Prasa oburza się na zabawę w egzekucję kilku polskich żołnierzy. Ciekawe, w jakim celu ich szkolimy. Czy aby nie na wojnę, gdzie takie sytuacje mogą się wydarzyć, na przykład w Iraku, czy Afganistanie?
Jedną z ważniejszych książek mojej młodości było 'Homo ludens" Johana Huizingi w której autor dowodzi, że zabawa jest źrodłem kultury. Uczestnicy zabawy rozpoznają na modelu świata, jakim jest wyodrębiona przestrzeń zabawy, reguły panujące w rzeczywistości aby się ich nauczyć. Podczas zabawy kara za błąd jest umowna, gdy w rzeczywistości może być bardzo ciężka. Zabawa ucząc pomaga przetrwać w realnym świecie.
Myślę, ze niczym innym jest zabawa polskich żołnierzy w egzekucję. Nikt w niej nie zginął, a jeśli coś padło ofiarą, to słodkie złudzenie, że Polak jest zawsze dobry, nawet na wojnie. Rzecz jasna nie mamy monopolu na obłudę. Ten sam problem mają inne społeczeństwa i narody, gdy muszą w czasach pokoju ocenić reguły wojny. Dlatego przestrzegają rytuałów przejścia od jednej rzeczywistości do drugiej. Są to choćby pożegnania żołnierzy idących na wojnę i przywitania weteranów, gdy wracają do domu. Rytuał pożegnań i powitań ma im uświadomić, że w przestrzeni pokoju panują inne reguły. Tu nie wolno zabijać.
Koszary, czy poligon, gdzie doszło do zabawy naszych żołnierzy w egzekucję, należą do rzeczywistości pośredniej, między pokojem a wojną. Ja bym zostawił ich w spokoju. Nich się chłopcy bawią w zabijanie, zanim zaczną na prawdę zabijać. Wtedy na wojnie lepiej im to wyjdzie.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka