Ukochany przywódca powraca, wraz z nim dobra nowina i słowa otuchy. Już zła się nie ulęknę. Wszystkie ręce na pokład, za przewodem Aleksandra Kwaśniewskiego pomaszerujemy do ziemi obiecanej, którą zawłaszczyły sobie mroczne siły. Niebawem koniec niewoli, podsłuchów, inwigilacji i szczucia zamiast tego kraj gdzie wszyscy sobie przebaczają, darzą zaufaniem, gdzie nie ma złych i nieuczciwych, jedynie mądrzy i skłonni ku dobremu.
Po takiej Polsce już stąpaliśmy. Mieliśmy już przezydenta, który brzydził się kolesiostwem, otaczał się bezpartyjnymi fachowcami: Kwiatkowskim, Czarzastym, Nikolskim, Ungieriem, Jakubowską. Odpuszczaliśmy sobie winy nawzajem. Czegośmy mu nie przebaczyli, braku pracy magisterskiej, pijaństwa, kpin z papieża, wakacji z agentem, lobowania za rosyjskimi interesami. Ale i nam przebaczał do ostatnich dni, Zbigniewowi Sobotce, Ryszardowi Kaliszowi. Ufaliśmy sobie nawzajem. Myśmy nie pytali o jego majątek, on nie pytał o majątek Kulczyka, budowniczych fabryki osocza, biznesmena Ałganowa i Vogla.
Atmosfera zaufania powraca, dało się ją odczuć w programie Tomasza Lisa „Co z tą Polską”. Bądźmy więc ufni! Tak jak markiz de Coetlogon, któremu żona urodziła czarne dziecko i powiedziała mu, że winna jest temu czekolada, którą piła w ciąży. Mąż zaufał i przyjął potomka. Nie oddalił też ciemnoskórego służącego, który codziennie przynosił markizie ten napój do alkowy.
Inne tematy w dziale Polityka