Niemcy korzystają z niskich cen w polskim Świnoujsciu. Fot. K.Mączkowski
Niemcy korzystają z niskich cen w polskim Świnoujsciu. Fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
655
BLOG

Pocztówki ze Świnoujścia [4]: Polak, Niemiec, dwa bratanki?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki – tak ma brzmieć historyczne zawołanie polsko-węgierskiej przyjaźni. Myślę, że może należałoby stworzyć nowe: Polak, Niemiec, dwa bratanki, do bałaganu, rozpierdalanki…

Już tygodniowy pobyt w Świnoujściu wystarczy, by spotkać się z taką masą Niemców, jakiej w innych polskich miastach pewnie nie sposób spotkać przez dziesięć lat. Są wszędzie. W sklepach, na promenadzie, na promach, na ulicach, w kawiarniach i restauracjach, na plaży, w hotelach, w porcie. Fakt, w lodówce Niemca jeszcze nie spotkałem…

Takie nagromadzenie Niemca na metr kwadratowy daje niepowtarzalną okazję do tego, by dokładniej im się przyjrzeć, a i prawie uczestniczyć w życiu ich społeczności. Tym bardziej, że z powodów historycznych (ponad 100 lat niemieckiej historii miasta, Uznam niemiecki w 90 procentach) i cenowych (podobno znacznie taniej niż u nich) czują się tu jak u siebie. Choć nie do końca, bo wrzeszczeć u siebie nie bardzo mogą, a w Świnoujściu używają sobie do woli.

Gdy na Facebooku zamieściłem filmik – pokazujący jak niemiecka młodzież sportowa, kompletnie nawalona, maszerowała środkiem ulicy z potężnym głośnikiem na kółkach, otwartym na pełen regulator – ze swoim niezbyt spokojnym komentarzem o ich chamskim zachowaniu, wywiązała się kilkudniowa debata – jedni podzielali moje oburzenie, inni się ze mnie podśmiechiwali, że to już oznaka starości, inni wzruszali ramionami na zasadzie „co się czepiasz, młodzi, muszą się wyszaleć”.

Na kanwie tej „debaty” moja serdeczna znajoma, gdy ją pozdrowiłem z cichego Ahlbecku, odpowiedziała, że nie mam się co dziwić, bo ci, co chcieli się wywrzeszczeć pojechali do Świnoujścia. Otóż to. W Ahlbecku głośny przemarsz byłby nie do pomyślenia. W Świnoujściu nie reagował nikt, ale gdyby ktokolwiek podniósł choćby głos na ryneczku w Ahlbecku zostałby skasowany dziesiątkami nieprzychylnych spojrzeń i zapewne cierpkimi komentarzami.

W Świnoujściu głośna muzyka dociera z knajpek na promenadzie, na plaży, tworząc przykrą kakofonię, a w Ahlbecku na plaży dźwięk nie przekracza granicy kawiarnianego ogródka.

Nie reaguję już na Niemców jeżdżących po Świnoujściu z wyłączonymi światłami samochodowymi. Dziwię się jedynie, że polska policja tak dokładna w przypadku polskich kierowców, tych zza granicy jakby nie zauważa.

Nie rozumiem Niemców, którzy uwielbiają palenie papierosów w ciasnych kawiarnianych ogródkach. Nigdy by mi nie przyszło na myśl swoim paleniem przeszkadzać sąsiadom z okolicznych stolików – Niemcom taka wrażliwość jest najwyraźniej obca, skoro bardzo chętnie zaczadzają swoje maleńkie dzieci, paląc niecały metr od nich i zgadzając się na to, by te kilkumiesięczne bąki wdychały to, co akurat mama lub tata fajczy. Jeśli w Polsce nadal funkcjonuje zakaz palenia w takich miejscach, to dokładnie przez wszystkich jest ignorowany w Świnoujściu.

To co zadziwiło w niemieckim zachowaniu, to powielanie wydawałoby się typowo polskiego zachowania: parkowania aut byle gdzie. Zapewniam, że Niemcy okazują pomysłowość równą polskim burakom.

No i na koniec już, największe zaskoczenie: nie tylko Polacy noszą skarpetki do sandałów!


 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości