Jarosław Kaczyński – komentując protest rodziców dzieci niepełnosprawnych – powiedział, że premier Tusk nie ma za grosz empatii. Z niego samego empatia bucha niczym para z lokomotywy z wiersza Tuwima: „PiS jest zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia zasady minimalnej płacy dla rodzica opiekującego się niepełnosprawnym dzieckiem”, ale – ze smutkiem przypomniał Pan Prezes - że jego partia jest obecnie w opozycji. „Dużej, ale duża niestety też nie ma większości i przegrywa”.
To oczywista oczywistość: Jarosław Kaczyński niepełnosprawnym dzieciom nieba by przychylił, gdyby tylko mógł. Nie może, bo nie jest premierem. Gdyby był premierem, na pewno rodzice dzieci niepełnosprawnych już dawno dostawaliby zasiłek opiekuńczy w wysokości płacy minimalnej.
Dlaczego więc w roku 2007, po dwóch latach rządów PiS-u do spółki z LPR i Samoobroną, ten zasiłek wynosił 420 zł, co stanowiło 45% ówczesnej płacy minimalnej (936 zł)?
Bo w roku 2005 Jarosław Kaczyński dosłownie na chwilkę położył swoją ogromną empatię na nocnym stoliczku, a gdy chciał po nią ponownie sięgnąć, okazało się, że empatia przepadła jak kamień w wodę i zupełnie przypadkowo odnalazła się akurat dzień po oddaniu władzy?
A dlaczego to za rządów koalicji PO-PSL ten zasiłek rósł najszybciej?
Pan Prezes niewątpliwie znajdzie na to właściwą odpowiedź.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka