Umiłowany Aniołku!
Myślałem, że najtrudniejsze Wigilie to były te ze Stanu Wojennego.
Bóg się rodzi, a rodacy po więzieniach rozrzuceni - śpiewaliśmy trawestację kolędy dokonaną przez Macieja Zembatego. Wieszaliśmy na choince znaczki Solidarności. Ubierając ją w grudniu '83 słuchałem w Wolnej Europie
Listu Adama Michnika do Kiszczaka . Chciało mi się wyć. A razem było wstyd bo ... czułem się szczęśliwy. Udało mi się przecież kupić w sklepie rybnym nieoczekiwanie paczkę wcale nie polskiej do mielenia, lecz jakiejś austriackiej kawy w 500 gramowym próżniowym opakowaniu. Chyba drugi raz w życiu taką widziałem.
No i przyszła Wigilia. Przepełniona solidarnością, która czasem starcza za miłość:
Solidarni i odważni
Górnik, rolnik i stoczniowiec
Dziś składają swoje modły”
„Daj nam radość Panie Boże!”.
śpiewaliśmy za Zembatym.
Czy można było przypuścić, że najcięższe Wigilie przyjdą po ćwierćwieczu, gdy półki będą pełne, tylko zanik solidarności w Narodzie zgasi miłość w niejednej rodzinie...
I czy można w to było uwierzyć już dziesięć lat później, a 17 lat temu - gdy w 1992 roku wydawało się, że "runęły mury, że wyrwaliśmy im zęby krat". Gdy od księdza po elektryka, od przedsiębiorcy po polityka - wszyscy byli szczęśliwi, niektórzy ostrzegali, a wszyscy wierzyli, że stał się CUD.
Drogi Aniołku. Nie chcę od Ciebie pieniędzy, które połkną odsetki i kredyty. Proszę o wiarę i międzyludzką solidarność. Zawsze wierzyłem, że za nią pieniądze przyjdą same. Przywróć tę wiarę ! Spraw, by wróciła taka zgoda i tyle nadziei znów pojawiło się w naszym Narodzie! A zdawać by się mogło, że była - jeszcze wczoraj.
24.XII.1992 roku. Bracia ! Patrzcie jeno:
Inne tematy w dziale Polityka