Luluś pod koniec swoich dni...
Luluś pod koniec swoich dni...
kolumb855 kolumb855
1269
BLOG

Ekstraklasa 31. kolejka, Luluś, czyli śmierć kibica prawdziwego

kolumb855 kolumb855 Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Jest sobota 7. kwietnia 2018 r. około godziny 20, właśnie skończyła się multiliga.  W Poznaniu nastroje są dobre, bardzo dobre i nic dziwnego, Lech wygrał z Górnikiem i cały sezon zasadniczy. Dogrywkę rozpocznie z pozycji lidera i wszyscy najgroźniejsi rywale będą musieli pofatygować się na Bułgarską...

Niemal w tym samym czasie, w niedzielę nad ranem, kilka kilometrów dalej, w poznańskim szpitalu umiera człowiek.

Człowiek starszy i schorowany, samotny i zaniedbany. Wydawałoby się, że nikogo ta śmierć nie obchodzi. A jednak po chwili informacje o jego śmierci podały wszelkie możliwe portale i gazety, początkowo poznańskie, za moment również ogólnopolskie..

Kim był ten niepozorny człowiek? Dlaczego wzbudził takie zainteresowanie mediów?

Jeśli ktoś bywał ostatnio na Bułgarskiej i to niekoniecznie w dniu meczowym, to być może zauważył krzątającego się tam starszego, nieco zapuszczonego, czasem nawet trochę "zmęczonego" mężczyznę. Nie bardzo pasował do otoczenia na nowoczesnym stadionie, a jednak nikt go nie przeganiał, bo wszyscy wiedzieli, kto to był.

Tym mężczyzną był Henryk Zakrzewicz "Luluś", postać nietuzinkowa i prawdziwa legenda Lecha.

"Luluś" był  kiedyś bardzo bogatym człowiekiem, jednym z najbogatszych poznaniaków, bez cienia przesady można go nazwać Kulczykiem lat 80-tych. Był królem jeansu i sztruksów, które sprzedawał w nieprawdopodobnych ilościach, prawdziwą konkurencją i alternatywą dla Pewexów.

Ale przede wszystkim był kibicem Lecha i prawdziwym królem życia, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. W stanie wojennym, gdy brakowało wszystkiego, on na przykład sprowadzał sobie świeżutkie Mercedesy prosto z taśmy w Stuttgarcie...

Na początku lat 80-tych, Lech z kopciuszka balansującego między środkiem tabeli, a walką o utrzymanie, nagle stał się potentatem ligi. Zwykle wiąże się to z przyjściem do Poznania trenera Łazarka i słusznie, trudno nie docenić jego zasług, ale nie sądzę, żeby takie sukcesy były możliwe bez "Lulusia".

To właśnie "Luluś' i jego dwaj koledzy, również poznańscy prywaciarze, sprawili, że ówczesny Kolejorz mógł prawie wszystko, a trener Łazarek dostawał praktycznie każdego gracza, którego sobie zażyczył.

Chciał powrotu Okońskiego z wojska? Nie ma sprawy, nasi prywaciarze ruszyli rano swymi wypasionymi furami na Łazienkowską i tego samego dnia wieczorem wracali do Poznania z Okońskim na miejscu pasażera!!!

Chciał Kupcewicza, który właśnie z reprezentacją zdobył medal na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii? Żaden problem, za chwilę Kupcewicz grał w Lechu. I tak dalej, chciał Adamca, dostał Adamca. Chciał Miłoszewicza czy Kapicę, dostał jednego i drugiego.

Jeśli dodamy do tego, że Lech już wtedy miał świetnych wychowanków, przede wszystkim ze słynnej Trzynastki, to nic dziwnego, że wkrótce przyszły prawdziwe sukcesy.

I tak, w 82 pierwszy puchar, w 83 pierwsze mistrzostwo, a w 84 pierwszy dublet!

Oczywiście wielu ludzi na nie pracowało, ale śmiem twierdzić, że bez "Lulusia" i jego kolegów, nie byłoby to możliwe.

Niestety później "Lulusiowi" powodziło się coraz gorzej. Firma upadła, a gdy zaczęło brakować pieniędzy, to w haniebny sposób wykolegowała go rodzina, czy to siostra, żona czy nawet dzieci, z którymi po pewnym czasie spotykał się już tylko w sądzie.

Jak to w życiu bywa gdy człowiekowi nie idzie, odwrócili się od niego również znajomi i przyjaciele, aż w końcu wylądował na bruku. Ostatnimi czasy było już tak źle, że wigilię spędził w jakimś przypadkowym bloku na klatce schodowej!

Na szczęście w tym momencie pomogli mu kibice i byli piłkarze Lecha. Na facebooku ruszyła akcja "Luluś - legenda Lecha Poznań w potrzebie", jeden z kibiców przyjął go na kilka miesięcy do siebie, a później wynajęto dla niego przyzwoite mieszkanie i zapewniono opiekę lekarską.

Henryk Zakrzewicz "Luluś" nie potrafił żyć skromnie ani roztropnie. Nie odłożył w szwajcarskim banku milionów na przysłowiową czarną godzinę, choć pewnie powinien.

Ale nie on, to nie w jego stylu, on był królem życia, to żył i to jak! Przepuścił takie pieniądze, o jakich nam, zwykłym śmiertelnikom, nawet się nie śniło. Najciekawsze, że niczego nie żałował! Z jednej strony taki pogodny miał charakter i duszę, z drugiej, po prostu inaczej nie potrafił.

W niedzielę nad ranem Henryk Zakrzewicz zmarł. Jeden z kibiców napisał : Umarł, ale zdążył zobaczyć Lecha Poznań na pierwszym miejscu.

Tak Luluś, za chwilę Kolejorz prawdopodobnie zdobędzie mistrza i niech ten tytuł będzie właśnie dla Ciebie.

Dziękuję Ci za te wszystkie kibolskie radości, których dzięki Tobie mogłem doświadczyć, spoczywaj w pokoju...


Udanych typów, za tydzień postaram się napisać coś o piłce.

1. Arka - Lechia

2. Lech - Korona

3. Cracovia - Piast

4. Jagiellonia - Górnik

5. Legia - Zagłębie

6. Pogoń - Termalica

7. Śląsk - Sandecja

8. Wisła Płock - Wisła Kraków

kolumb855
O mnie kolumb855

Niebiesko-Biały

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport