykować, szczególnie, gdy się jest szefem największej partii opozycyjnej, więc nie ma się co dziwić, że Jarosław Kaczyński nie zostawił na tej reformie suchej nitki. Nazwał ją „kolejnym wielkim prezentem dla środowisk przestępczych”, a następnie powiedział: „Przedstawiciele Pruszkowa brylujący na salonach to istota tego, co się dzieje w Polsce, do czego prowadzą rządy Donalda Tuska”.
W sumie nic nowego, wręcz standardowa reakcja na dowolną decyzję rządu.
Ale przy okazji Jarosław Kaczyński powiedział też, że nowa ustawa oznacza „umocnienie fatalnego, skrajnie niesprawiedliwego, nieefektywnego społecznie i gospodarczo systemu, który w Polsce został ustanowiony po 1990 roku”.
W domyśle (sam Kaczyński rzekłby, że to „oczywista oczywistość”): przed rokiem 1990 system społeczny i gospodarczy był dużo lepszy.
Prezes PiS powiedział to w przeddzień rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, które zapoczątkowały wielką rewolucję społeczno-gospodarczą i były początkiem końca komuny. Jarosław Kaczyński osobiście uczestniczył w tej rewolucji, potem był znaczącą postacią przy Okrągłym Stole oraz głównym wykonawcą wielkiej wolty politycznej w Sejmie kontraktowym (oderwania Stronnictwa Demokratycznego i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego od PZRP), co umożliwiło powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego, który następnie zaczął dokonywać reform politycznych i gospodarczych. Właśnie tych reform, które wczoraj Jarosław Kaczyński określił jako skrajnie niesprawiedliwe i nieefektywne.
Dobrze wiedzieć, że Jarosław Kaczyński tak uważa. Piękny to prezent dla wszystkich tych, którzy w PRL walczyli z komunistycznym reżimem i jasna deklaracja swoich preferencji politycznych i gospodarczych: najlepiej było za komuny! Bo teraz, panie, to mamy obszczyj krizis kapitalizma, tak dobrze znany z marksistowskich podręczników.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka