Pan poseł na "P" atakuje prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że podobno skrytykował Tadeusza Mazowieckiego w liście do Sejmu, na uroczystości ku czci perwszego niekomunistycznego premiera. Wysłuchałem na miejscu tego listu, który odczytał szef kancelarii prezydenta Władysław Stasiak. Prezydent uznał i docenił przełomowe znaczenie rządu Mazowieckiego, ogólnie nadmieniając o możliwości różnych ocen. W żadnym razie, moim zdaniem, nie przekroczył protokołu na takie okazje. Mazowiecki w swojej wypowiedzi potwierdził możliwość sporu o ocenę.
Na uroczystości w Sejmie wystąpił także premier Donald Tusk, wylewnie dziękując Tadeuszowi Mazowieckiemu. Wypowiedź zaczął od ubolewania, że wdzięczność jest rzadka w polityce, ale powinna dochodzić do głosu w takich momentach. Wszakże nie zupełnie doszła. Tusk przemilczał, że Mazowiecki został premierem dzięki braciom Kaczyńskim, którzy przeciągnęli ZSL i SD na stronę Solidarności. Dzięki temu można było przegłosować PZPR w tej sprawie. Do tego faktu nawiązał Lech Kaczyński w dzisiejszej wypowiedzi, co także oburzyło posła na "P". Prezydent chyba zareagował w ten sposób na pominięcie milczeniem ich roli w tak przełomowym momencie.
Tadeusz Mazowiecki proponował Jarosławowi Kaczyńskiemu stanowisko w swym rządzie. Był to prezes cenzury. Kaczyński odmówił.
Czyżby zabraklo wdzięczności? I komu?
PS. Toyah myli się w ocenie Mazowieckiego, jako przypadkowego premiera. W tym sporze rację ma moim zdaniem Krzysztof Leski.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka