Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
2471
BLOG

Frankowicze, idźcie protestować na Wall Street!

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Gospodarka Obserwuj notkę 15

"Jesteście bandą sępów żywiących się zwłokami biednych ludzi" - prawnik Allan Shore do bankiera

Nad Wisłą w morzu problemów wyłonił się kolejny: problem tak zwanych frankowiczów czyli kilkuset tysięcy klientów hipotecznych nabitych w wartą 136 miliardów butelkę pożyczek we frankach. Geneza nieszczęścia frankowiczów do złudzenia przypomina genezę kryzysu kredytów hipotecznych w USA. Jak wiemy od tego zaczęła się bańka spekulacyjna na amerykańskim rynku nieruchomości, która zrodziła największą hekatombę finansową XXI wieku. Podłoże problemu można rozbić na dwie przyczyny: ludzką nieświadomość z jednej i niesłychane rozpasanie sektora finansowego z drugiej strony. O ile z tą pierwszą walka przypomina walkę z wiatrakami, o tyle z drugą można by coś zrobić. Można by teoretycznie gdyż międzynarodowy kartel bankierów działa faktycznie poza prawem i poza kontrolą. Zdążył już właściwie skorumpować wszystkich, którzy mogli by ukrócić jego rujnujące ludzi, firmy i gospodarkę działania. 

image

1. Kredyt - pigułka szczęścia w konsumpcyjnym cyrku

Któż z nas, przeciętnych zjadaczy chleba nie marzy o własnym domu, własnym mieszkaniu czy nowym samochodzie? Ale rzeczywistość skrzeczy więc większość przeciętnych Polaków nie stać aby zakupić sobie własne M za gotówkę. "Wybawieniem" okazuje się bank czyli pożyczkodawca. Świat jest kolorowy, żyjemy w konsumpcyjnym rozpasaniu, którego rozmiary wielu ludziom dawno już odebrały rozum. Chcemy mieć to, tamto i owo a wielu z nas chce mieć to wszystko naraz. Stara prawda głosi, że na ludzkiej niewiedzy zawsze można dobrze zarobić. Jeśli jest się odpowiednio cwanym i pozbawionym empatii technokratą. 

Więc spoglądając na nasze rodzime podwórko mogliśmy zauważyć jak w latach mniej więcej 2004-2009 kwitł kredytowy boom we frankach szwajcarskich. Ludzie marzący o własnym kącie dali się uwieść kolorowej propagandzie speców od finansowego pijaru. Reklamy w mediach huczały 24 godziny na dobę! Bierzcie kredyty we frankach! Wielu myślało: "frank to stabilna i pewna waluta. Szwajcaria to bogaty, praworządny kraj. Przecież mówią, że te kredyty będą tańsze od kredytów w złotówkach a kurs franka znacząco nie wzrośnie". 

Owoce tej obłędnej karuzeli ludzkiej nieświadomości wymieszanej z cynizmem finansowych pijawek oglądamy dzisiaj w całej okazałości. 27-latka z Wrocławia, dziewczyna po studiach a więc wydawałoby się, że niegłupia uwierzyła jakiemuś chłystkowi w garniturze zwanemu doradcą. Ten oświecił ją, że kurs franka NIGDY nie wzrośnie powyżej 2,40 zł. Wzięła kredyt z ratą 900 złotych. Dziś płaci 1600 zł i płacze przed kamerą. Inny frankowicz, tym razem z Krakowa zaciągnął na budowę domu 600 tysięcy. Dziś ma do spłaty... półtora miliona! Przypadków podobnych mamy w kraju blisko 700 tysięcy. Siedemset tysięcy ofiar oszukańczej propagandy zafundowanej frankowiczom przez elitarną garstkę finansowych gangsterów "żywiących się zwłokami biednych ludzi". 

Co jeszcze ciekawsze, większość tych pożyczek we frankach w rzeczywistości jest zwyczajnymi hipotekami w złotówkach. Tylko spłata uzależniona jest od kursów na międzynarodowych rynkach walutowych. W tym wypadku od kursu franka. A kto rządzi na międzynarodowych rynkach, napiszemy poniżej.

2. "Są tylko dwie kategorie prawdziwych bandytów: prawnicy i bankierzy" - stara amerykańska mądrość

Aby zrozumieć na czym polega problem polskich frankowiczów trzeba naświetlić jego bardzo szeroki kontekst w wymiarze globalnym. To co się dzieje u nas to tylko mikro wycinek pewnego globalnego problemu zwanego sektorem finansowym. Jak powiedział pewien amerykański dziennikarz z  "The Wall Street Journal": "dziś sektor finansowy przypomina zbuntowanego potwora, którego stworzył Frankenstein". 

Nie miejsce tutaj rozpisywać się szeroko na temat genezy kryzysu finansowego z 2008 roku, deregulacji finansowej, politycznej korupcji czy oligarchii pieniądza skupionej głownie na Wall Street. Jeśli kogoś interesuje ten problem w głębszym zakresie, polecam dwie książki: "Zbyt wielcy by upaść" Andrew Ross Sorkina i "Czas spekulantów" Józefa Białka oraz dwa moje teksty: 1. http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/nowi-wladcy-swiata,58870  2. http://interia360.pl/swiat/artykul/wall-street-magicy-finansowej-inzynierii,49270 

Napiszmy tylko pokrótce o co chodzi w tym gigantycznym bajzlu i dlaczego to wszystko się dzieje. Żyjemy w systemie gospodarczym, którego całą podstawą jest DŁUG. Wszystko na kredyt, zadłużone państwa, zadłużone firmy, zadłużeni ludzie, gdzie się nie spojrzy tam góra długów. Wieloletni proces deregulacji finansowej zaś, w USA i Europie, doprowadził do sytuacji, w której wielkie globalne holdingi finansowe działają poza realną gospodarką i jakimkolwiek realizmem w ogóle. Na tej ogromnej górze długów, kredytów i zobowiązań po mistrzowsku żeruje pewna wąska, elitarna grupa ludzi, skupionych na Wall Street, w City of London oraz innych miejscach gdzie uprawia się hazard nie swoimi pieniędzmi.

Działalność oligarchii pieniądza jest czysto wirtualna. Niestety, na resztę świata wpływa jak najbardziej nie wirtualnie. I coraz bardziej niszcząco. Każdy kto w podstawówce uczył się biologii wie, że pasożyt jest bytem, który nie ma prawa istnieć samodzielnie. Pasożyt funkcjonuje dopóki żeruje na organizmie, który zapewnia mu siły. Z ludźmi finansjery i banków jest identycznie. Sami z siebie nie znaczą absolutnie nic, niczego nie produkują, niczego nie tworzą. To zwyczajne wirusy żerujące na gospodarce, na firmach, na kredytach i biorących je ludziach.

U progu XXI wieku te wirusy wyspecjalizowały się w tworzeniu czegoś takiego jak instrumenty pochodne czyli papiery wartościowe oparte na innych, realnie istniejących aktywach. W języku branżowym papiery te występują pod różnymi postaciami i znane są jako swapy, derywaty czy opcje walutowe, W uproszczeniu można powiedzieć, że owe cudaczne innowacje to nic innego jak zakłady bukmacherskie w skali globalnej. Na tym duże firmy maklerskie z Wall Street i fundusze hedżingowe zarabiają najwięcej. To właśnie te innowacje stały się przyczyną finansowego tsunami z 2008 roku, które kilka państw doprowadziło na skraj upadłości.  

Ludzie z tego sektora dokonują karkołomnych operacji, których nie rozumieją nawet dyrektorzy największych spółek finansowych. Sam Alan Greenspan, wieloletni szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej, powiedział, że "ma mocne podstawy z matematyki ale nie jest w stanie pojąc stopnia skomplikowania tych operacji". Cały ten sektor wymknął się spod jakiejkolwiek kontroli a instrumenty, które wyemitował w świat obecnie wielokrotnie przekraczają bogactwo całej planety Ziemia! Tylko ten fakt już daje nam realne wyobrażenie w jakiej rzeczywistości żyjemy. Wirtualna ekonomia w wydaniu inżynierów finansowych z takich instytucji jak Goldman Sachs czy JP Morgan, których maklerzy nazywają naiwnych pożyczkobiorców "truposzami" bądź "frajerami". 

W świetle powyższego należy zadać pytanie: kto i dlaczego doprowadził do takiego stanu? Dlaczego te instytucje stały się potężniejsze od niejednego państwa?! (JP Morgan Chase, jeden z największych na świecie koncernów finansowych zarządza aktywami o wartości około... 93 bilionów dolarów!!!). Dlaczego nikt nie ma zamiaru czegoś z tym zrobić? Odpowiedzi na te pytania wymagają już jednak napisania kolejnego tekstu z politykami w roli głównej. Wystarczy, że tutaj stwierdzimy iż odpowiedzialnymi za obecny opłakany stan rzeczy są ludzie sprawujący władzę polityczną w krajach Zachodu. Niestety, większość z nich to żałosne miernoty chodzące na pasku banksterów i piszące prawo zgodnie z życzeniami ich lobbystów. Ci sami polityczni decydenci są również architektami polityki gospodarczej opartej na długu - podstawowej przyczynie wszelakich nieszczęść.

3. Szybujący kurs franka jako efekt zmowy

Powszechna opinia jest taka, że problemy polskich kredytobiorców hipotecznych są efektem zaprzestania utrzymywania sztywnego kursu franka przez szwajcarski Bank Centralny. To prawda tyle, że nie każdy ekspert zadaje pytanie podstawowe: dlaczego Szwajcarzy poluzowali swą politykę monetarną? Niewielu mówi otwarcie, że Szwajcaria narażona jest na agresywne ataki spekulantów ( patrz - punkt drugi) z jednej strony oraz wpływa na tą decyzje obecna polityka Europejskiego Banku Centralnego, który skupując rządowe obligacje po prostu drukuje pieniądze. Błędne koło, które nigdy nie przestaje się kręcić! Wykup obligacji to nic innego jak finansowanie czyjegoś zadłużenia a to idealne żerowisko dla hazardzistów z rozmaitych Goldmanów, Morganów, Stanle`yów i innych świątyń globalnej grabieży w białych rękawiczkach (znów - patrz punkt drugi). Co ciekawe, szefem EBC czyli Banku Centralnego Europy jest Mario Draghi, wcześniej wiceprezes europejskiej sekcji Goldmana Sachsa! Bogowie z Wall Street do spółki z ich politycznymi służalczymi miernotami nominowali swojego chłopca aby pilnował ich interesów w Europie.

Karę w wysokości 2,5 mld euro zgodziło się zapłacić w listopadzie 2014 r. pięć globalnych banków (JP Morgan Chase, Citibank, HSBC, Royal Bank of Scotland, UBS) za manipulacje na rynkach wymiany walut. Nadzorcy rynków finansowych (odpowiednicy naszej Komisji Nadzoru Finansowego) z trzech krajów – USA, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii – znaleźli dowody na to, że banki te stworzyły kartel ustalający wspólną politykę dotyczącą kursu walut. W skrócie: kurs waluty nie był wypadkową transakcji na rynku, lecz rozmów bankierów w kuluarach.

Dwa i pół miliarda euro dla ludzi zarządzających tymi konglomeratami to  żałośnie śmieszne pieniądze. Wyobraźmy sobie, że okradamy butik albo jubilera. Wychodzimy z łupem wartym milion złotych a potem sąd skazuje nas na grzywnę w wysokości tysiąca złotych. Czyż może być lepsza zachęta aby rabować dalej?

Wspomniałem o pewnej Wrocławiance, która uwierzyła doradcy bankowemu, że kurs franka nie wzrośnie powyżej 2,40 zł. Niedawno frank kosztował... 5 złotych. Ponieważ m. in. gdzieś na Dolnym Manhattanie na 30 piętrze szklanego wieżowca na tajne spotkanie przyleciało prywatnymi odrzutowcami paru facetów w smokingach i wymyślili sobie, że frank szwajcarski ma przed sobą perspektywy więc należy w niego inwestować. A potem zaczęli masowo skupować tę walutę i na niej spekulować. I dlatego nasza biedna dziewczyna z Wrocławia dziś płacze. Przedstawiłem sytuację dość kolokwialnie aby spróbować ukazać obraz jak zamknięty "wielki świat" zza swoich szklanych szyb i swoich odrzutowców wpływa na "biednych ludzi, których mięsem się żywi".

Bardzo szkoda tej kobiety z Wrocławia oraz 700 tysięcy innych ofiar franka (a raczej nie franka ale międzynarodowych rabusiów finansowych). Trudno jest jednak zrozumieć jak wykształceni w wielu przypadkach ludzie nie mają pojęcia o rzeczywistości w której żyjemy. Jeśli nabito w tę pułapkę kogoś kto ledwie ukończył zawodówkę to jeszcze da się to jakoś wytłumaczyć. Natomiast ja osobiście nie jestem w stanie pojąć jak wykształceni skądinąd ludzie mogli uwierzyć, że biorąc pożyczkę na 30 lat, kurs franka w TYM okresie znacząco nie wzrośnie?! Czy wielu Polaków aż do tego stopnia nie zdaje sobie sprawy, że czasy jakiejkolwiek stabilizacji już dawno odeszło do lamusa? Nie wiedzą, kto w tym globalnych teatrze lalek pociąga za sznurki?

Moja przyjaciółka, też nabita w kredytową pułapkę, powiedziała mi: "ale przecież wszyscy brali te kredyty". Niestety, ci wszyscy albo ta słynna tak zwana demokratyczna większość bardzo rzadko ma rację. Zbyt wielu tę większość stanowiących podatnych jest na oszukańczą manipulację, reklamę i propagandę, z których siły rażenia nie zdają sobie sprawy

Obecnie trwają jakieś tam ruchy tektoniczne aby ulżyć doli pogrążonych frankowiczów. Nie wierzę w jakieś głębsze zmiany. Skończy się na kosmetyce okraszonej kolejną dawką propagandowej manipulacji. Po pierwsze, banki wyprzedaliśmy za darmo w ręce zagranicznych mocodawców więc wpływ na nie jest bardzo ograniczony. Po drugie, te banki nie są skłonne do ukrócenia lichwy gdyż chciwość jest siłą napędową tego racjonalnie nieracjonalnego rynku. Po trzecie, nie mamy polityka choćby takiego jak węgierski premier Wiktor Orban, który nie patrząc na międzynarodowe piski i sapania po prostu doprowadził do przewalutowania tych lichwiarskich pożyczek. Zamiast Orbana mamy takich sobie Tusków, Sikorskich i inne tego typu figury dla których najważniejsze to dobrze wypaść w oczach brukselskiej eurokracji. 

A zatem: Frankowicze, idźcie protestować na Wall Street. Tam na wysokich piętrach gigantycznych wieżowców palą cygara i wpatrują się w terminale Bloomberga scenarzyści waszego nieszczęścia. 

Łukasz Grysiak

 

 

 

 

 

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka