Pretekstem do napisania tej notki jest oczywiście tekst Waldburga „
Rybczyńskiego konszachty czasu z wiecznością”, ale notka niniejsza nie jest polemiką z Waldburgiem, jest tylko i wyłącznie opisem moich uczuć. W zasadzie to poza traktatami krytycznymi, polemiki pomiędzy odbiorcami sztuki są bezpodstawne. Gdyż odbiór sztuki jest procesem bardzo zindywidualizowanym, w którym, obok wrażliwości, życiowego doświadczenia, obycia, posiadanej wiedzy i cech charakteru, decydującą rolę odgrywa, aktualny w momencie odbioru dzieła, stan ducha, mieszanina wszystkich uczuć pałętających się wewnątrz człowieka, a wynikających z jego bieżących relacji ze światem zewnętrznym. Dlatego właśnie, sztuka może być kojącą, może być lekarstwem, a nawet ucieczką, bądź tylko nierzeczywistym spełnieniem marzeń.
„Tango” widziałem po raz pierwszy, i jedyny do wczoraj, gdzieś na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, w domu jednego z przyjaciół, w niedoskonałej jakości video. Dyskutowaliśmy o tym sporo, ale pamiętam jedynie strzępy zdań i jestem pewien, że nasze myśli biegły zupełnie gdzieś obok. Chociaż zapewne seans ten miał pewien wpływ na nasze późniejsze postrzeganie świata. Tak jak i każde spotykane w młodości dzieło.
Wczorajsze spotkanie z „Tangiem” zawróciło mi w głowie, moja reakcja na blogu Waldburga jest chaotyczna, takie pierwsze zaświtania, które rozbiły cały mój dzisiejszy program i porządek dnia. „Tango” mnie rozbolało i wypełniło po brzegi. Takie uderzenie obuchem, odsuwającym od rzeczywistości. Spleciona sieć myśli, której musiałem dać upust. Musiałem się z kimś tym uczuciem podzielić. Opisać cząstkę tego co „Tango” we mnie poruszyło.
W necie zajrzałem tylko na
wiki i postanowiłem, że nic nie będę o tym filmie, ani o Rybczyński czytał. Co jest bardzo złym przykładem dla młodzieży, która powinna czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Dzisiaj mam prawo nie czytać. Nie z jakiegoś tam widzimisia, lenistwa, buty czy zarozumiałości. Dzisiaj uważam że potrafię zmierzyć się samemu z dziełem, a także chciałbym zachować intymność mojego z „Tangiem” spotkania i bronić tej intymności jak dobrego imienia kochanki, swoim jeno uczuciem.
By zmierzyć się z dziełem, potrzebny jest punt zaczepienia, jakiś moment stanowiący początek myśli. Trzeba najpierw odnaleźć samą ideę. W „Tangu” wskazówkami są tytuł i muzyka. A o czym jest tango? Tango to mężczyzna i kobieta. Tango argentyńskie, które jest dziś odmianą tanga powszechną, rozpoznawalną i domyślną jest opowieścią o namiętności. W tangu argentyńskim mężczyzna matadorem, a kobieta muletą. Nie istnieją osobno. Są sobie nawzajem stworzeni i związani ze sobą na wieczność. Namiętność, to spełniający erotyczne pragnienia kobiety mężczyzna. Namiętność to posłuszna gorączce matadora muleta.
Ale w filmie nie pobrzmiewa argentine tango. To tango habanera. Habanera to pieśń miłosna z Hawany. Z królestwa pieśni miłosnych. Miłości, która jest wieczna, ale tam na Kubie gorąca, namiętna, prosta i oddana. Tak jak w najpiękniejszej w świecie, utrzymanej w stylistyce Son Cubano, piosence o miłości: Chan Chan. Piosence opisującej prawdziwe wydarzenie, zasłyszane zwierzenie zakochanego w swej żonie męża
Z Alto Cedo jadę do Marcane
Dojeżdżam do Cueto, potem do Mayari.
Nie zaprzepaszczę miłości,
którą czuję do Ciebie.
Wilgotnieją mi usta,
nie powstrzymam się.
Kiedy Juanita i Chan Chan
przesiewali piasek na plaży,
jakże pośladki jej drgały,
jakże Chan Chan się rozpalał.
Oczyść przejście
z suchych trzcin,
bo chcę usiąść na tym pniu.
Inaczej nie wytrzymam.
Był czas gdy habanera przywędrowała do Europy i objawiła się tangiem andaluzyjskim. Tam właśnie w Andaluzji, w ojczyźnie sięgającym korzeniami miłosnego tańca Mauretanek – flamenco. Tango habanera to opowieść o miłości. O płynącej codzienności kobiety i mężczyzny. O przebiegających otulonych miłością dniach. I tę rodzinno-pokoleniową codzienność i miłość Rybczyński mnie objawił.
„Tango” to film o miłości. O jej codzienności, obecności w naszym życiu, w życiu pokoleń przeszłych i przyszłych. O miłości, życiodajnej energii napędzającej ludzkie perpetuum mobile istnienia. Miłości zawracającej świat, od naszej śmierci do kolejnych narodzin. Miłości utrzymującej trudy egzystencji w sensie i porządku.
Kluczową sceną „Tanga” jest ubierająca się młoda kobieta. Pojawia się w pokoju naga. Naga i piękna. Scena z odrobiną ukrytej perwersji. Młoda panna jest w rzeczywistości w tym pokoiku sama, nikt jej nie widzi, nikt nie będzie wiedział, ani o majtkach w ustach, ani o tym, że są ostatnim elementem zakładanego stroju. Zakładanym przez buty, jak gdyby wbrew naturze, dla formalności, dla zachowania dobrych obyczajów. Scena, która swym przebiegiem wzbudza u mężczyzn tę chwilę erotycznej ciekawości. Scena, która sporo mówi o erotyzmie kobiet. Scena, która dla kobiet jest zapewne naturalną, w niczym nie wyróżniającą się, niemal obojętną. Ale dla mężczyzn może mieć takąż głębię, co opis uczuć Izabeli Łęckiej, nie mogącej się powstrzymać przed dotknięciem zamkniętego w klatce tygrysa.
„Od paru dni męczył ją osobliwy niepokój, jakiego już raz doznała w życiu. Będąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym, zobaczyła w jednej z klatek ogromnego tygrysa, który spał oparty o kratę w taki sposób, że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz.
Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho. Zapach klatki napełniał ją wstrętem, potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą, lecz mimo to czuła, że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho.
Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym. Przemogła się więc i poszła dalej; lecz po paru minutach wróciła. Znowu cofnęła się, przejrzała inne klatki, starała się o czym innym myśleć. Na próżno. Wróciła się i choć tygrys już nie spał, tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy, panna Izabela podbiegła do klatki, wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha.
W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa, lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom, którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu.” (Bolesław Prus, „Lalka”)
Nagość ubierającej się w „Tangu” panny to symbol życia i trwania. To jej piękno powołuje kolejne pokolenia. A oddanie, macierzyństwo i opiekuńczość kobiet utrzymuje nasz ludzki ród w ruchu i ciągłości. Nie byłoby nas gdyby nie nasze matki, żony, kochanki. Bez tej młodej damy nie byłoby nikogo w pokoiku „Tanga”. Gdy zabierze piłeczkę i pójdzie sobie, zostaje pustka.
Genialność Rybczyńskiego to jednoczesne ukazanie w jednym miejscu i momencie wydarzeń odległych od siebie w czasie. Ów brak chronologii pozwala na obiektywne przyjrzenie się naszej codzienności. Pomaga zrozumieć jak powtarzalne jest życie pokoleń. Młodość, starość, narodziny, śmierć, codzienne i powszechne czynności pojawiają się cyklicznie w rytmie życia świata. Przemija nasze życie z naszą miłością i natychmiast zostaje zastąpione kolejnym życiem i miłością.
Czy jest ważne kto jest kim w „Tangu”? Czy jest to historia nagiej dziewczyny, od jej niemowlęctwa po starość? Czy to jest historia chłopca z piłką kończącym życie w kieliszku wódki? Czy kochająca się na tapczanie para to gimnastykujący się młodzieniec i młoda ubierająca się dama, a niemowlę w łóżeczku to ich dziecko? A to dziecko to później....? Czy... ? Czy... ? I tak w kółko. Scenariuszy jest nieskończenie wiele. I nie ma znaczenia kto jest z kim, kto jest po kim, kto jest z kim.
Zawsze będą piękne młode kobiety, zawsze będą młodzi chłopcy, zawsze będą kochające się pary, zawsze będą niemowlęcia w łóżeczkach, zawsze będziemy patroszyć ryby i jeść zupę, zawsze będziemy wkręcać żarówki i odkładać walizki na szafę, zawsze będą pijacy, zawsze będą staruszki, zawsze będą policjanci i złodzieje. Przynajmniej tak długo jak długo będzie brzmieć tango. I w rytm tanga. Aż do końca miłości.

Lata szczęśliwe są latami zmarnowanymi, praca postępuje tylko w cierpnieniu. Tylko w nieszczęściu poznajemy świat i samych siebie, zdobywamy się na wysiłek i pogłębienie życia, a wiec na to wszystko, dla czego najwięcej warto żyć. (…)Troska rozwija siły ducha. Marcel Proust
redaguje zespół:
Aspen.
Basia007
Basia klika na Salonie24
dobronata
Docent Stopczyk
dry
ehad
Eternity
lagriffe
Lchlip
Mila Nowacka
Michalki
m.m.w.
Mr.Spock
NOTAX
waldburg
Alpejski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura