Kasjopea Kasjopea
429
BLOG

Bezsilność, czyli kiedy otwiera się nóż w kieszeni. Tępy nóż.

Kasjopea Kasjopea Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Cóż mogę powiedzieć o tym, co ostatnimi czasy bardziej lub mniej zajmuje nagłówki w gazetach i na stronach internetowych? Bardzo często są to wiadomości, które wywołują wyjątkową frustrację i poczucie bezradności.

Słyszę o dziecku, które umierało przez godzinę, przejmująco płacząc, bo nikt nie chciał mu udzielić pomocy, gdyż zostało skazane na śmierć. W szpitalu, który nosi miano Świętej Rodziny, choć znacznie bardziej adekwatne byłoby imię Heroda. I nic nie mogę zrobić. Jedyne działanie, jakie zostało w tej sprawie podjęte (poza nagłośnieniem jej), to złożenie zawiadomienia do prokuratury przez posła Liroya. Zawsze coś, ale wobec faktu, że do podobnych sytuacji może dochodzić również w innych szpitalach... ciary człowieka przechodzą z przerażenia.

Słyszę o Nadii Sawczenko, ukraińskiej pilot, która została porwana przez Rosjan i oskarżona o przyczynienie się do śmierci dwóch rosyjskich dziennikarzy (których stroje feralnego dla nich dnia nie wskazywały na ich zawód!) i o nielegalne przekroczenie granicy, po czym w pokazowym procesie skazano ją na 22 lata łagru. Prowadzi głodówkę, nie ugięła się przed ewidentnie tendencyjnie nastawionym sądem... ale świadomość, że wydarza się tak potworna niesprawiedliwość, powoduje u mnie równie wielkie oburzenie na bezsilność (nie tylko moją, ale też instytucji międzynarodowych, które zwykle tylko grożą, zamiast podjąć konkretne działanie), jak i podziw dla tej dzielnej kobiety. Tylko... nie mogę nic zrobić. Mogę siedzieć przed komputerem, czuć wściekłość, i z tej bezsilności pisać, a to, co piszę, nie będzie znaczyło więcej, niż "głos wołającego na pustyni".

Słyszę o zamachach terrorystycznych w Belgii, a wcześniej w Paryżu, ale też o wojnach na Bliskim Wschodzie. I nagle ze wstydem uświadamiam sobie, że przywykam. Że te dziesiątki to anonimowe osoby, i już nie przemawia to tak bardzo do części umysłu, odpowiedzialnej za emocje (do ciała migdałowatego). Może dlatego, że to nie brzmi tak konkretnie. Ale przecież... każdy z zabitych, każdy z rannych, był konkretną osobą. I znowu się oburzam - że media wykształciły taki odruch znieczulicy, że tragedia wielu ludzi przejmuje inaczej, niż tragedia jednej, wyszczególnionej. Tragedia wielu ludzi, którzy, dodajmy, są ofiarami bezmyślności polityków, niedbających dostatecznie o bezpieczeństwo ich krajów.

Są różne rodzaje cierpienia. Takie całkowicie niezawinione, osobiste. Takie wynikające w pewnym stopniu z wyboru między honorem a tchórzostwem, i z bycia elementem światowej rozgrywki. Takie absurdalne, wynikające z cudzych ograniczeń.

Obserwuję to wszystko bezpiecznie zza ekranu, i nawet nie wiem, o ilu sprawach jeszcze nie wiem. Nie wiem też, czy chciałabym o nich wiedzieć... Przecież i tak nie mogłabym pomóc.

A może jednak? Może są jakieś konkretne, sprecyzowane formy działania, dostępne dla każdego? Może... Bo przecież nie panuję nad polskim prawem, więc nie spowoduję wprowadzenia ustawy, karzącej spowodowanie śmierci dziecka, obojętnie ile czasu minęło od jego poczęcia, dożywotnią utratą prawa do wykonywania zawodu i ciężkimi robotami. Nie mam pod swoimi rozkazami pułku wojska - ba, nawet drużyny - którą mogłabym posłać, by odbiła Nadię Sawczenko. Na zwalczanie ekstremizmu nie mam nawet pomysłu...

Świadomość, że przyglądam się tym wydarzeniom z założonymi rękami jest straszna. Bezsilność... Mogę pisać. Cóż z tego? To tyle, co nic... Otwiera mi się nóż w kieszeni, ale ten nóż jest tępy, nie jest w stanie przeciąć pasma tragicznych i niesprawiedliwych wydarzeń.

Kasjopea
O mnie Kasjopea

Interesują mnie nauki ścisłe i techniczne, a także ich związki z życiem społecznym. Uwielbiam pisać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo