KOBIETA KULA KOBIETA KULA
278
BLOG

Tierisch Verliebt czyli Kula i Dzicy Zalotnicy

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Rozmaitości Obserwuj notkę 22

W życiu każdej kobiety taki moment nadchodzi, ze w lustro patrząc, zastanawia się ona w temacie swego pokuszenia, niektóra zaś kusi, w ogóle w lustro nie patrząc. Taka mnie w tym temacie refleksja ogarnęła, bo jak raz, gazetę ja kupiłam tygodniową, z przeglądem informacji wszelakich. Wywiad tam się znajdował, zdjęciem pewnej pani opatrzony, co na wspomnienia o małżonku swym bohaterskim,  się jej zebrało. Rozłożyła owa pani swe wdzięki na jakowymś futrze z zakatrupionego barana, krwawymi szponami czytelnika strasząc, że o żałobnym kolorze jej butów, to ja nawet nie wspomnę.  Zgroza mnie wielka na ten widok ogarnęła i w ten deseń, zastanawiać się ja zaczęłam w temacie tak zwanej kobiecej atrakcyjności, co podobnież z wiekiem nic wspólnego nie ma.  Względem, że u mnie już przekroczona czterdziestka, tak obiektywnej oceny swych wdzięków pragnąc, po spektakularnym schudnięciu, do kumpeli mojej Śmieszką zwanej, co ją wielki obiektywizm charakteryzuje, że o poczuciu humoru i dystansie życiowym ja nawet nie wspomnę, w odwiedziny się wybrałam.

Tak więc w Karawan wsiadłam i po trzech godzinach na wieś malowniczą zajechałam, gdzie kumpela moja zamieszkuje, niebezpieczeństw żadnych nawet nie przewidując, względem naiwności, co Kulę o serduszku niewinnym, charakteryzuje. Tak się bowiem złożyło, że w malowniczej owej wiosce, wszystko swieżutkie, od powietrza, po mleko wprost od krowy się znajdowało, co apetytem wzmożonym takiej Kuli natychmiastowo poskutkowało. W ten deseń, na pytanie w temacie mojej atrakcyjności, schudnięcia względem, Śmieszka w te słowa się odezwała:

"Przepiękniście wyglądasz królowo, ale na brzuszku jest jeszcze to i owo. "

Tak to przez podstępną kumpelę, wpierw do posiłku nadmiernego skuszona zostałam, a zaraz poddana krytyce, zapewne w celu, aby mnie się na zarozumialstwo nie zebrało, atrakcyjności względem. Tak mnie to, jednakowoż z równowagi wyprowadzić raczyło, ze powietrza świeżego zażyć musiałam. W tym miejscu ja zaznaczyć muszę, aby wszystko było jasne, że kumpela moja wprost przy tak zwanym Ranczo zamieszkuje i za najbliższych sąsiadów, końskie ma towarzystwo. Tak i wzburzona Kula, na czarnego ogiera wpaść raczyła znienacka, co zmrokiem wieczornym się na spacer przechadzał, a na jej widok jeszcze i zarżał. W ten deseń, pomyślałam ja sobie, że tak to już bywa, gdy ma się zezwierzęconych sąsiadów, co miast kapelusza uchylić i na kawę  zaprosić, rżą oni z uciechy, gdy takiej Kuli kto krytykę uskuteczni. Przeto, na takowe nieludzkie traktowanie swej osoby, prychnęłam ja jedynie, co i prychnięciem owego koniska poskutkowało, a także samo i grzywą trzepnięcia, raz do przodu, a raz do tyłu, czego ja zgłębiać zamiaru nie miałam, względem nieznajomości literatury w temacie, jak się konie zaklina. Natenczas zaś, Śmieszka nadeszła, aby trunkiem, co jak wieść głosi, udaje Szampana, za dozgonną szczerość i przyjaźni więzy, co są między kobietami, toast wznieść i oświadczyła uroczyście, że jutro o poranku, my sobie owych rżących sąsiadów ujeżdżać będziemy.

Tak i dnia następnego, odpowiednio przygotowane, na podwórcu się zjawiłyśmy, by odpowiedniego rumaka sobie wypatrzeć. A koń, co jak z literatury wiadomo, jaki jest, widzi każdy. W ten deseń więc, zanim się jego dosiąść zechce, trza go wpierw porządnie szczotką wyczyścić. Tak się jednakowoż niekorzystnie złożyło, że natenczas nosem pociągając, a zaraz też i łzy jak groch mnie pociekły, że aż się skuliłam. Nie dość i tego, swędzieć mnie wszystko zaczęło, co zrzucaniem garderoby wierzchniej poskutkowało. Nie wiadomo, zaś czy atrakcyjność moja to była, czy też inne przyczyny, końskie towarzystwo, odkryte części ciała widząc, łbami trącając  delikatnie, pod ścianę stajni mnie przywiodło. Tam , jeden z drugim, odsłaniając wielkie zęby, począł mnie tu i ówdzie dotykać, wpierw rozchylonymi wargami, a następnie też, delikatnie podgryzać. Śmieszka na ten widok, miast z odsieczą nadejść, na świeżym sianie tarzała się ze śmiechu.

I nie wiadomo, jak by się owe końskie zaloty skończyć mogły, gdyby nie potężne kichnięcie, co mnie się w końcu wyrwało, spłoszeniem zezwierzęconych adoratorów skutkujące.

:-)))

W życiu każdej kobiety taki moment nadchodzi, ze w lustro patrząc, zastanawia się ona w temacie swego pokuszenia, niektóra zaś kusi, w ogóle w lustro nie patrząc. Taka mnie w tym temacie refleksja ogarnęła, bo jak raz, gazetę ja kupiłam tygodniową, z przeglądem informacji wszelakich. Wywiad tam się znajdował, zdjęciem pewnej pani opatrzony, co na wspomnienia o małżonku swym bohaterskim,  się jej zebrało. Rozłożyła owa pani swe wdzięki na jakowymś futrze z zakatrupionego barana, krwawymi szponami czytelnika strasząc, że o żałobnym kolorze jej butów, to ja nawet nie wspomnę.  Zgroza mnie wielka na ten widok ogarnęła i w ten deseń, zastanawiać się ja zaczęłam w temacie tak zwanej kobiecej atrakcyjności, co podobnież z wiekiem nic wspólnego nie ma.  Względem, że u mnie już przekroczona czterdziestka, tak obiektywnej oceny swych wdzięków pragnąc, po spektakularnym schudnięciu, do kumpeli mojej Śmieszką zwanej, co ją wielki obiektywizm charakteryzuje, że o poczuciu humoru i dystansie życiowym ja nawet nie wspomnę, w odwiedziny się wybrałam.

Tak więc w Karawan wsiadłam i po trzech godzinach na wieś malowniczą zajechałam, gdzie kumpela moja zamieszkuje, niebezpieczeństw żadnych nawet nie przewidując, względem naiwności, co Kulę o serduszku niewinnym, charakteryzuje. Tak się bowiem złożyło, że w malowniczej owej wiosce, wszystko swieżutkie, od powietrza, po mleko wprost od krowy się znajdowało, co apetytem wzmożonym takiej Kuli natychmiastowo poskutkowało. W ten deseń, na pytanie w temacie mojej atrakcyjności, schudnięcia względem, Śmieszka w te słowa się odezwała:

"Przepiękniście wyglądasz królowo, ale na brzuszku jest jeszcze to i owo. "

Tak to przez podstępną kumpelę, wpierw do posiłku nadmiernego skuszona zostałam, a zaraz poddana krytyce, zapewne w celu, aby mnie się na zarozumialstwo nie zebrało, atrakcyjności względem. Tak mnie to, jednakowoż z równowagi wyprowadzić raczyło, ze powietrza świeżego zażyć musiałam. W tym miejscu ja zaznaczyć muszę, aby wszystko było jasne, że kumpela moja wprost przy tak zwanym Ranczo zamieszkuje i za najbliższych sąsiadów, końskie ma towarzystwo. Tak i wzburzona Kula, na czarnego ogiera wpaść raczyła znienacka, co zmrokiem wieczornym się na spacer przechadzał, a na jej widok jeszcze i zarżał. W ten deseń, pomyślałam ja sobie, że tak to już bywa, gdy ma się zezwierzęconych sąsiadów, co miast kapelusza uchylić i na kawę  zaprosić, rżą oni z uciechy, gdy takiej Kuli kto krytykę uskuteczni. Przeto, na takowe nieludzkie traktowanie swej osoby, prychnęłam ja jedynie, co i prychnięciem owego koniska poskutkowało, a także samo i grzywą trzepnięcia raz do przodu, a raz do tyłu, czego ja zgłębiać zamiaru nie miałam, względem nieznajomości literatury w temacie, jak się konie zaklina. Natenczas zaś, Śmieszka nadeszła, aby trunkiem, co jak wieść głosi, udaje Szampana, za dozgonną szczerość i przyjaźni więzy, co są między kobietami, toast wznieść i oświadczyła uroczyście, że jutro o poranku, my sobie owych rżących sąsiadów ujeżdżać będziemy.

Tak i dnia następnego, odpowiednio przygotowane, na podwórcu się zjawiłyśmy, by odpowiedniego rumaka sobie wypatrzeć. A koń, co jak z literatury wiadomo, jaki jest, widzi każdy. W ten deseń więc, zanim się jego dosiąść zechce, trza go wpierw porządnie szczotką wyczyścić. Tak się jednakowoż niekorzystnie złożyło, że natenczas nosem pociągając, a zaraz też i łzy jak groch mnie pociekły, że aż się skuliłam. Nie dość i tego, swędzieć mnie wszystko zaczęło, co zrzucaniem garderoby wierzchniej poskutkowało. Nie wiadomo, zaś czy atrakcyjność moja to była, czy też inne przyczyny, końskie towarzystwo, odkryte części ciała widząc, łbami trącając  delikatnie, pod ścianę stajni mnie przywiodło. Tam , jeden z drugim, odsłaniając wielkie zęby, począł mnie tu i ówdzie dotykać, wpierw rozchylonymi wargami, a następnie też, delikatnie podgryzać. Śmieszka na ten widok, miast z odsieczą nadejść, na świeżym sianie tarzała się ze śmiechu.

I nie wiadomo, jak by się owe końskie zaloty skończyć mogły, gdyby nie potężne kichnięcie, co mnie się w końcu wyrwało, spłoszeniem zezwierzęconych adoratorów skutkując.

:-)))

 

 

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Rozmaitości