OBS!
TEKST WYMAGAJĄCY. DŁUGI I NUDNY !
„KIEDY KTOŚ MÓWI, ŻE ZWALCZA SOCJALIZM, OPOWIADA GŁUPOTY”
Poniżej tłumaczenie słowa wstępnego do Utopii w Rzeczywistości – jednej z najmniej znanych książek Augusta Strindberga. Wykonałem je kilka dni temu. Trochę z nudów, a trochę dla„intelektualnej draki”. Strindberg, socjalizm, ja tak już mam, lubię prowokować!
Utopia jest doskonałym dokumentem epoki. W 1909 roku elity Europy, już wówczas mocno zainfekowane bolszewickim marksizmem, znajdowały się na rozdrożu. W przededniu wybuchu krwawej, mającej trwać kilkadziesiąt lat zbrojnej walki klas i nacjonalizmów, dokonywały wyborów - często kompletnie nieświadome ich dalekosiężnych konsekwencji. Wyborów bardzo pryncypialnych, gdyż za, albo przeciw wolności!
Panujący wówczas na naszym kontynencie zamęt i intelektualne zamieszanie nie sprzyjały jasności myśli. W atmosferze umysłowego bardaku twórcy gubili się. Niektórzy, jak Majakowski, Hamsun czy Heidegger zawierzyli złu. Inni, jak Strindberg zdążyli się tylko popisać dziecięcą naiwnością.
Dziś, kiedy walka dobrego ze złem przeszła już do historii, nietrudno skonstatować, że w europejskim życiu społecznym i intelektualnym oprócz wytracenia Żydów nie zaszły prawie żadne rewolucjonizujące je zmiany. Pieniądz w dalszym ciągu napędza cywilizację. Człowiek umiera z zimna, kiedy nie ma kredytu u krawca. Prądy umysłowe modne na początku XX wieku również nie straciły na aktualności.
(Fenomen ten świetnie ilustruje Darwinowska umysłowość dużej części naszych elitJ)
Czy powinno na to dziwić?
Chyba nie, skoro również większość z poruszonych przez Strindberga problemów, mimo upływu ponad 100 lat, w dalszym ciągu pozostaje nierozwiązanych.
***
AUGUST STRINDBERG
UTOPIE W RZECZYWISTOŚCI, Stockholm, Bonniers, wydanie V, 1912
Książka niniejsza jest atakiem wymierzonym w kulturę wyższą, a więc degenerację.
Zwolennicy teorii postępu drogę ku lepszej przyszłości postrzegają w doborze naturalnym i dziedziczeniu cech. A przecie rozwój nie zawsze dąży ku lepszemu. Bo czyż nie podlega mu na przykład choroba nieodzownie prowadząca ku śmierci? Podobnie jest ze zwyrodnieniem. Czy nie jest dziedziczone, aby dalej się rozwijać?
Zdarza się, że natura samorzutnie poprawia swoje błędy. Haecker twierdzi, że muszla jest wtórną formą ślimaka - w walce o byt zdecydowanie lepiej niż ślimak (dwoma mocnymi tarczami) chronioną. Mimo to przeważa pogląd, że to ślimak jest formą życia bardziej zaawansowaną!
Czy to oznacza, że lepiej wyposażoną do egzystencji?
Skoro zrezygnowaliśmy z przekonania o decydującym udziale siły woli w procesie tworzenia, równie dobrze możemy wieścić, że rozwój jest obojętny dla postępu.
Celem życia jest egzystencja i przedłużenie gatunku. W tak ustalonym porządku muszla stoi bardzo wysoko - chroni przed klimatem i konkurentami w dużo większym stopniu aniżeli ma to miejsce w przypadku człowieka. Będąc hermafrodytą nie potrzebuje też narażać swego życia w walce o samicę.
Z tezą tą pogodzić się jest równie trudno, co z twierdzeniem, że kryptogamy flory okresu karbonu, stoją w rozwoju niżej od dikotyledonów.
Zapyta ktoś, a czemóż to dikotyledony miałyby mieć rozwojową przewagę nad monokotyledonami i kryptogami?
No, cóż, choćby dlatego, że kryptogamy dużo lepiej aniżeli dikotyledony chronią organy rozrodcze. I nie eksponują ich.
Czy samorództwo hermafrodyt nie jest tedy dużo właściwsze, aniżeli samorództwo deklinacji?
Czy rozmnażanie się dioecisten można powierzyć przypadkowi?
Czy można zdać się na wiatr lub insekty, chcąc zagwarantować przeżycie gatunku?
Czy mastodont nie był przez naturę lepiej wyposażony niż dzisiejszy słoń?
Czy nasz współczesny niedźwiedź nie jest tylko podłą kopią niedźwiedzia jaskiniowego?
Czy plesiosaurus nie był szczytem racjonalności i funkcjonalności?
Wszystko wskazuje na to, że natura uległa degrengoladzie, zaś cechy niepraktyczne dziedziczone są w stopniu dużo większym aniżeli myślał Darwin.
Wynaturzeniu uległ również człowiek - umierający z zimna, kiedy nie ma kredytu u krawca.
Czy nie stosowniej było by tej biednej istocie siłą zdobywać pożywienie, niż tak jak to się dzieje obecnie, z pomocą sprytu wyłudzać pożyczki?
No, cóż, ludzkość ma dziś za to konst, naukę oraz wynalazki.
Zgadza się, lecz faktem jest, że wielu ludzi nie posiada środków do życia.
Największe wynalazki naszej cywilizacji to konstrukty surogatów utraconych kunsztów i umiejętności.
Ekonomia ma zapewniać środki obrotu nieistniejącymi produktami. Filozofia badać świat Boga, którego nie ma. Astronomia szukać gwiazd, które nas nie obchodzą.
Czy w tej sytuacji, zachowanie dobrego wzroku nie jest lepsze od wynalazku soczewki?
Człowiek odszedł od natury poszukując racjonalności. Powrót do natury winien być tedy powrotem stosowności.
Mówi się, że społeczeństwo jest produktem organicznym, zaś wszystko co jest, jest naturą.
Bakteria cholery jest również produktem organicznym. Dla ludzi niezbyt niestosownym. Podobnie jak organiczne społeczeństwo.
Wszystko, co jest, jest naturą. Zgoda. Aczkolwiek… oto obok natury zdrowej istnieje natura chora, gdzie my jesteśmy zaburzeń sprawcami.
Uprawiana winorośl dzięki dostarczeniu jej nadmiaru minerałów produkuje wino. Stosowne dla nas, lecz niestosowne dla swego gatunku.
Zadając gwałt naturze zdegenrowaliśmy ją. To powód, dla którego atakuje ją filoksera.
Poprzez kulturę (wychowanie = nauka socjalnych przesądów) dostosowaliśmy się do społeczeństwa, ale nie potrafimy dostosować się do siebie. Straciliśmy zdrowie, cały bogaty zespół wartości duchowych. Nasza obecna, destruktywna praca, wyrażająca się w walce przeciw społeczeństwu jest naturalnym powrotem do stanu, kiedy byliśmy lepiej wyposażeni do egzystencji.
Ten powrót nie jest „krokiem do tyłu”. Nie powinniśmy z tego powodu czuć się nieszczęśliwi. A jeśli już, to najwyżej tyle, ile muszla od ślimaka.
Czym jest społeczeństwo?
Eksploatacją. W eksploatacji klasy niższej przez wyższą znajdujemy tajemnicę społeczeństwa. To źródło naszej degeneracji. Klasę wyższą osłabia zbyt mała ilość pracy, klasę niższą zbyt duża.
Proletariat miał zawsze ambicję awansu do burżuazji. Ale dopiero teraz znalazł się na prawidłowej drodze i chce ją zlikwidować.
Ci, którzy wierzą w przetrwanie kultury wyższej w warunkach wyzwolenia proletariatu, źle liczą. Panujący dziś system piramidy społecznej można było stworzyć jedynie przy pomocy półidiotów. Takiego bezużytku jak bazylika św. Piotra już nikt nigdy nie zbuduje. Żaden Rafael nie będzie miał czasu na kształcenie, gdy wszyscy będą musieli gromadzić środki egzystencji. To powód przyszłej emancypacji nie tylko robotników przemysłowych, ale i małorolnych, służby oraz wyrobników.
Czy nudno będzie wówczas żyć na świecie? Nic podobnego. Ci, którzy teraz tak myślą, nigdy nie zobaczą tego świata.
Największą przyjemnością w życiu stanie się świadomość posiadania wystarczających środków na przeżycie. Radość z tego faktu zastąpi wszystkie chore wymysły o kulturze „wyższej”.
Nowe społeczeństwo odrzuci iluzje i ideały. Wesprze się na jedynej realności, na której można zbudować cokolwiek stabilnego: na egoizmie. Nie bójmy się tego słowa. Egoizm to przecie jedynie nieładna nazwa najwspanialszej cechy człowieka: instynktu obrony własnego interesu. Jak na razie ludzkość wyraźnie nie zrozumiała, że błaźni się postępując w zgodzie z uświęconą dewizą burżuazji: pracuj na pożytek bliźniego.
Wszystkie prywatne interesy najlepiej zaspokoi ich asocjacja. Zebrane razem łatwiejsze będą do zawiadowania.
Na tym polega socjalizm.
Kiedy ktoś mówi, że zwalcza socjalizm, opowiada głupoty, zachowuje się jakby deklarował, że chce zwalczać politykę. Przecież to nonsens.
Nie atakuję kultury jako takiej, atakuję kulturę wyższą. Ponieważ staliśmy się zbyt wytworni i eleganccy, barbarzyństwo jest krokiem w stronę rozsądku. Żyjemy w czasach, gdy kłamstwo stało się akceptowalne a zgniłe jest mówienie prawdy. Dlatego propagujmy brutalność.
Biała rączka nie nadaje się do produkcji, jest zbyt ładna, zbyt zdegenerowana. Ale też to i ona, a nie twarda, spracowana dłoń najczęściej podpisuje sfałszowane weksle.
Niniejsza książka poświęcona jest pracy nad polepszeniem społeczeństw i próbom tych ich reform, które zakończyły się sukcesem. Te ostatnie miały oczywiście miejsce za granicą, gdyż w Szwecji postęp bardzo ślimacze ma tempo. A mimo to wielu mądrali uważa, że i tak posuwa się zbyt szybko.
Wybór i tłumaczenie: euromir(ek)
Lata szczęśliwe są latami zmarnowanymi, praca postępuje tylko w cierpnieniu. Tylko w nieszczęściu poznajemy świat i samych siebie, zdobywamy się na wysiłek i pogłębienie życia, a wiec na to wszystko, dla czego najwięcej warto żyć. (…)Troska rozwija siły ducha. Marcel Proust
redaguje zespół:
Aspen.
Basia007
Basia klika na Salonie24
dobronata
Docent Stopczyk
dry
ehad
Eternity
lagriffe
Lchlip
Mila Nowacka
Michalki
m.m.w.
Mr.Spock
NOTAX
waldburg
Alpejski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura