Tak się to już w życiu człowieka układa, że nieustannych wyborów jest zmuszony dokonywać. Jak jednak wiadomo, jak by się tym losem człowieczym obracać chciało, tak zawsze część w tyle zostanie, dla oczu niewidoczna, a zdolna w tyłek znienacka kopnąć.
Tak to i mnie losy wszelakie na Emigracji spotkać miały, gdy w nieświadomości Prawd Życiowych w Dojczlandzie wylądowałam. Młody człowiek na szczęście zapału jest pełen i choć naiwność wielka go charakteryzuje, mimo to, a może właśnie dlatego, zbyt niepowodzeń sobie do serca nie bierze, a na dokładkę, gdy dojrzałość pewną osiągnie, o czym ma pisać i co wspominać. Tak mnie natenczas bowiem na wspominki wzięło, względem, że po latach siedemnastu, tak zwaną Dojczlandzką Obywatelką ja zostać postanowiłam. Do owej decyzji wiele czynników doprowadziło, a tak zwanej goryczy na twarz moją urodziwą, niejaki Obywatel Skrzywiony tyle mnie wpakował, że z prostej dla niego litości na ten krok integrację w Dojczlandzie dopełniający, ja się zdecydowałam.
Tak się bowiem złożyło, że telefon mnie zarejestrować wypadło i z Ojczyźnianym moim dokumentem tożsamym mej osobie, przed oblicze owego Skrzywionego Obywatela ja się udałam. On zaś, jak piskorz jakowyś ów dokument czytając, wić się zaczął, gębę wykrzywiać i oczami przewracać. Kiedy zaś ja z nim dyskutować zaczęłam, że "Prezydent Miasta" absolutnie nie jest pierwszym członem tego miasta nazwy, tak się Obywatel Skrzywiony, jeszcze i jąkać zaczął, aż się ja poważnie przestraszyłam, aby on nieboszczykiem nie został.
Mam bowiem dziwne talenta, aby dojczlandzkich obywateli do tak zwanych apopleksji doprowadzać. Statystycznie rzecz ujmując, najbardziej doprowadzać do szału osobników męskiej płci mam we zwyczaju, co by tłumaczyły jednakże ich nadmierne adrenaliny, a takze i wrodzona nadpobudliwość w temacie dominacji nad kobietą. Dojczlandzkich facetów jeszcze i tak samo chęć dominacji nad tak zwanym Auslendrem dodatkowo pobudza, że o pobudzeniu eksplozyjnym, gdy takowy Auslender jest kobietą, to ja nawet nie wspomnę.
Nie ukrywam ja nigdy faktu bycia kobietą, ani także i tego, że jestem w Dojczlandach Auslendrem i chętnie z każdym obywatelem w miłe kontakty wchodzę, uprzedzeń żadnych nie żywiąc i każdemu szansę dając na walorów swych charakterologicznych zaprezentowanie. Tak się i stało z jednym panem, co on mnie swego czasu pracę u siebie zaproponował, na stanowisku sprzedawczyni w swojej ciastkarni, gdzie wraz z jego szanowną małżonką ja pracować miałam. Na dokładkę się w tym temacie okazało, że na tej samej ulicy my mieszkamy i sąsiadami jesteśmy, o czym oni już wcześniej wiedzieli, gdyż cechą charakterystyczną Dojczlandzkiego Obywatela, co w niewielkim miasteczku sobie zamieszkuje, jest tak zwana Zdolność do Obserwacji.
Tak to, wszystko natenczas dobrze wyglądało, pracę miałam zacząć w bardzo przyjemnym miejscu i tylko obuwie odpowiednie mnie w tym celu potrzebne było, zatem do miasta na zakupy się wybrałam. Jak raz, jeszcze dobrze ze sklepu nie wyszłam, a tu moja nowa szefowa, jak malowanie, po naszym deptaku się na spacerze przechadząjąca, ręką do mnie przyjaźnie kiwa i na kawę zaprasza. Tak to, siadłyśmy sobie przy tej kawie, na naszym miasteczkowym deptaku, a szefowa moja się w rozmowie rozkręciwszy, tę i ową panią, co się także samo po deptaku przechadzała, wskazywała i informować mnie raczyła ile owa pani ma dzieci, czym się zajmuje, czym się nie zajmuje, ile szanowny małżonek owej pani latek sobie liczy, a ile zarabia owej pani kochanek. Ta pani zaś schudła, owa przytyła, a inna sobie wstrzykuje botoksy i się jej wydaje, że tego nie widać.
Względem, że na ogół ja uprzejma jestem wielce, a i dlatego, że zadowolona byłam, że sama nic opowiadać nie muszę, bo ani nie schudłam, ani nie przytyłam, a kochanka nie posiadałam, tak zapewne bym mą szefową ja na śmierć zanudziła, nie przypuszczając jednakowoż, że sama za chwilę z tym światem mogę się pożegnać. Kiedy bowiem temat wszystkich kobiet okolicznych wyczerpany został, szefowa moja o własnej swej osobie snuć zaczęła opowieść, w temacie niedyspozycji swej żołądkowej, co zabrudzeniem jej garderoby poskutkowało. Na skutek kawą zakrztuszenia, prawie swego małżonka bym wdowcem uczyniła. . .
Dziękowałam zatem Opatrzności, że wraz z szefową swoją pracować nie będę, co nagłym zejściem z tego padołu by się skończyć mogło, a praca moja na zmiany się odbywając, kontakty nasze ograniczała znacznie. Szefowa zaś, zmiany owe szybko zdawać będzie zmuszona, gdyż prawa jazdy nie posiadając, na autobus musi się biegusiem udawać.
Jak jednak wiadomo, nic nie jest takim jak się wydaje i już dnia pierwszego mojej pracy, do tak zwanych Incydentów doszło. Tak się bowiem złożyło, że Syn Marnotrawny w szkole narozrabiawszy, guza sobie nabił i przez owych nauczycieli byłam ja molestowana w temacie, że biedne to dziecko, matką będąc bezwarunkowo kochającą, mam natychmiast w domowe pielesze zabrać. Względem, że takową rewelację ja już wielokrotnie słyszeć mogłam, na obowiązki Kobiety Pracującej i opuszczenia miejsca pracy w celu odwiezienia jakowegoś łobuza do domu konsekwencje, uwagę zwrócić próbowałam. Tak zwana jałowa dyskusja się zaczęła w temacie "kto za owo dziecko jest odpowiedzialny?". W ową zaś dyskusję jeszcze i szefowa moja, wraz z małżonkiem się włączyli, co na uroczystym otwarciu sklepu byli obecni i jak się okazało, na moje opuszczenie miejsca pracy, względem łobuza, odmienne poglądy wykazywać raczyli. Wtenczas też na jaw wyszło, że szefowa moja przewagę ma znaczną nad swym małżonkiem, w temacie tak zwanych wokalnych kolorystyk, co wyprawą po łobuziaste dziecko poskutkowało.
Dnia zaś następnego, jeszcze gorzej i było, względem jakowychś zasłonek, zaplecze od sklepu oddzielających, co po podłodze się smętnie snując, zaplątaniem się nóżek szefowej poskutkowały i autobusu sprzed nosa odjechaniem. Wzburzona wielce, do sklepu moja szefowa z powrotem przyszła i pomstować na faceta zaczęła, co on za długie zasłony zakupił.
Względem, że uczynna jestem wielce, a zdolności i możliwości szwalnicze ja posiadam, skrócenie zasłonom męki zdeptania i zaplątywania ja zaproponowałam. Tak, szefowa, uradowana szczerze, do swego małżonka zatelefonowała, aby jakowyś Erzac on przywiózł, względem, że zasłonki do skrócenia będą przeze mnie zabrane, a zaplecze zasłonić jest mus, aby klient się nie gapił tam gdzie nie potrzeba. Nie wiedzieć jednak, jakie szef na owe plany miał zapatrywanie i co w tym temacie powiedział, małżonka jego wszak kolorystycznie wysokim głosem, odezwała się w te słowa:
"Du Komst Zofort Hier!!! Hast Du Das Fersztanden???!!!"
Na te słowa, z wrażenia usiadłam, tak nieszczęśliwie plecami o ladę się opierając, że blachy z ciastkami na podłogę spadły i tak zwany groch z kapustą się uczynił. Tak to i jeszcze na brak zajęcia do przyjazdu szefa narzekać nie mogłyśmy i na kolanach ciastka w całości będące na blasze na powrót układać, a te połamane konsumować. Sam szef zaś także jak połamany, spod oka patrzył na mnie i zasłonki zaczął w pokorze zdejmować.
Dnia trzeciego zaś, gdy za ladą stałam, niespodziewanie jakowaś arystokratycznie wyglądająca osoba do sklepu wlazła i mierząc mnie z góry do dołu wzrokiem bazyliszkowym przewiercić owym wzrokiem próbowała. Względem, że miła jestem zawsze i uprzejma, a do człowieka, co w swej marności wszelakie głupstwa czyni, wielkie mam wyrozumienie, grzecznie się więc zapytałam, w czym pomóc mogę i jakie smakowe gusta u Szanownej Pani w temacie cukierniczych wyrobów. Arystokratyczna syknęła zaś jak żmija przy gorącym piecu:
"Tsss. . . , Was So Ein Szlechtes Akcent!"
Następnie zaś, na Amulet Ochronny, co na łańcuszku ja go noszę, zakrzywionym paluchem wskazując, strasznym głosem wrzasnęła:
"Aaaah!!! Ałch Das Noch! Um Gottes Willen!!!"
Po czym ze sklepu wybiegła, wyjąc i zawodząc, jak stado demonów na napad histerii cierpiące.
Wzruszyłam ramionami na takowe cuda, gdyż nie od dziś wiadomo, że tak arystokratyczne maniery, jak i nadmiar dóbr wszelakich, tak zwane zmanierowanie powodować może, że o zwyczajnym fiziu ja nawet nie wspomnę.
Nadszedł jednakże dzień czwarty, a z nim szef mój w progi sklepu zawitał, z twarzą jak flaga proletariatu i w wzburzeniu wielkim mnie oświadczył, że ja tu już nie pracuję, bo arystokratyczną klientelę odstraszam. Przy czym w dekolt mnie usiłował natarczywie zajrzeć, wzrokiem roziskrzonym. Odruchowo więc na dekolty swoje spojrzałam, czy przypadkiem tam czego nieprzyzwoitego nie ma, Amulet Ochronny poprawiając, gdyż estetką jestem. Na ten widok szef mój zbladł jak płótno i już mnie jasnym się oświeceniem w duszy ukazało, co też w głowie jego za myśli są nieprzyzwoite. Jako zaś, że szczera i prawdomówna jestem, w te słowa się ja odezwałam:
"Rozumiem z tego, że nieodpowiednią ja biżuterię w miejscu pracy noszę, arystokratycznym klientkom nie odpowiadającą?"
Na te słowa szef mój, jak byk na Corridzie fuknął:
"Raus!"
Co było zatem robić, miejsce pracy opuściłam, ramionami wzruszając, względem, że za innych ludzi humory odpowiedzialności nie biorę i pomyślałam sobie, że nie ma tego złego i w tym temacie sobie wieczorkiem w ogródku napój chmielowy skonsumuję, skoro dnia następnego do pracy iść nie muszę.
Późnym wieczorem zaś już, w ciemnościach sobie siedząc, ze zdziwieniem dostrzegłam, że szef mój jakowyś liścik do pocztowej skrzynki ukradkiem podrzuca. Tak mnie to zafrapowało, że zaraz ja się do owego liściku dorwałam. Tam zaś tak zwane gorzkie żale w temacie mojej osoby się znajdowały, na ten przykład względem opuszczenia miejsca pracy w celach prywatnych, czepiania się zbyt długich zasłon, negatywnego wpływu mojej osoby na szanowną szefową, rozpadem małżeńskiej sielanki zagrażającym i w temacie jeszcze i niesłusznych posądzeń, że szef mój jakoby uprzedzenia jakoweś względem Amuletów Ochronnych żywi. W ten deseń on mnie tu pisemnie jeszcze raz oświadcza, że nasz stosunek pracowniczy definitywnie zakończony zostaje, a posądzeniami o uprzedzeniach do osób noszących nietypową biżuterię, ja szefowi swemu Ohrfeige i Demütigung uczyniłam. Przeprosin moich w tym temacie on się jednak nie domaga, wystarczy jemu, że ja z daleka się trzymać będę.
Niestety, nie każde życzenie spełnić człowiek może, gdyż takie są już nieraz okoliczności, że trafi się na osobę o przemiłym usposobieniu, a także samo pozytywnie do wszechświata nastawioną. Tak więc, sąsiada swego z uśmiechem codziennie pozdrawiam, utrapienie jego powodując. :-)
Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe.
Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne.
Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm.
Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-)
"Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami?
- Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..." ;-)))
https://ujarani.com/39447
https://youtu.be/KWZGAExj-es
kobietakula@gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości