Posłanka SLD pani prof. Senyszyn zamieściła na swoim blogu słownik erotyki IV RP.
Oto kilka przykładów:
Kobieta– siedlisko grzechu i wszelakiego zła, producentka →jajowych komórek, tolerowana jako →inkubator, Matka-Polka i nosicielka moherowego beretu
Dziecko– pozbawiony praw obiekt doświadczeń pedagogicznych rodziców i kleru →bicie; po uzyskaniu pełnoletności odbije sobie nieszczęśliwe dzieciństwo na własnych dzieciach.
Ludobójstwo– eksterminacja →dzieci poczętych.
Oszczędzę wam innych terminów, na podobnie żenującym poziomie.Czy warto zajmować się kolejnym profesorskim wybrykiem, który wpisuje się w nurt ostatnio modnego hasła polskich elit: „a teraz pajace pocałujcie mnie dupę”. Nie od dziś wiadomo o stosunku pani Senyszyn wobec wartości chrześcijańskich. Pamiętamy panią poseł z pejczem w dłoni, która wyszydzała słowa Ojca Świętego w ramach walki o tolerancję i poszanowanie poglądów innych.
Jakość debaty ideologicznej w polskiej polityce sięgnął dna. Mamy do czynienia z traktowaniem przez większość polityków i niektórych dziennikarzy społeczeństwa jako dziecinnej, nierozumnej masy, której nie należą się merytoryczne osądy, logiczne argumenty, fakty a jedynie epitety, przymiotniki, słowa-wytrychy typu faszysta, bolszewik, łże-elity, moherowe berety itp. Jak kończy się taka strategia łatwego grania na ludzkich emocjach bez możemy przekonać się we Francji, gdzie w ramach dyskursu politycznego pali się samochody.
I jeszcze jedno, hasała w słowniku pani profesor Senyszyn mają bawić, autorka apeluje o dopisywanie kolejnych. Mnie nie śmieszą, mnie przerażają. Dlaczego? Bo na podobnym poziomie „zabawy językowe” uprawiali między innymi SS-mani.Ten język opisuje Richard Grunberger w Historii społecznej III Rzeszy.
Stereotypowa formuła kierowana przez rejestratorów SS w Dachau do nowo przybyłych brzmiała: ”Jak żydowska k…….. cię wysrała?”; było to pytanie o nazwisko matki. W Belsen strażniczki mówiły o „załatwieniu” tylu a tylu „sztuk” (czyli więźniarek) dziennie, a korespondencja między wydziałem badań farmakologicznych I.G. Farben i władzami obozu Auschwitz wspomina o „ładunkach” i „przesyłkach” ludzkich świnek morskich. Strażnicy z Auschwitz pytali żartobliwie kolegów, których zadaniem było wrzucanie cyklonu B do komory gazowej: „Czy dałeś im już ten ich pokarm?’
Śmieszne?
Inne tematy w dziale Polityka