Wczoraj TV4 (stacja, która coraz bardziej mi się podoba) nadała film Polańskiego Dziewiąte wrota. Widziałem go już trzeci czy czwarty raz, i po raz trzeci czy czwarty zadawałem sobie pytanie: dlaczego większość krytyków uznało ten obraz za porażkę reżysera?
Moje zdanie jest zupełnie różne od opinii fachowców. Dziwi mnie niepomiernie, że krytycy pod niebiosa wynosili Frantic (w mojej opinii co najwyżej sprawnie nakręcony thriller, któremu jednak daleko do klasyków gatunku, takich jak Trzy dni kondora czy Ścigany, a tym bardziej inne dzieło Polańskiego – Chinatown), a potępili Dziewiąte wrota. Ten ostatni ma bardzo wyrazisty specyficzny klimat, oparty na pewnej, ale nie za silnej nucie tajemniczości i grozy. Rzeczywiście, nie ma w nim aż tyle strachu, co w niektórych innych horrorach, i jest mało prawdopodobne, by spodobał się fanom Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, ale przecież chyba nie o to Polańskiemu chodziło.
A może problem leży w tym, że fabuła to w sumie nic więcej niż sensacyjna bajeczka dla dorosłych z Szatanem w tle? No dobrze, ale to samo można powiedzieć o Dziecku Rosemary – obrazie uznawanym powszechnie za jeden z najlepszych w twórczości reżysera.
W filmie jest sporo kapitalnych drobnych smaczków, na przykład hinduski taksówkarz, który mówi tylko „no problem”, czy scena otwierająca, kiedy to w absolutnej ciszy kamera najpierw najeżdża na siedzącego przy biurku piszącego coś mężczyznę, potem na stołek, aż wreszcie na wiszący nad nim stryczek... Niektóre niuanse łatwo przegapić i dostrzega się je dopiero przy kolejnym oglądaniu, choćby to, że kod otwierający zamek numeryczny do biblioteki okultystycznej to trzy szóstki ;)
Podsumowując, moim zdaniem film jest naprawdę dobry i, mimo że znam finał intrygi, mogę oglądać go wielokrotnie z równą przyjemnością – a nie da się tego powiedzieć o wielu innych cenionych przez krytyków dziełach sztuki filmowej...
PS. Ja wiem, że teraz w salonie24 pisać dobrze o Polańskim jest w złym guście. Ale ja przecież nie o Polańskim, ale o jego filmie. Trzeba umieć oddzielić wartość dzieła od oceny moralnej jego twórcy. Gdyby tego nie robiono, jakieś 90 procent światowych arcydzieł należałoby wyrzucić na śmietnik, nieprawdaż?
Prawdaż.
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura