Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
188
BLOG

O czterech panzerfaustach i polskim psie

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 27

W dzisiejszej Rzeczpospolitej Bronek Wildstein krytykuje przywrócenie "Czterech pancernych i psa" do programu Telewizji Polskiej. Ma świętą rację, ale pozwalam sobie przypomnieć własne argumenty. Kiedy popierając decyzję prezesa Wildsteina zamieściłem ten felieton na stronie Onet.film.pl., dostałem ok 760 postów, kilka popierających, reszta zionących nienawiścią do Wildsteina no i do mnie. I jak tu nie doceniać fachowców od propagandowej roboty...

O czterech panzerfaustach i polskim psie  

Telewizja publiczna obiecała nie pokazywać w powtórkach „Czterech  pancernych i psa” oraz „Stawki większej niż życie”. Bardzo dobrze. Zatruty cukierek został wreszcie zabrany zdziecinniałej widowni. PRL trafiła na śmietnik historii, ale TVP grzała nasze serca ciepłem przyjaźni polsko-radzieckiej. Większość nie miała nic przeciwko temu. Seriale podbiły serca publiczności. Były sympatyczne dla prostaczków, zręczne dla fachowców, uroczo naiwne dla wyrafinowanych. Widz ma zawsze rację. Czyżby?   Wyobraźmy sobie sympatyczny serial o polskim Ślązaku wcielonym do Wermachtu. W trudnych warunkach wojny rodzi się między nim a grupką niemieckich żołnierzy męska przyjaźń. Razem najeżdżają Rosję, pacyfikują wsie na Zamojszczyźnie i likwidują gorszy element rasowy. Kolega z Berlina zapowiada naszemu Michałowi wspaniałości Europy zjednoczonej przez Trzecią Rzeszę. Nie będzie konfliktów rasowych; Żydzi znikną a rasa słowiańska znajdzie swe miejsce historyczne na bezkresnym Wschodzie; Polacy, Litwini, Ukraińcy, Rosjanie będą tam pracować na wielkość aryjskiej rasy.    Towarzysze broni mają też psa, miłego owczarka niemieckiego: między obławami na podludzi łasi się do panów, jak nasz Michał do Niemców. W rubasznych żartach mówią mu „Michał, ty polski psie”, dla zachęty, żeby się pozbył polskiego nalotu na niemieckiej duszy. Serial o „Czterach panzerfaustach” bije rekord popularności w publicznej telewizji Generalnej Guberni.    Niemożliwe? Gdyby III Rzesza wygrała wojnę, a miała taką szansę, to dokończyłaby likwidację polskiej inteligencji. Reszta otumaniononego narodu jadłaby nazistowskiej propagandzie, jak pies z ręki pana. Gebbels miał wybitnych fachowców.   Dalej myślicie, że to niemożliwe? A przecież tak się stało, tylko że wojnę wygrał drugi nasz okupant. Zniszczył prawowitą klasę przywódczą, wprowadził na to miejsce własny twór a otumaniony naród poddał zręcznej propagandzie. Po skończonej wojnie opadły złe emocje. I polska publiczność je fachowcom, jak pies z ręki.   Że jednak przesadzam, bo III Rzesza i ZSRR to nie to samo? U pierwszych okupantów nienawiść rasowa, u drugich klasowa doprowadziła każdego do ludobójstwa. Dziesiątki milionów trupów po sowieckiej i niemieckiej stronie gnije w podglebiu obu tych seriali.    A co ma robić widz, który pokochał Klossa i Szarika? To, co w wypadku niemożliwej miłości. Obaj są na kasetach. Kto chce, niech sobie dogadza w domu, przy zasłoniętych oknach, jak przy brzydkim nałogu.

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka