KOBIETA KULA KOBIETA KULA
536
BLOG

Cielesne Rozkosze czyli Kula Spragniona

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Rozmaitości Obserwuj notkę 4

" Wsadzę ci jak się ustawisz tyłem,  w przeciwnym razie sama sobie wsadź,  
a wszyscy sąsiedzi niech patrzą,  jaka z ciebie grzesznica jest!  " mówi mój mąż.   Po czym dodaje jeszcze: " Ja nie z przyjemności biorę udział w tym procederze,  tylko po to,   abyś ty już całkiem w nałóg nie wpadła!  Kto to widział tak po nocy samej.  .  .   Wstydu nie masz!  ".  

 

No,  a czego ja się mam wstydzić?  W końcu z samym sobą człowiek się rozumie najlepiej,  a przynajmniej powinien.   Swoja własną osobę ja sobie cenię bardzo,  chociaż w szkole uczono to nasze pokolenie,  aby być skromnym i się nie wywyższać,  co skutkowało u niektórych niskim poczuciem wartości własnej.   
Ja siebie lubię,  a nawet kocham,  jak nam zalecają przykazania miłości.   Troszkę bardziej kocham siebie,  niż bliźniego swego,  co się popularnie nazywa asertywnością.   Tak więc nie widzę powodu,  aby nie spędzać czasu
na przyjemnościach w towarzystwie jedynie własnej osoby,  nawet w nocy.  

Wiadome jest wszystkim,  że po pracy,  szczególnie fizycznej,  ma człowiek prawo,  a nawet obowiązek zrelaksować się.   A tu mój mąż mi na to,  że ja już mam w pracy dosyć relaksu i wypomina mi przyjemności z owej pracy płynące.   Niepotrzebnie się bowiem przyznałam,  że słychać w mojej pracy najczęściej słowa: " Wow!  " ,  " Cool!  " ,  " Super!  " oraz inne okrzyki zachwytu.   A skoro jest zachwyt i przyjemność,  to nie jest to żadna praca,  jasne jak słońce!  Tym bardziej,  że pracuję w wolnym zawodzie i kiedy się tam trafi,  a nie po osiem
do dwunastu godzin dziennie.   O mojej przyjemnej pracy napiszę jednak
przy innej okazji.  

Tak więc,  zdaniem mego męża,  nie mam ja po pracy prawa do relaksu.   Dlatego mąż mi nie ułatwia i żąda ustawiania się tyłem,  czego nie lubię.   Mam bowiem wiele przykrych śladów po takich wygibasach.   Owe zajmujące dyskusje prowadzimy sobie,  stojąc przed zamkniętą bramą naszego garażu.   
A przecież gdyby mnie Wszechmocny obdarzył dosłownie kilkoma dodatkowymi centymetrami wzrostu więcej,  sama bym sobie wsadzała
i wyciągała,  łaski bez.   Chodzi o to,  aby tylko ową garażową bramę otworzyć.   W tym celu trzeba ją unieść wysoko nad głowę i jakiś tam guziczek musi zaskoczyć na swoje miejsce,  aby owa brama na łeb nam nie spadła.   Niestety brama jest ciężka i aby ją podnieść,  muszę stawać na palcach,  co całą tę operację czyni niebezpieczną wielce dla życia i zdrowia.   W desperacji więc,  ustawiam się tyłem.   Moj mąż twierdzi,  że powinnam tak robić zawsze,  
to łatwiej mi będzie wyjechać  na ulicę przodem.   Boi się,  że wyjeżdżając
na ulicę tyłem,  przejadę jakiegoś delikwenta,  który sobie beztrosko
i niespodziewanie wyjdzie zza narożnika domu.   Nie wie,  że mam
na przechodniów dobry sposób.   Mogę go tutaj śmiało polecić wszystkim tym,  którzy muszą wyjeżdżać tyłem,  a mają ograniczone możliwości obserwacyjne,  nazwijmy to tak.   Otóż należy po prostu, przed właściwym ruszeniem z miejsca,   ze dwa razy " pogazować": brrrrmmm,  brrrrmmmm! ! !  Po czym wyjechać bez obaw.   Czasem będziemy mieli przy okazji możliwość  pozdrowić sąsiada,  stojącego grzecznie na baczność za załomem budynku.  

Co innego,  gdy musimy wjechać tyłem i nikt nam nie ułatwia zadania.   Wiadomo,  że w takich razach własny mąż nam nie pomoże,  bo pokłada się
ze śmiechu i kto wie ile mu to haniebne zajęcie zajmie.   Jakoś się jednak opamiętuje i można od tyłu zacząć wsadzanie.   Jako osoba bezwstydna wsadzam bez krępacji,  natomiast małżonek,  niczym TajemniczyDonPedro,  rozglądając się na boki,  wsadza po cichutku i dyskretnie.   Narzeka na widoczne gołym okiem dowody mojego bezwstydu i nieposkromionego pragnienia.   
Ja jednak uważam,  że mam słuszność w sprawie nieumiarkowania,  bo jako PaniDomu muszę myśleć ekonomicznie.   Ponieważ tak czy owak będę odczuwać pragnienie,  to trzeba korzystać z okazji.   Tak więc w sklepie,  
w którym jest dla nas wszystko w sam raz,  ze względu na promocję,   można sobie kupić od razu cztery skrzynki piwa i umieścić w garażu,  skoro miejsce jest.   Oszczędność Taaaka,  jak nas informuje pewna reklama,  zachęcając
do gromadzenia dóbr doczesnych,  nazwijmy to tak.   A jak zauważyłam,  naród niemiecki jest tak oszczędny,  że w czasie promocyjnej obniżki ceny naszego ulubionego piwa,  w sklepie pojawia się napis,  informujący o tym,  
że maksymalnie można kupić właśnie cztery skrzynki.   Cztery skromne skrzyneczki piwka,  na jeden niemiecki Haushalt.   Tak więc,  każda porządna Hausfrau czasu na duperele nie traci,  tylko wsiada w auto i kupuje sobie SpełnionePragnienia.   A ja,  jako MatkaPolka muszę się przecież integrować
z otaczającym mnie Społeczeństwem!

Na moją chęć integracji i nieposkromione pragnienie,  mój małżonek wymyśla drobne złośliwości.   Na ten przykład mówi mi,  że powinnam każda butelkę przynosić ze sklepu osobno,  a samochodem nie jeździć,  tylko go pchać.   Może i kiedyś się zdecyduję na ten interesujący fitness,  ale teraz nie mogę.   Jako Kobieta Kula jestem rozpoznawalna,  moja kariera blogerska rozkręca się
na dobre! I taka doskonała w swej formie Kula,  miałaby rezygnować z kariery
i rozpoznawalności,   z powodu faceta,  który robi problemy z wsadzaniem?  

 W ramach zademonstrowania jedynie słusznej pogardy,  w odpowiedzi na tak absurdalną propozycję,  zjadam z apetytem wielką pajdę chleba.   Posmarowaną smalcem ze skwareczkami.   Mężuś wychodzi z kuchni z miną LiskaChytruska.   Po kilku minutach wraca i stawia na stole siedem butelek piwa.   Zachodzę w głowę skąd ta Siódemka.   Czyżby mój małżonek dorwał się do literatury traktującej o Numerologii?  Nie jestem jednak osobą,  która by sobie rozmyślała o Numerologii,  przy kromce ze smalcem.   Pytam więc wprost,  dlaczego akurat Siedem?  Na to LisekChytrusek odpowiada: " Po trzy na głowę,  a o czwarte będziemy walczyć!  " No,  patrzcie ludzie,  też wymyślił!  Chce mnie tu wrobić w DomowąPrzemoc!  A muszę tu dodać,  żeby sytuacja była jasna:
na ostatnie urodziny otrzymałam od swego ślubnego czerwone rękawice bokserskie i wielką GruchędoBicia.   Nie używam tego zestawu zbyt często,  bo brak mi jeszcze zdjęć kilku osób,  którymi zamierzam ową Gruchę udekorować,  nazwijmy to tak.   Kiedy dekoracja będzie odpowiednia i kompletna,  sama zdecyduję czy mam ochotę na przyjemność.   Nie będzie mnie tu nikt nakłaniał do zachowań wspierających jakieś masochistyczne skłonności,  po wypiciu alkoholu!

Święta za pasem,  a niektóre z nas,  drogie PanieDomu,  już myślą
z przestrachem o rodzinnych spotkaniach przy suto zastawionym stole.   Jak tu się powstrzymać,  pokusom nie ulec i kilogramów sobie nie przysporzyć na ten NowyRok.    Dlaczego tak się dzieje,  że innym nie potrafimy odmówić,  na ten przykład wciskając w siebie ociekającego tłuszczem karpia,  aby teściowej nie urazić?  A sobie samej odmawiać pyszności,  które nam się słusznie należą,  tym bardziej,  że często same stałyśmy przy garach,  aby owe pyszności przyrządzić?  Niektóre kobiety już przed Świętami zaczynają swój Masochizm i biegają
ze ścierką,  odkurzaczem i siatkami na zakupy,  z obłędem w oczach.   Szepczą przy tym z rozpaczą,  że na pewno nie zdążą z tym czy owym i co to będzie jak przyjedzie ciocia Zdzisia i zobaczy te nieuprasowane obrusy!  W wielkim utrapieniu i przestrachu PaniDomuMasochistka noce zarywa, aby zdążyć
ze wszystkim,  zamiast otworzyć sobie browara i dołączyć do relaksującego się przy filmie " Szybcy i wściekli" mężusia.   Ciocia Zdzisia bowiem i tak sobie
z nudów przejedzie upierścienioną dłonią po framudze drzwi i uśmiechnie
z wyższością,  odezwawszy się w te słowa: " Moja kochaniutka,  U NAS w domu to...” . Itakdalej ...

A miało być tak pięknie.  .  .  

Nie dawajmy szans Masochizmowi, a naszym dzieciom złego przykładu i nie fundujmy im traumy na całe życie,  szczególnie,  gdy mamy dorastające córki.   Święta bowiem,  powinny się kojarzyć z miłą atmosferą domowego ogniska,  
a nie z WarczącąMatkąPolką,  z obłędem w oczach.   Cioci Zdzisi zaproponujmy zaś, wspólne spędzenie Świąt w jej wystawnym domu,  co ją tak wystraszy,  
że zniknie nam z oczu na parę lat.   Kiedy zaś zabłyśnie PierwszaGwiazdka oddajmy się przyjemnościom i SpełnianiuPragnień,  bez względu na to jakie one by nie były i jak się na to Spełnienie zapatruje reszta świata!    

 

 

 

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości