Po czym Pan rzekł: «Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich [mieszkańców] są bardzo ciężkie. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się». [Księga Rodzaju]
Poranna refleksja jest smutna.
Wybrany w demokratycznych wyborach muchomor sromotnikowy pozostaje muchomorem sromotnikowym. Budujący swoją karierę najpierw na (post) komunizmie, a potem na własnej aberracji – sam sobie wystawia świadectwo. Ci, którzy na niego głosują, nie tylko sobie wystawiają świadectwo: ponadto niszczą społeczeństwo i państwo. Muchomor sromotnikowy dostał z ich woli wolną przestrzeń i zielone światło dla degenerowania świata i zakażania swoją aberracją innych – także tych, którzy na niego nie głosowali, i którzy jego działalność uważają za sianie publicznego zgorszenia. Co gorsza - uważają słusznie.
Tu dwa stwierdzenia i jedno pytanie.
1. Dzieje Sodomy – które przywołuje motto tej wypowiedzi – to nie bajka, lecz memento.
2. Demokratyczne wybory mają swoje prawa, ale też aberracja ma swoje granice. Na pewne rzeczy przyzwolenia być nie może, choćby procedury demokratyczne zachowano. Można to nazwać moralnym obowiązkiem obytatelskiego nieposłuszeństwa, albo inaczej – jak kto chce. Ale jednak obowiązkiem. Wybory przeprowadzone w III Rzeszy pokazały dość dobrze, do czego brak obywatelskiej reakcji opartej na sumieniu prowadzi: do rzeczy znacznie gorszych niż tylko przegrane wybory.
3. Czy procedury demokratyczne w wiadomym mieście rzeczywiście zachowano? Nie wiem oczywiście. Byłbym rad, gdyby ktoś sine ira et studio zbadał.
Wnioski z tych stwierdzeń i pytania każdy wyprowadzić musi sam w sumieniu swoim.
Inne tematy w dziale Polityka