KOBIETA KULA KOBIETA KULA
455
BLOG

Koszmarny Komunista czyli Kula Psychoanalityczna

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 

Pisałam ja już o zgubnych skutkach pisywania poezji, okazuje się jednak, że nawet czytanie jest niebezpieczne. I to nie tylko poezji, ale nawet literatury znanych klasyków, że o nieznanych
nie wspomnę. Szczególnie szkodliwe jest czytanie dzieciom w wieku szkolnym. Może to bowiem skutkować tym, że dziecko takie wyobraźnię będzie mieć silnie rozwiniętą i w swej przyszłości zostanie poetą czy też literatem, opróżniając literatki, oraz lodówki i śniąc koszmary, a na sam koniec wyląduje u psychoanalityka.

Nie wiadomo czy na skutek silnych przeżyć emocjonalnych związanych z samotnym pisaniem poezji, z powodu wymarcia
i zniknięcia sąsiadów moich, czy też bezustannego zakłócania snu przez dziadowskie tramwaje, zaczęłam mieć senne koszmary. Śnił mi się mój sąsiad, który w swym łóżku zszedł z tego padołu, zapewne w chwili, gdy Kula spała sobie jak zabita , w łóżku własnym i nawet jej się nie śniło, że czeka ją krwawy wtorek. We śnie tym koszmarnym, sąsiad mój kiwał na mnie zakrzywionym palcem i szeptał złowieszczo:

" Ja muszę. . . . Ja muszę. . . . "

Twarz sąsiada kolorem swym zdradzała zaś, że wątroba własna go zawiodła i nie dotrzymała towarzystwa w starciach z literatkami. Okiem błyszczącym , łypał na mnie ten sąsiad, który za życia był spokojnym i miłym obywatelem, a nagle po śmierci mu się zmienił charakter. Może teraz postanowił zemścić się za to, że nie znalazłam dość czasu, aby jemu poszukać żony?

Tak to, na skutek niewyspania z powodu nocnych spotkań
z SąsiademNieboszczykiem, zaczęłam ja chudnąć, kształty swe doskonałe zatracać, oraz zaniedbywać obowiązki PaniDomu. Zapadła więc decyzja o odwiedzeniu Psychoanalityka, który położy mnie na kozetce i uwolni od sąsiada maniaka i jego pośmiertnych żądań.

PanPsychoanalityk wysłuchał cierpliwie mojej relacji o trudnym życiowym położeniu, ze względu chociażby na podniesione statystyki umieralności mojego otoczenia i oświadczył uroczyście, że będziemy się musieli spotykać częściej, albowiem problem mój tego wymaga.

Nie wiedziałam ja, co też na to powie mój mąż,
kiedy mu zdradzę, że od dziś będę się regularnie spotykać z jednym panem i się przy nim kłaść. Mój mąż uznał jednak, że warto abym się spotykała z PanemPsychoanalitykiem i kładła na kozetkę, która jest wąska na tyle, że poza Kulą nikt więcej się już na nią nie zmieści, niż przypalała kotlety, albo w ogóle kotletów owych zapominała kupić.

Kto raz przynajmniej miał do czynienia z psychoanalitykiem, dowiedział się zapewne o tym, że przyczyny wszelkiego rodzaju niepowodzeń czy kłopotów w naszym dorosłym życiu, mają swe źródła w dzieciństwie. Tak więc, zaczęłam ja temu miłemu panu opowiadać, że na ten przykład siostra mnie w dzieciństwie drapałai gryzła, a ja ją waliłam z piąchy i poprawiałam z buta. W związku z takim moim zachowaniem, mam podejrzenia, że cech męskich jest we mnie zbyt wiele i może ja jednak jestem facetem? PanPsychoanalityk tylko głową kręci niezadowolony i mówi mi, że przemoc domowa na własnej siostrze do koszmarów sennych nie prowadzi. Opowiadam ja więc, że jedna moja koleżanka z podwórka mając lat siedem, traktowała mnie z wyższością. Ja bowiem miałam lat cztery i byłam smarkata, a koleżanka owa chodziła już do szkoły i czym ja jej tam mogłam zaimponować, nazwijmy to tak. Koleżanka owa za swoje haniebne zachowanie, po trzydziestu sześciu latach mnie przeprosiła, ale kto wie, może w podświadomości mojej uraz pozostał? Niestety, wywyższające się koleżanki z podwórka też do koszmarów nie prowadzą. . .

Mieliśmy już za sobą spotkanie terapeutyczne numer TysiącPięćsetStoDziewięćset, kiedy doszłam do tematu szkoły.
Ze szkoły pamiętałam akademie i apele, oraz piosenki o tym, jak mamy oddawać wszystko co nasze. PanaPsychoanalityka zainteresowała komunistyczna szkoła i jej wpływ na postawę życiową jednostki, nazwijmy to tak. Zbladł jednak, gdy mu zaczęłam opowiadać o szkolnych lekturach, które nas obowiązywały. Zimnym potem się oblał , słuchając pewnej historii, w której gorączkę u pewnej dziewczynki leczono wsadzaniem do pieca na tak zwane TrzyZdrowaśki. Nie wiadomo już czy Zdrowaśki owe były odmawiane zbyt nabożnie, w wymagającym czasu skupieniu, czy też temperatura w piecu była nieodpowiednia, skończyło się wszelkie cierpienie i choroby owej dziewczynki. PanPsychoanalityk zaś wyglądał, jakby sam się rozchorował i pilnie potrzebował terapii, najlepiej kostkami lodu wrzuconymi do pełnej literatki.

Był jednak mój terapeuta profesjonalistą, który już niejedno słyszał od swych pacjentów, aby więc przerwać grobowe milczenie, które zapadło miedzy nami, zapytał mnie, czy w naszej szkole czytaliśmy też poezję. Niestety wszystkie wiersze wyleciały mi z głowy na ten moment, oprócz fragmentu wiersza poświęconego patronowi naszej szkoły, a którego to wiersza musiały się dzieci uczyć na pamięć. W chwili poetyckiego natchnienia, zaczęłam wiersz ów deklamować:

 

"(. . . ) Ja muszę do kraju, do sprawy

do mas, do roboty, do partii

Ja muszę. . . i śpiew się urywa

i myśli urywa się pasmo

Ta twarz już woskowa, nieżywa. . .

lecz oczy otwarte nie gasną. . . (. . . )"

 

Na te słowa mój terapeuta wydaje dziki okrzyk zachwytu i zaczyna skakać z uciechy. Uważa bowiem, że we śnie nie nawiedza mnie SąsiadNieboszczyk, ale patron mojej szkoły podstawowej, który mnie nabawił swym woskowym obliczem i nie zgasłymi oczami, traumy w dzieciństwie. Traumę taką najlepiej jest pokonać zmierzywszy się z jej przyczyną, jak to niektórzy mówią, skacząc na głęboką wodę.

Okazja ku temu następuje dość szybko, bo akurat wybieramy się
z mężem do kraju Ojczystego na urlop. Natychmiast po przyjeździe, mimo, że wieczór nadszedł, wybieram ja się pod moją podstawówkę i patrząc w błyszczące w księżycowej poświacie okna, planuję nocna rozmowę z Duchem. Przed snem pokrzepiam się na odwagę zawartością literatki.

SąsiadNieboszczyk o błyszczących oczach i woskowym swym obliczu, wyciąga zakrzywione palce w ma stronę, mamrocząc jak zwykle:

"Ja muszę. . . "

Kula zaś pokrzepiona zawartością literatki, nie budzi się z krzykiem, lecz odzywa w te słowa:

"Opuść ty ciało Sąsiada mego i ujawnij się dobrowolnie! Zostałeś bowiem zdemaskowany przez Psychoanalizę i wiem, że jesteś TajnymAgentem, który ukrywa się pod nickiem " Połączy Nas Setka "! Ludwiku W. , odejdź dla własnego spokoju !!! "

Duch Ludwika W. przybiera PostaćZeStuzłotówki i woła gromkim głosem :

"Pani Kulo, pani tu sobie kajety poezyją zapełniasz i lyteratki opróżniasz, A JA GORĘ! ! ! "

 

 

 

 

 

 

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości