Gdyby taką gafę jak Andrzej Czuma strzelił ktoś z PiS-u, a najlepiej sam Jarosław Kaczyński mięlibyśmy ubaw w mediach przez ładnych kilka dni, po czym na warsztat wzięliby to kabareciarze i wszelkiej maści komedianci
Proszę Boga Wszechmogącego, aby moje słabości wzmocnił i abym był użytecznym członkiem rządu” – powiedział kandydat i aż strach się domyślać, jakie zadania postawił przed nim Pan Premier, skoro wymagać one będą „wzmocnienia słabości”.
Ziobro jak pamiętamy był za młody, za mało doświadczony i cała postępowa Polska dociekała czy ukończył aplikację prokuratorską. Jeżeli nie, to czy może sprawować funkcję prokuratora generalnego? – zastanawiali się najwybitniejsi prawnicy.
Dziś już tak wielkich dylematów nie ma i są tacy, którzy człowieka, który prawnicze studia ukończył za komuny blisko 50 lat temu i w zawodzie nie pracował zwą „wybitnym prawnikiem”.
Z więziennictwem sobie poradzi, słyszymy, bo sam cztery lata przesiedział za kratkami, jako opozycjonista.
Nic nie ujmując życiorysowi Andrzeja Czumy to tak jakby ordynatorem oddziału chirurgii plastycznej został ktoś taki jak Michel Jackson z racji przejścia kilkunastu operacji plastycznych.
Inna władza i zupełnie nowe standardy i wymagania.
Ziobro za młody, a 71 letni Czuma jest dla „młodych, dobrze wykształconych z dużych miast” w sam raz.
Mam nadzieję, że przy okazji najbliższej modlitwy nasz nowy minister sprecyzuje Wszechmogącemu o wzmocnienie, jakich słabości mu chodzi, bo może dojść do nieporozumienia. Co by było gdyby wzmocnienie słabości objawiło się silniejszymi niż zwykle atakami korzonków?
Jak nic Pan Andrzej przestałby chodzić i co najsmutniejsze, nie mógłby mieć pretensji do Pana Boga.
