Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
43
BLOG

Terytorium niespokojne, czyli o 200 wpisach

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 3
To już 201 wpis na Salonie24!!! Tam tratatatatattam …! Fanfary, kwiaty, flesze…  Ale poważniej. 200 wpisów to szmat czasu i materiału. Były artykuły, wiersze, reportaże, recenzje, komentarze gorących wydarzeń politycznych …
 
Gdy zaczynałem swoją przygodę w Salonie24 parę lat temu, w maju 2007r., nie spodziewałem się, że to przygoda dłuższa niż tylko chwilowy publicystyczny wybryk. Miałem ochotę pisywać, to zamieściłem kilka artykułów, a tu … proszę bardzo … pisanie trwa nadal.
 
Pisywać chciałem zawsze. Ale któż nie chciał? Pierwszy swój artykuł zamieściłem w lokalnym „Głosie Wolsztyńskim”. Potem były – nieistniejąca dziś – „Gazeta Poznańska”, ale i „Przegląd Komunalny”, również wielkopolska „Gazeta Wyborcza”. Kiedyś była i „Myśl Polska”, i „Pro Fide Rege et Lege”, i „Prawica Narodowa”. Różne tytuły, różny czas. I różne będą w przyszłości, ale razem z nimi – już pewnie na stałe – Salon24.
 
Z czasem pisywanie w Salonie24 potraktowałem jaki stały sposób na wypowiadanie swoich poglądów. Jako wprawianie swojego pióra. W myśl – pisać każdy może.
 
Jednak pisanie to nie tylko proste przelewanie myśli na papier – tu: do Internetu. To uczestnictwo, przynajmniej wrażenie uczestnictwa, w ważnych dla Kraju i dla samorządów wydarzeniach i projektach. Przecież nie od dziś wiadomo, że rośnie opiniotwórcza rola świata blogerskiego, publicystów Internetu.
 
Internet daje możliwość pisania czegokolwiek się chce, bez specjalnego nękania innych. Tu czyta ten, kto chce, nie kupując – jeśli nie chce – książek i gazet.
 
Jednak nie każda platforma publicystyczna daje takie możliwości jak Salon24. Tutaj trzeba mieć poglądy – takie, czy inne, ale trzeba mieć. Nie wystarczy coś napisać. Napisać trzeba z myślą. Tak więc jestem w Salonie osób myślących. Prawicowo, lewicowo, chrześcijańsko, antyklerykalnie, radykalnie, ekologicznie – nieważne, myślących. Salon daje możliwość dyskutowania. Oczywiście z „odważnymi” kryjącymi się pod pseudonimami dyskutuje się trudniej, ale nie jest to niemożliwe.
 
Nie dziwię się, że coraz liczniejsi politycy sięgają po Internet jako narzędzie kontaktu z opinią publiczną; nie dziwię się, że coraz ich więcej właśnie w Salonie. „Terytorium Komanczów” nie jest oczywiście tak poważnym uczestnikiem debat, jak „Fruwający Ornitolog”, czy chociażby Wojciech Olejniczak – o sławnej Katarynie nie wspomnę – jednak rolę skromnego uczestnika tej debaty pełni.
 
Na „Terytorium Komanczów” były teksty, które wywoływały dyskusje i to gorące, były też pomijanie kompletnym milczeniem, na które nikt nie zwrócił uwagi. Nie trzeba mówić, ile radości przysparzało pojawianie się tekstu z Terytorium na głównej stronie Salonu. Cieszy każdy komentarz. Że było czasami emocjonalnie? Trudno. Za to prawdziwie.
 
Mam swoje ulubione grono pisarzy – i pewnie też czytelników. Wiem, że niektóre moje teksty czytuje poznańskie środowisko dziennikarskie – pozdrawiam! Lubię czytać innych autorów, bo to zawsze poszerza perspektywy życiowe, niezwykle wzbogaca. Wzbogacają kłótnie i spory. Naprawdę.
 
Moje pisanie jest zapisem mojego życia – radości i zmian, jakie w nim następują. „Terytorium Komanczów” stało się rzeczywistym terytorium prowadzenia sporów o sprawy wielkie i małe. Wielkie i małe dla wszystkich, wielkie i małe dla mnie.
 
W powitaniu pisałem, że Terytorium Komanczów to synonim sporów i walk. Teren niespokojny. Tak jak i tu – pełen spornych kwestii, prawd i opinii.
 
200 wpisów za sobą. Co dalej? Nadal będzie prawdziwie. Kontrowersyjnie, niekiedy pod prąd, ale prawdziwie.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości