Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
1347
BLOG

Janusz Korwin-Mikke - idol przerośniętych dzieciaków

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Polityka Obserwuj notkę 20

 Jak do tej pory jedynym wymiernym efektem afery z taśmami "Wprost" jest duży wzrost poparcia dla PiS oraz coraz większa popularność Janusza Korwin-Mikkego i jego Kongresu Nowej Prawicy. Zastanówmy się co by się stało gdyby teoretycznie pan Janusz i jego partia otrzymali w wyborach ponad pięćdziesięcioprocentowe poparcie i mogli samodzielnie rządzić. Są dwie opcje.

1. Swój publicystyczno-retoryczny radykalizm JKM zaczyna wcielać w życie nie bacząc na skutki. Następuje opuszczenie Unii Europejskiej. Sprywatyzowane pozostaje dosłownie wszystko, podatki zmniejszone do 110 zł od każdego pracującego (postulat JKM), wchodzimy na ściężkę zlikwidowania demokracji (tzn. jej polskiej odmiany czyli pseudo demokracji) i zastąpienia jej monarchią. Króluje dogmatyczny ultraliberalizm gospodarczy połączony ze skrajnym konserwatyzmem światopoglądowym. Na rynkach głównych miast kraju odbywają się publiczne rytuały kary chłosty. Kobiety, trochę wzorem Arabii Saudyjskiej, "siedzą w domu i szydełkują" (wg JKM taka jest rola kobiety). I tak dalej, i tym podobne. Nie ma tutaj sensu wymieniać całego programu JKM na społeczeństwo i gospodarkę. Jednym słowem: dochodzi do totalnej rewolty państwowej na wszelkich możliwych poziomach a oporni lądują w więzieniach, z całą polską klasą polityczną na miejscu pierwszym.

2. Pan w muszce zaraz po dojściu do władzy dostrzega (jest jakby nie było inteligentnym człowiekiem), że publicystyczna fantastyka to jedno a realia zarządzania bardzo skomplikowaną materią państwową w takim a nie innym położeniu geopolitycznym to drugie. JKM zauważa, że będzie musiał iść na szereg kompromisów a jego postulaty społeczne i gospodarcze trzeba albo porzucić albo okroić je w takim stopniu, że stracą w ogóle swój pierwotny wydźwięk. Dostrzega, że Unia Europejska, która dziś jest godnym pożałowania lewicowym wrzodem na ciele Europy, może nas zarżnąć takimi sankcjami, że lepiej mimo wszystko siedzieć tam i nie wojować zanadto. Zauważa, że wolność gospodarcza o jakiej śnili rozmaici akademiccy ideologowie pokroju Miltona Friedmana sama w sobie nie rozwiąże wszystkich skomplikowanych problemów społecznych. Itd. Itp. A zatem pan JKM stopniowo mięknie i traci wigor na rzecz politycznego pragmatyzmu. I choć pod jego rządami III RP w niczym nie przypomina tej dawnej to jednak do totalnego rozwalenia całego porządku nie dochodzi.

Która z powyższych opcji bliższa byłaby rzeczywistości? Bardzo trudno wyrokować ponieważ starłyby się w tym momencie dwa niezwykle twarde jądra. Z jednej strony nieubłagane realia a z drugiej radykalizm faceta, który - jak to udowodnił waląc w papę Michała Boniego - faktycznie nie przebiera w środkach. Moim zdaniem dojście JKM do władzy szybko skończyłoby się jego upadkiem (możliwe, że w wyniku prowokacji służb) gdyż nawet taki ultra radykał jak on nie byłby w stanie zrealizować swych postulatów, które w otaczającej nas rzeczywistości są czystą polityczną, społeczną i gospodarczą fantastyką. 

Weźmy tylko dwa najbardziej reprezentatywne przykłady. Nie da się ot tak po prostu wyjść z Unii mimo, że obecna UE z pierwotnie chadeckiego projektu zadryfowała na peryferie lewicowo-postępowej destrukcji. Może nam się w UE nie podobać wszystko ale nagła próba wyjścia z tego klubu i zaprowadzenie własnych porządków skończyłoby się zupełną katastrofą. Zastanawiam się czy pan Janusz faktycznie wierzy we wszystko co głosi. Bo jeśli tak to znaczy, że jest bardziej oderwany od realiów niż może się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Przykład drugi to jego skrajny liberalizm gospodarczy. Liberalizm generalnie jest atrakcyjną i do pewnego stopnia pożyteczną ideologią, natomiast próby ustanawiania tej ideologii w formie skrajnej i dogmatyczno-książkowej bez liczenia się ze skutkami prowadzą do jednakowo opłakanych konsekwencji. Dogmatyczni neoliberalni pieśniarze zdają się nie zauważać, że idea wolności - jakkolwiek piękna - nie rozwiąże wszystkich bardzo skomplikowanych problemów świata, że nie każdy jest super zaradny i przedsiębiorczy. Dla niezaradnych liberalno-ideologiczni architekci nie mają żadnej propozycji oprócz stwierdzenia, że jeśli sobie nie radzą to ich problem (na marginesie: zastanawiam się jaka jest propozycja aroganckiego neoliberalnego ignoranta obsewującego świat z perspektywy swego biurka na 30. piętrze szklanego wieżowca dla samotnej matki z trójką dzieci, która nie ma nawet możliwości zatrudnić się na kasie w Biedronce). To bardzo szeroki i skomplikowany temat: ideologia kontra życie, nie miejsce tutaj na jego drążenie, to kwestia na osobny, obszerny artykuł. 

Wracając do naszego bohatera. JKM nie nadaje się na polityka po prostu. Polityka jest grą zespołową, grą polegającą na zawieraniu kompromisów, często polegającą na wybieraniu pomiędzy bardzo trudnymi opcjami. W Janusza Korwina-Mikkego wierzą jedynie przerośnięte dzieciaki, które nie mają bladego pojęcia o meandrach otaczającego nas świata albo ludzie tak zdegustowani tym co wyprawia w kraju PO i Donald Tusk, że wolą poprzeć kogokolwiek (nawet jego) byle tylko już więcej nie patrzeć na PO-wskie kreatury.

Z Korwinem jest ten podstawowy problem, że społeczno-gospodarcza wizja jaką on głosi nie istnieje w ŻADNYM państwie świata. Owszem, kilka jego postulatów jest bez wątpienia niegłupich (np. kwestia państwa tłamszącego wszelką inicjatywę obywatelską, traktowanie obywatela niczym idioty, odgórny zakaz palenia w restauracjach bez oglądania się na zdanie właściciela w tej sprawie, grabież podatkowa i jeszcze kilka innych), natomiast tutaj nie analizujemy poszczególnych pojedynczych poglądów JKM ale zastanawiamy się nad całością. A całość jest zwyczajną utopią i niczym więcej. Na tym m. in. polega problem polskiej polityki i bezalternatywnej demokracji w jakiej żyjemy. Mamy wybór pomiędzy politycznym tyfusem czyli partiami establishmentu a radykałem, który głosi rzeczy zupełnie nierealne, a czasami wręcz skrajnie idiotyczne (kobiety szydełkującego w domach, kara chłosty itp. brednie).

Kolejna sprawa to światopoglądowa schizofrenia pana JKM. Najbardziej zajadły wróg socjalizmu nad Wisłą i najgorętszy orędownik wolności uważa jednak, że są "dobre i złe dyktatury". To bardzo ciekawy pogląd! A zatem zła jest dyktaura komunistyczna bo to rządy czerwonych, socjalizm i w ogóle łajno. Natomiast dobra byłaby dyktatura skrajnego konserwatywnego liberalizmu, taka w stylu generała Augusto Pinocheta. A zatem JKM ma bardzo osobliwe podejście do idei wolności. Przypomina to podejście do wolności w czasach PRL kiedy to obywatel miał pełną wolność w krytyce kapitalistycznego Zachodu. Podobnej "wolności" orędownikiem jest Mikke. Tylko, że on - jako odwrotność myślenia etatystycznego  - pragnie wolności, ale tylko dla ludzi znajdujących się w jego orbicie poglądowej, czyli swoistej anty wolności (wolności dla swoich). Tutaj z komunistami JKM mógłby sobie uścisnąć dłoń! Nie ma wolności dla wrogów wolności! Niedaleko też lder KNP odbiega od lewackich bojowników mających gęby pełne frazesów o tolerancji a w rzeczywistości prowadzących pod tymi hasłami krucjatę na rzecz narzucenia swego obłąkanego porządku milczącej większości społeczeństwa - "nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji!"

JKM wpisuje się w pewien szerszy kontekst: nie wolno dopuścić do siebie myśli o własnej hipokryzji - oto naczelna zasada ideologii. Korwnin w efekcie niewiele różni się zarówno od lewaków jak i socjalistów, których tak bardzo nienawidzi. Wszystkich tych osobników łączy jedno: szczere i niczym niezmącone przekonanie o własnej wyjątkowości i słuszności obranej drogi. Tylko ja/my mamy rację! Inni jej nie mają i należy ich zwalczać. Hasła jakie są przy tej okazji głoszone: demokracja, tolerancja, wolność, liberalizm, socjalizm etc. etc. stanowią jedynie zasłony dymne, kryjące działania, które nic wspólnego nie mają z odgórnymi deklaracjami. W tym momencie dochodzi się do punktu, w którym generalnie politykę można porównać do matriksa, świata iluzji rządzonego jedynie przez cynizm, obłudę, hipokryzję i zakłamanie. Być może nieco odbiegłem od tematu, próbuję jednak umieścić JKM w szerszym kontekście społeczno-politycznym aby dowieść, że ten człowiek w gruncie rzeczy bardzo podobny jest do swych największych wrogów. Siedzi na przeciwnej poglądowej galaktyce ale jego sposób myślenia i stopień ideologicznego zacietrzewienia jest identyczny jak w przypadku nawiedzonych lewicowych inżynierów społecznych.

Korwinowi marzą się rządy jeśli nie dyktatorskie to przynajmniej autokratyczne, które z wolnością nic wspólnego nie mają. Tutaj mógłby sobie podać rękę z Wojtkiem Cejrowskim (lubię tego faceta ale momentami przesadza i to dość grubo), który wychwala dyktaturę Pinocheta w Chile głównie dlatego, że generał rozstrzelał około trzy i pół tysiąca komunistów. A więc jesteśmy oburzeni przemocą ale nie dlatego, że przemoc sama w sobie jest złem. Jesteśmy oburzeni przemocą kiedy stosują ją nasi wrogowie! Kiedy stosujemy przemoc my - wszystko jest w porzadku, to nawet nie jest przemoc bo przyswięcają jej jedynie słuszne racje. Czym więc różni się JKM (oraz Cejrowski) z takimi poglądami od dawnych komunistów? Oni też stosowali przemoc w przekonaniu o własnej racji i służbie Wielkiej Idei. To samo robią dziś Amerykanie torturując terrorystów, których sami sobie wyhodowali pakując swe łapska wszędzie tam gdzie należy skolonizować państwo bogate w surowce, głownie w ropę naftową. Ideologia i polityka, w ramy których JKM wpisuje się wzorowo.

Tym wszystkim zafascynowanym bez reszty panem Januszem Korwinem-Mikke polecam cytat z Alberta Camusa, jednego z największych intelektualistów XX wieku: "Człowiek, który zbytnio zaczyna wierzyć we własne racje staje się niebezpieczny". Sam kiedyś byłem wielkim zwolennikiem JKM. Aż nie dorosłem i nie zmądrzałem. 

Łukasz Grysiak

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka