Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
1042
BLOG

Hitman

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Gospodarka Obserwuj notkę 6

John Perkins w swej książce ukazuje oblicze amerykańskiego Imperium jakiego nie zna szeroka publiczność, czerpiąca wiedzę o świecie z mediów głównego przekazu

"Są dwa sposoby na podbicie i zniewolenie narodu: miecz albo dług" - John Adams

"Hitman. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty" to książka, która ukazuje inne, prawie nieznane oblicze USA, kraju uchodzącego za światowego stróża pokoju, wolności i demokracji. John Perkins bezlitośnie rozbija ten jeden z największych mitów współczesności, ukazując Wuja Sama jako neo kolonialne Imperium, które dla realizacji swych miliardowych interesów nie cofnie się przed niczym. Warto się zastanowić nad tym właśnie dziś, w czasie kiedy trwa ukraiński kryzys z rządzącym Rosją czekistą Putinem na pierwszym planie.

Autor przez wiele lat był konsultantem prywatnej firmy amerykańskiej, formalnie zupełnie nie powiązanej z rządem w Waszyngtonie. Jego zadaniem były podróże po świecie, zwłaszcza Ameryce Południowej i nakłanianie przywódców poszczególnych krajów aby zgodzili się na potężne inwestycje, rzekomo służące ich państwom. W rzeczywistości inwestycje służyły jedynie amerykańskim korporacjom, bankierom i chodzącym na ich pasku politykom. Mechanizm tego oszustwa był następujący: najpierw do jednego z krajów - na przykład bogatego w ropę naftową - udają się ekonomiści od brudnej roboty, jak ich i siebie nazywa Autor. Ich zadaniem jest negocjowanie. Jeśli przywódca, dajmy na to Ekwadoru, zgadza się na warunki proponowane przez USA, ci załatwiają państwu ogromne kredyty z Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (oficjalnie międzynarodowych instytucji pomocowych a w rzeczywistości globalnej kliki finansowej, realizującej interesy USA, bankierów i korporacji). Jednak kredyt nigdy nie trafia do państwa ogarniętego "pomocą". Trafia do zaprzyjaźnionych korporacji, które w tym kraju budują drogi, dworce, kanalizację etc. etc. Bogacą się na tym amerykańskie kompleksy przemysłowe i powiązani z nimi politycy oraz wąska, sprzedajna grupa będąca u władzy w państwie ogarniętym bizantyjską inwestycją. Przeciętni obywatele nic z tego nie mają bo po prostu większości nie stać na korzystanie z inwestycyjnego "dobrodziejstwa". Państwo w efekcie tego procesu obciążone zostaje długiem gigantycznych rozmiarów, którego nie będą w stanie spłacić kolejne pokolenia. Wtedy konsultanci pojawiają się ponownie i mówią: "nie dajecie rady spłacać długów więc udostępnijcie nam swe pola naftowe, ropociągi i kanały przerzutowe". W ten sposób kraj staje się amerykańskim wasalem a jego rząd amerykańską marionetką, zaś coraz większe rzesz ludności wegetują skrajnej biedzie. Skoro trzeba większość dochodów przeznaczać na obsługę długu to nie ma na oświatę, szkolnictwo, służbę zdrowia itd. Ludność biednieje w drastycznym tempie.

Perkins dość precyzyjnie wylicza na przykładach Ekwadoru, Panamy i Indonezji, że odkąd pojawiła się tam korporacyjna mafia, ubóstwo, bezrobocie, a przede wszystkim przepaść między wąską elitą bogaczy a resztą społeczeństwa, gwałtownie wzrosły. Konkluduje John Perkins: to nie żadna pomoc, to kolonializm na miarę XXI wieku, zupełnie nowy typ feudalizmu (korporacjokracji), dla którego szumne hasła globalizacji i wolnego rynku stanowią parawany dla globalnej działalności przestępczej. A że właścicielami mediów są często same korporacje bądź powiązani z nimi ludzie - w świat płynie przekaz bizantyjskiego kłamstwa o "wyrównywaniu szans, "walce z ubóstwem", "pomocy krajom rozwijającym się" i tak dalej. W myśl znanej goebbelsowskiej dewizy, że "kłamstwo powtarzane po stokroć staje się prawdą". Z obrazu jaki kreśli Autor wyłania się dość spójny przekaz i pozornie populistyczny pogląd, że polityka to matrix, że żyjemy w tak zakłamanej rzeczywistości, że coraz trudniej się w niej odnaleźć a rządzące Zachodem elity to przeważnie zwyczajne łajdaki i bandyci z pseudo demokratycznym mandatem. Ale przecież to nic nowego - wszak polityka jest najbardziej odrażającą kurwą od czasów kiedy powstała pierwsza cywilizacja - płynie ostateczna konkluzja z przesłania tej książki. Czy prawdziwa, mimo, że banalna? Niech każdy osądzi wedle własnego rozumu. Ale poza scenariuszem nakreślonym powyżej, nie zawsze idzie tak gładko. W tym miejscu Autor podaje świeży z gruntu przykład - Irak Saddama Husajna i przyczyny irackiej wojny. "Negocjowaliśmy z Saddamem" - pisze Perkins. Okazało się, że był nieugięty. Wtedy scenariusz Imperium przewiduje punkt drugi: wysyła się "szakali", czyli płatnych morderców na usługach CIA, którzy wchodzą wtedy, kiedy ekonomiści od brudnej roboty zawodzą. Ci - wyposażeni w pieniądze, sprzęt, broń i informatorów - albo w danym kraju doprowadzają do zamachu stanu i obalenia rządu, albo po prostu zabijają przywódcę. Tak stało się z przywódcą Ekwadoru Jaimie Roldosem i Panamy, Omarem Torrijosem. Zginęli w "wypadkach" i "katastrofach" ponieważ byli nieugięci wobec USA. Fakt, byli to dyktatorzy ale od kiedy to dyktatorzy przeszkadzają Ameryce? Zaczynają przeszkadzać dopiero wtedy kiedy zrywają się z amerykańskiej smyczy bądź jak Torrijos wcale tej smyczy nie chcą sobie założyć. Jeśli tańczą w myśl orkiestry z Waszyngtonu, mają wolną rękę i mogą mordować kogo popadnie bo błogosławieństwo "strażników światowego pokoju" zapewnia im bezkarność. Wróćmy do Iraku. Husajn negocjować nie chciał, on miał ambicję przewodniczyć arabskiemu światu i rola pieska Ameryki go irytowała. Zabójcy nie dali rady bo - pisze Perkins - miał zbyt silną ochronę. Pozostaje punkt trzeci i ostateczny - inwazja militarna. Wysyła się dziesiątki tysięcy żołnierzy, którzy zupełnie otumanieni propagandą, w akcie wielkiego patriotyzmu idą zabijać i ginąć w imię interesów korporacyjnej mafii i jej politycznych lokajów. Co do Iraku to dalszy ciąg znamy. Po latach wojny i "odbudowy" w kraju tym panuje bieda, chaos i radykalizm większe niż przed amerykańską inwazją zaś nienawiść do "terrorystów z Waszyngtonu" spotęgowała się dziesięciokrotnie. Ale wszystko nie ważne, jak pisze Autor. Ważne, że osiągnięto faktyczne cele tej brudnej wojny bo obecnie Irak okupowany jest przez trzynaście globalnych, amerykańskich spółek naftowych...

Z obrazu jaki kreśli Perkins wyłania się oblicze Ameryki jako złowrogiego imperium, którego kolejni przywódcy są nawet gorsi od niektórych tyranów ponieważ udają demokratów a cechuje ich trudny do wyobrażenia cynizm i zakłamanie. Można zadać pytanie: po co ten człowiek, który przez jedną trzecią życia był umaczany w ten globalny bandycki proceder, upublicznia to wszystko? Perkins pisze, że z zamiarem napisania książki nosił się od lat ale albo go zastraszano albo łagodzono łapówkami. A więc syn marnotrawny, który nie mógł ścierpieć własnego łajdactwa i teraz wylał cały brud w formie pokuty? Być może, trudno sądzić czyjeś intencje. Mnie natomiast jedyne co interesuje to czy Autor posługuje się faktami i czy jego układanka stapia się w jakiś logiczny większy ciąg. Osąd pozostawmy indywidualnej ocenie każdego, sądzę jednak, że układanka Perkinsa zlewa się w jeden kawałek. Wystarczy prześledzić dokładnie amerykańską politykę od zakończenia II wojny światowej i wszystkie wojny oraz inwazje jakie wywołali w Azji, Afryce i Ameryce Południowej na przestrzeni ostatnich 50 lat. Ekwador, Panama, Indonezja, Nikaragua (inwazja ponoć sfinansowana przez CIA pieniędzmi kolumbijskich karteli narkotykowych), Chile z 11 września 1973 roku, gdzie Augusto Pinochet obalił komunistę Salwadora Allende przy wydatnej pomocy Waszyngtonu i z błogosławieństwem CIA. Jeszcze wcześniej Iran roku 1953 gdzie w wyniku długotrwałych działań Kermitha Rooswelta, oficera CIA i jego sztabu, dokonano zamachu stanu i nowym szachem został Reza Pahlawi, marionetka USA (dopiero religijny fundamentalista Chomeini w 1979 roku obalił szacha). Arabia Saudyjska, gdzie panuje ród Saudów, sojuszników USA a jednocześnie głównych sponsorów międzynarodowego terroryzmu, ale dopóki petrodolary są w obiegu wszystko jest git. Tę wyliczankę można ciągnąć dość długo. Najświeższe współczesne przykłady to wspomniany Irak oraz Afganistan, gdzie rządzi Hamid Karzaj, kolejny amerykański piesek (nie tak dawno wypłynęły rewelacje o wysyłanych przez CIA dla afgańskiego rządu milionach dolarów w walizkach bez jakichkolwiek pokwitowań i oficjalnej drogi). Autor "Hitmana" pisze, że postanowił sprawę przedstawić w książce po zamachach z 11 września 2001 roku. "Tych terrorystów hodujemy my sami" - uważa. "Swymi działaniami doprowadzamy ludzi do takiego ubóstwa i rozpaczy, że część młodych Arabów jedną drogę widzi w islamskich ekstremizmie. Terroryści pokroju bin Ladena piorą im mózgi i dają nadzieję a ci przy braku jakichkolwiek perspektyw potem wysadzają się w powietrze albo uprowadzają samoloty. Społeczeństwo USA 11 września zapłaciło krwawą cenę za cynizm swych przywódców. Nienawiść do Ameryki w świecie arabskim jest coraz większa a ten proces będzie się tylko pogłębiał" - cytuję niedokładnie ale taki jest sens tez jakie stawia Perkins. Czy ma rację? Cóż, jakby nie było to Osamę wyszkolił nie kto inny jak CIA, bo wiele lat temu był im potrzebny do walki w Afganistanie z Sowietami. Wracając jeszcze do Sadddama, kiedy ten zbrodniarz i psychopata w 1988 roku zagazował w Halabdży 5 tysięcy matek z dziećmi, jakoś nie słyszało się o protestach "obrońców wolności" Wtedy akolici "praw człowieka" siedzieli cicho. Wtedy - jak to mawiają w Waszyngtonie - Saddam był "naszym sukinsynem" (bo zwalczał wrogich Ameryce irańskich ajatollachów). Więc wszystko było w porządku. Ciekawe też swoją drogą jak to się dzieje, że "strażnicy zachodnich wartości" jakoś nie interweniują w Korei Północnej, ostatnim skansenie komunizmu, kraju, który jest jednym wielkim obozem koncentracyjnym, kraju, w którym około dwóch milionów ludzi kona z głodu, kraju rządzonego przez trzeciego z kolei psychopatę z rodu Kimów. Jakoś jankeskich wolontariuszy demokracji to nie wzrusza. Bo i po co? Korea nie ma ani ropy ani żadnych innych surowców w odpowiedniej ilości. Gdyby miała to "siewcy pokoju" już dawno Kimowi odstrzelili by łeb i obecnie tam zaprowadzali "demokrację".

Obraz z książki wyłania się niezwykle ponury a sam Autor z korporacyjnego sługi przeistoczył się w bojownika walczącego ze skorumpowanym systemem. Na ile jego przemiana jest autentyczna - to sprawa drugorzędna. Tylko fakty mają znaczenie a te są dość spójne. Oczywiście, ktoś powie: "USA jakie są każdy widzi ale to oni są gwarantem względnego spokoju na świecie, inaczej być może już dawno doszłoby do kolejnej światowej wojny". Ta teza wydaje się słuszna tyle, że nikt Ameryce wprost tej - nazwijmy to - zasługi - nie odbiera. Rozchodzi się o to, że Amerykanie od półwiecza wyspecjalizowali się w niezwykle wzniosłym uzasadnianiu swych łajdackich działań. Nieistotne jest czy akurat rządzą Republikanie czy Demokraci, nieważne czy rządził George Bush (jawnie powiązany z nafciarzami) czy nieudolny zupełnie Obama. Wszyscy ci ludzie chodzą na pasku korporacji albo stanowią jeden z elementów systemu. System mam trzy filary - jak twierdzi Perkins: administrację rządową, międzynarodowe koncerny przemysłowe i wielkie banki skupione na Wall Street (nawiasem mówiąc: te, które w 2008 roku zainicjowały na świecie finansowe tsunami w wyniku którego kolejne miliony ludzi wpadły w galopującą biedę).

Wspomniałem na początku o Ukrainie. Niech więc ukraiński kryzys stanie się klamrą tego tekstu. Nie wiadomo jak skończy się tamtejsza zawierucha ale możliwy jest bardzo scenariusz, że wschód oderwie się od całości i wpadnie w objęcia kremlowskiego cara z KGB. Natomiast część centralna i zachodnia, ta prounijna, stanie się osobnym państwem. Trudno wyrokować. Ciekawe jest coś innego. Już słyszy się w medialnych reżimowych tubach o "międzynarodowej pomocy MFW" dla Ukrainy. Czyli zdegenerowany oligarchiczny system opisany w książce ostrzy sobie zęby! Zapewne usłyszymy, że Bank Światowy i MFW "udzielą pożyczek" tylko, że trzeba ciąć wydatki, zaciskać pasa, równoważyć budżet i tym podobne. Znamy na wskroś ten bełkot. Niżej podpisany nie jest znawcą tematyki wschodniej ani żadnym tam ekspertem w ogóle, uważa jednak, że bardzo możliwe jest, że Ukraina, która za rządów bandyty Janukowycza była wasalem Kremla, teraz jej proeuropejska część stanie się wasalem USA i zachodnich krwiopijców, sterujących tym mrocznym bajzlem z Londynu, Waszyngtonu i Nowego Jorku.

Na koniec dodam, że o ile książka jest bardzo ciekawa i Autor rzuca dziesiątki, setki faktów to jego bunt wobec Systemu zaprowadził go trochę za daleko. Bo już gromienie USA za globalną przestępczość gospodarczą przy jednoczesnym roztkliwianiu się nad obalonym Allende, chilijskim komunistą i pachołkiem Moskwy, uważam za lekką przesadę. W Chile stało się kiedyś coś zupełnie charakterystycznego dla świata brudnej polityki: bandyci Pinocheta po prostu zastąpili bandytów czerwonych, tak jak na wspomnianej Ukrainie parę lat temu kryminalista Janukowycz zapakował do mamra złodziejkę Julię Tymoszenko (ale ona jest prozachodnia więc w europejskim teatrze absurdu odgrywa rolę tej "dobrej"). Ot i cała polityka nad której skomplikowanymi meandrami dzień i noc dywagują w telewizjach i wylewają swe "ochy" i "achy" dyżurne autorytety i tak zwani znawcy. A John Perkins po prostu przeskoczył w jednej skrajności w drugą. Służbę korporacji zamienił na popieranie lewackich idei, czyli zaczął tyfus zwalczać dżumą. Ale to już nieco inna historia. Tak czy owak, książka jest godna uwagi i warta polecenia każdemu kto sięga rozumem nieco dalej niż widz TVN-u albo CNN.

Tutaj znajdziecie streszczenie tez Autora w formie dwóch filmików:

https://www.youtube.com/watch?v=BM9yCk4IB8w&hd=1

https://www.youtube.com/watch?v=w4-5GbnoWDs&hd=1

Łukasz Grysiak

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka