Dee Brown, Pochowaj me serce w Wounded Knee.
Dee Brown, Pochowaj me serce w Wounded Knee.
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
180
BLOG

Dee Brown, Pochowaj me serce w Wounded Knee

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Masakra nad strumieniem Wounded Knee w 1890 r. - wielokrotnie przeze mnie opisywana w starym blogu - symbolizuje koniec ery "wojen indiańskich na Równinach". Nie była ich końcem, ale pozostała symbolem.

Wieczorem 29 grudnia 1890 r. było już po wszystkim... Na równinie nad strumieniem Wounded Knee leżały ciała prawie 300 zamordowanych Lakotów Minniconjou z grupy wodza Wielka Stopa.

Zaczęło się może nad ranem. Stłoczonych zziębniętych Indian - głównie starszych, kobiet i dzieci - wzywano do oddania broni, której już dawno, poza starociami, nie mieli. Większość i tak oddała cokolwiek miała właśnie teraz. Byli zziębnięci i osłabieni wędrówką, którą zakończyli w śnieżnej zamieci raptem wczoraj.

Żołnierzom z 7. Pułku Kawalerii to nie wystarczyło. Zaczęli zdzierać z ludzi poniszczone ubrania, wywracać namioty i bebeszyć skromne bagaże. Byli przekonani, że mają do czynienia z groźnymi terrorystami poddanymi opętańczemu Tańcowi Ducha, który miał wyswobodzić wszystkich Indian do lepszego życia. Wyswobodzić wiarą w lepsze jutro i pieśniami. Tylko tyle.

Żołnierze bali się kłopotów i dodatkowej roboty. W końcu kilka dni temu skończyły się święta Bożego Narodzenia, kiedy być może obdarowywali się prezentami, modlili się w swoich kościołach i w cieple siedzieli przy kominkach śpiewając swoje pieśni i kolędy. Teraz też chcieli wrócić do swych rodzin czekając na nowy rok 1891.

Ale w trakcie przeszukiwania jeden z Indian nie chciał oddać swej starej broni. W końcu chciał zapewnić swojej rodzinie pożywienie, na które być może jeszcze niedawno - mimo mrozu - polował. Ktoś usłyszał wystrzał.

To wystarczyło żołnierzom. Postanowili szybko zakończyć tę specjalną operację wojskową. Ze wzgórz otworzyli ogień z działek Hotchkissa. Znali je z wcześniejszych operacji przeciwko Nez Perce'om, ale chcieli je wypróbować i tu. Ogień był potworny. Żołnierze strzelali do wszystkich bez wyjątku - starców, kobiet, dzieci, wojowników. Kogo nie trafili ze wzgórz na tych wzgórzach dobijali rewolwerami. W końcu byli wierni dewizie generała Sheridana, który powiedział, że "dobry Indianin to martwy Indianin". Gnojek nie żył już od dwóch lat, ale dewiza przetrwała. Trupy znajdowano nawet w odległości 3 mil od miejsca "rozbrojenia".

Ha, żołnierze znad Wounded Knee byli też spadkobiercami 7. Pułku pod dowództwem Custera, których w 1876 r. nad Little Bighorn zmiótł sojusz Lakotów, Szejenów i Arapahów. Teraz nadarzyła się okazja do zemsty.

Nad strumieniem Wounded Knee zginęło też kilkudziesięciu żołnierzy. To dowodziło, że walka miała być krwawa i ciężka. Okazało się, że w głównej mierze to ofiary ognia działek Hotchkissa. Żołnierze przypadkowo też strzelali do swoich. Ale nie można było się do tego przyznać: ogłoszono zwycięstwo w "bitwie nad Wounded Knee". W rzeczywistości była to strzelanina do słabszych, wyniszczonych głodem, chorobami i mrozem ludzi.

Wieczorem 29 grudnia 1890 r. było już po wszystkim. Mordercy z znad Wounded Knee wrócili do swoich żon i dzieci. Wrócili do świątecznego oczekiwania na Rok Pański 1891. Wtedy też - 1 stycznia - wrócili nad strumień Wounded Knee, by zebrać ciała pomordowanych i wrzucić do dziury.

Black Elk, jeden z legendarnych Indian, powie później: Nie wiedziałem jeszcze wtedy, jak wiele się skończyło. Kiedy spoglądam wstecz z tego wysokiego wzgórza mej starości, wciąż widzę zmasakrowane ciała kobiet i dzieci, tworzące stosy lub porozrzucane wzdłuż krętego wąwozu; równie wyraźnie jak wtedy, gdy patrzyłem na to młodymi jeszcze oczyma. I widzę, że coś jeszcze zginęło tam, w tym krwawym błocie i zostało pogrzebane w zamieci. Marzenie ludzi tam umarło. Było to piękne marzenie.

****

Masakra nad strumieniem Wounded Knee w 1890 r. - wielokrotnie przeze mnie opisywana w starym blogu - symbolizuje koniec ery "wojen indiańskich na Równinach". Nie była ich końcem, ale pozostała symbolem. Jest przedmiotem wielu opisów, refleksji artystycznych i literackich. Mamy w Polsce kilka książek temu wydarzeniu poświęconych, choć chyba najlepiej i najpełniej opisuje to pozycja Deee Browna Pochowaj me serce w Wounded Knee.

Jest z tą książką kłopot podwójny. Pierwszy to taki, że jedyne polskie wydanie datuje się na rok 1981 r. Drugi zaś zasadza się na krytyce współczesnych polskich znawców tematyki indiańskiej: jest naiwnie napisana, niektóre fakty są pokazane dość swobodnie i że generalnie mamy w Polsce obecnie znacznie lepsze "książki o Indianach".

To prawda, są lepsze, ale na korzyść tej przemawia fakt, że są w niej zamieszczone informacje, dzięki którym czytelnik nie znający tej problematyki dość łatwo pozna trudną historię tubylczych narodów - nawet jeśli to będzie wiedza niepełna, to wystarczy, by wskrzesić "pierwszą iskrę".

Książki nie czyta się lekko, zwłaszcza dlatego, że pokazane są niesprawiedliwości i okrucieństwa, jakich dopuścili się biali kolonizatorzy. Po próba pokazania historii nie tylko Indian równin, ale wielu innych narodów. Masakra - jako symbol końca - jest pokazana na końcu.

Książka jest pisana stronniczo - to prawda - i jest "głosem Indian". Autor nie był Indianinem, ale pokazał tę historię jakby był ich narratorem. Ciekawostką nich będzie również to, że do tłumaczenia tej książki na język polski przyczynił się pewien Indianin zakochany swego czasu w pewnej Polce, który chciał pokazać tamten świat najlepiej jak wtedy można było. Przypomnijmy, że to było raptem kilka lat po początkach indiańskiej rebelii lat 70. w USA, gdzie Indianie i ich stronnicy nie mieli łatwo, będąc posądzanymi o prokomunistyczne sympatie. Filmów nie było, internetu również nie, więc książki były najlepszym nośnikiem jakichkolwiek informacji.

Książka Pochowaj me serce w Wounded Knee "chadza" dziś po aukcjach internetowych, gdzie jest dostępna nawet w przystępnych cenach.

Piszę o tym wszystkim właśnie 29 grudnia, w rocznicę masakry.



Dee Brown

Pochowaj me serce w Wounded Knee

Wydawnictwo Iskry, 1981

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura