Zygmunt Jan  Prusiński i Mirosław Kościeński
Zygmunt Jan Prusiński i Mirosław Kościeński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
126
BLOG

Wnętrze cienia - Część I

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


WNĘTRZE CIENIA  – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura



Zygmunt Jan Prusiński




ZAGLĄDAM WEWNĄTRZ CIENIA

Staram się – tak zawsze wygląda
i postęp i plany by mieć za sobą
okoliczności podyktowane
więc piszę albo zaczynam pisać
nową książkę – że mam
następne dokonania żeby
kurtyna była otwarta.

Moje pisarstwo to teatr
całkowicie niekameralny
a wręcz otwarty dla ciemnych
kolorów obojętnie gdzie się znajdują
bliższe mi od jasności bo jasność
jest widoczna dla każdego –
trudnię się i psychologią człowieka
i filozofią pierwiastkową
patrząc na szybę w nocy.

Przeszedłem drogą która
krzyżowała się z innymi drogami
jednak nie skręcałem z żadną z nich
po prostu szedłem do przodu
skradając treści po obu stronach
to co ważne jest w literaturze –
ten przekaz to jak drogowskaz
wnętrza zasłużonego wobec
wszelkich partytur muzycznych
i malarskich – a jednak w tych
ciemnościach słyszałem szelest
jakby oddechy ludzi mijających.

A kiedy się zmęczyłem usiadłem
na pniu żeby wyrosnąć drzewem
być chociaż potrzebnym na chwilę.


13.12.2019 – Ustka
Piątek 4:03

 



DO WEWNĄTRZ CIENIA ZAGLĄDAM

Motto: A kiedy się zmęczyłem usiadłem
na pniu żeby wyrosnąć drzewem
być chociaż potrzebnym na chwilę.



Ta moja idea która z kolei obarczała
łagodne sentymenty – mając 14 lat
zdecydowałem ostać się pisarzem
już wówczas byłem zaawansowanym
czytelnikiem różnorakiej literatury –
skąd to się bierze tak naprawdę
że byłem związany z kulturą choć
łobuziakiem w tamtych latach
zostawiałem nie tylko w dzienniczku.

Tak to jakby z wewnętrznego buntu
jakbym wyzwalał się przez to by być
w pozytywnym samopoczuciu –
ulica mnie wychowywała a może
uszlachetniała charakter na przyszłość
za dwa lata później napisałem pierwsze
dwa wiersze – „Ścieżki dzieciństwa”
i „Kobieta i mężczyzna”…

Czytałem i pisałem – w ogóle nie znając
podstaw w teorii poetyckiej tylko
treści z życia to co zauważyłem niczym
seanse wielotematyczne na kanwie
białego wiersza – jak się potem dowiedziałem
od nauczycielki języka polskiego
Marii Pieczyńskiej która zauważyła
we mnie tę intelektualną duszę.

Lata zleciały i setki utworów ukrytych
w zeszycie – nikt o nich nie wiedział
ta tajemnica skrupulatnie dojrzewała
do czasu drukowania w pismach i
w gazetach ale dopiero w latach
siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Zatem stałem się niewolnikiem literatury!


14.12.2019 – Ustka
Sobota 5:46





SKRADAM TREŚCI Z ROŻNYCH WNĘTRZ

Motto: …w tych ciemnościach
słyszałem szelest
jakby oddechy ludzi mijających.



To widać że starzeję się – jeśli
wracam do chwil dawnych
nie wszystko pamiętam –
nie da się zapamiętać
tylko te fragmenty co zostały
w szklistej mgle…

Mam żal do ojca który był
typowym egoistą – zdolny muzyk
grywał na mandolinie i banjo
to chwile ukryte bo podsłuchiwałem
melodie – czasem podśpiewywał
dla matki przedwojenne szlagiery.

A matka zapracowana w handlu
wracała ze sklepu spożywczego
po dwunastu godzinach –
szczerze jej współczułem
nie byli dla siebie – nie bywali
zgodni dla trojga dzieci
po trzynastu latach rozwiedli się
za zdrady ojca – był urzędnikiem
w terenie poborcą.

Psychika dziecka w czarnej barwie
zostaje na zawsze do końca
bo taka następuje pieśń życia
że rodzina zostaje zapisana
w pojedynczych epizodach
czynna w powrotach –
tak jak u mnie przez dziesiątki lat.

Po to powstają strony pamiętnika w literaturze…


15.12.2019 – Ustka
Niedziela 6:16





IDĄC WŚRÓD CIENI

Motto: Moje pisarstwo to teatr
całkowicie niekameralny
a wręcz otwarty dla ciemnych
kolorów obojętnie gdzie się znajdują.



Szukam siebie z tamtych lat
z miasta który wrósł we mnie dramatem
poniekąd maluję obrazy czarną farbą
nie staram w nich ukazywać widoczności
cienie są ważniejsze – to jakby metafory
milczące jak wiszące szyszki jodeł…

Skupiam przypomnieć tchnienie
niby tak niewinne w moich zarysach
szukam w nich kryształki prawdy
to jak łzy liści spływ kropel na ziemię
nie będą większe jeśli nie zjednoczą
pomiędzy sobą rolę dla innych…

Okrywam się wstydem – piszę piosenki
jak ten wyśpiewany w gąszczu leśnym
w tytule (Po co urodziłem się matko
mojej ziemi) – i miało to trafność
w syntezie łakomej miłości – w stanie
idealnego milczenia w drzewie młodości.

Dlatego może miałem prawo sądzić
że i pacierze nie pomogły szczęścia
ułożyć – i tak trwało w bluesach
które grałem o świcie albo o zmierzchu
pilnując fraz zimnych w doborze słów
trafnych – prędzej trywialnych…


16.12.2019 – Ustka
Poniedziałek 6:42





NA SZYBĘ PATRZĘ W NOCY

Motto: …trudnię się i psychologią
człowieka i filozofią pierwiastkową
patrząc na szybę w nocy.



Okoliczności łagodzące tak jakbym
oglądam film o sobie – nie było łatwo
system polityczny obcy a okupant
umiał ogarnąć przestrzeń
widziałem to będąc chłopcem.

I chyba wówczas tliła się ta
moja zadziorność w poezji
zaangażowanej – ale o tym
nie wiedziałem że pisać będę
choć wkoło kwiaty kwitły
i sosny melodyjnie szumiały.

To prawda byłem buntownikiem
z powodu – powodem z autopsji
kiedy mój ojciec Lucjan zatrzymywał
pochody majowe tuż przy domu
na ulicy Matejki 3 w Otwocku.

Ale patriotyzm w genach mam
po rodzie Sowińskich od matki
strony – i tak dotrwałem z tym
do czasów obecnych które
zostawiałem nie tylko w czynach
ale i w literaturze faktu.

Grudniowy czas to rocznice –
składam ukłony z pieśniami
dla polskich ofiar tamtych lat.

17.12.2019 – Ustka
Wtorek 7:56





REMANENT POLITYCZNY

Motto: Przeszedłem drogą która
krzyżowała się z innymi drogami
jednak nie skręcałem z żadną z nich.



Mieszkałem w dzielnicy gdzie las
miałem do stu metrów
mogłem często ukrywać się w nim
i odpocząć od nawijek Gomułki
bo to nie była poezja…

Niosło mnie jak motyla
żeby spokój był spokojem
byłem najstarszym dzieckiem
zatem odpowiedzialny za młodsze
rodzeństwo – brata Andrzeja
i siostry Haliny – w czasie
nieobecności rodziców w domu.

Skończyła się era głośników zwana
kołchoźnikami – kto był zamożniejszy
posiadał radio potem i telewizory
co poniektórzy posiadali – pamiętam
te czasy jak sąsiedzi trzy rodziny
przychodziły do nas we czwartki
oglądać Kobrę – o takie mini kino.

Co do dziewczyn jako już podlotek
to najbliższe z wybranych sąsiadek
a sporo ich miałem by praktykować –
uczyć się instynktownie w doktora
jak z Anną – Zosią – Ewą – Basią…


18.12.2019 – Ustka
Środa 4:23 





CYGAŃSKA BALLADA

Motto: Ta moja idea która z kolei obarczała
łagodne sentymenty – mając 14 lat
zdecydowałem ostać się pisarzem.


Przed domem rósł zagajnik
wiele przygód miłosnych podglądałem
dorosłych którzy zachowywali się
jakby nie mieli domu – a może byli to
romantycy własnych światów intymnych.

Przez ulicę Matejki 3 świeciła polana
pośród sosen i tam zagościli cyganie
kolorowe tabory i zadbane konie
kobiety ubrane tradycyjnie w sukienkach
lub w spódnicach ze splotem korali –
mogłem podziwiać ten urok widoku
ognisko i muzyka grających muzyków
teatralne opowieści i tańce…

Powiem szczerze że polubiłem cyganów
i dziś lubię choć nie ma już taborów
i tych wesołych piosenek która balladą
gdzieś mi iskrzy tyle co pamiętam
taka jałmużna tamtych lat powoli
wyschła nieodwracalnie w przeszłość.

Jeden dramat pozostał kiedy ogier
był obrzucany kamykami przez
Marka Jackowskiego sąsiada a koń
stojąc od niego tyłem nagle uderzył go
kopytem w lewą brew – zalał się krwią
i upadł na ziemię – całe szczęście
Marek przeżył.


19.12.2019 – Ustka
Czwartek 3:04





W ISTOCIE KRĄŻYŁEM JAK WAŻKA

Motto: …to jakby z wewnętrznego buntu
jakbym wyzwalał się przez to by być
w pozytywnym samopoczuciu –
ulica mnie wychowywała a może
uszlachetniała charakter na przyszłość.



To nie były dobre czasy
symbolem był chleb maczany wodą
i posypywany cukrem – a codziennie
rano łyżka tranu dla zdrowia
każdy z osobna przyzwyczajał się do systemu.

Najlepiej czytało mi się w ubikacji –
ile książek tam przeczytałem
to niczym azyl spokoju a próby nauki
śpiewania to oczywiście w lesie
wówczas były modne piosenki włoskie.

Z ojcem był problem polityczny
ubecja miała go na liście jako awanturnika
a on w pojedynkę walczył z komuną
i w nagrodę przesiadywał w więzieniach
nawet za ów slogan – (precz z komunizmem
niech żyje Polska) – i za to był zatrzymywany
w okresie stalinizmu – coś miał z romantyzmu.

A matka oprócz pracy dorabiała na cielęcinie
jeździła w powiecie po wsiach i skupywała
znajomi nie wydali milicji całe szczęście –
przecież byli oni stałymi klientami mięsa.

Pamiętam te drzewa morwowe
które sąsiadowały za komórkami
na drugiej posesji – nie szczędziłem
objadania się nimi – wygląd podobny
do pędraków jeśli miały kolor biały.


20.12.2019 – Ustka
Piątek 6:29





MNIEMANIE POKĄTNE W CZĘŚCIACH

Motto: Psychika dziecka w czarnej barwie
zostaje na zawsze do końca
bo taka następuje pieśń życia.



Dorośli są egoistami
to mogę stwierdzić z dzieciństwa
niby spełniają rolę rodzica
ale nie zawsze trafną –
zapominają o psychice dziecka
a on niesie na grzbiecie ten klimat
w standardach złych i niedorzecznych.

Ojciec jako urzędnik w terenie poborca
miał styczność z kobietami
jak ta z Celestynowa dorabiała
na szyciu mając czworo dzieci –
(jakaś szlachetność niebywała)
bo z państwowych pieniędzy kupił jej
zestaw pościelowy i tapczan –
taka rycerskość współczesności.

Nie trzeba być magistrem
że została jego kochanką a tytuł
wykonawczy schował głęboko –
przypomnę że jak już w radzie
narodowej nie pracował
to matka po latach musiała
spłacać jego długi.

Miał jakby dwie twarze
trzeźwy to kultura w pełni
a jak pijany to zupełnie inny
awantury były częścią nadrzędną
czuł się oswobodzony poniekąd
czy zły czy dobry to trzeba było
odnosić się zdrobniale „tatuś”…

Dzień bez kłótni to jasność ducha
to taka modlitwa bez wyrażania słów
odnajdowałem się wtedy jakby tęcze
mnie dotykały sakralnie – taki ważny
i potrzebny czułem wartość światła
– biegłem ku słońcu śpiewający.


21.12.2019 – Ustka
Sobota 4:18





REGUŁY DYKTATORSKIE

Motto: Szukam siebie z tamtych lat
z miasta który wrósł we mnie dramatem
poniekąd maluję obrazy czarną farbą.


Było to ogromne podwórko
tradycyjnie komórki i trzepak
a nawet wychodek drewniany.

Sąsiadki na kilku ławkach
dziergały wełniane swetry
a liczne dzieci w swej fantazji
miały gdzie energię wykazać.

Właściwie to nie słyszałem
o zdradach małżeńskich
tylko mój ociec przodował
jakby był uprzywilejowany
że namawiał go sam bóg…

W takich mozaikach żyłem
szkoda mi było łez matki –
a przecież urokliwą była
i zbyt wzorową katoliczką
zatem wychowywała nas
w słowiańskim porządku.

(Tatuś czuł się niczym król
znęcając się nad rodziną
tak często że uciekałem z domu).


22.12.2019 – Ustka
Niedziela 9:30





STYGNĄCE REALIE KRUCJATY

Motto: …staram się w nich ukazywać widoczności
zabiegi dotyczące szereg intonacji
cienie są ważne – to metafory milczące.


Objaśniam chyba dla motyli te akcenty
które zostały w mojej głowie – nawet
gdybym ich nie chciał zapamiętać
to jednak zostały by je obudzić w kadrach.

Mój dzień zaczynał się żeby rodzeństwu
nic się nie stało – po lewej stronie siostra
po prawej stronie brat a ja w środku
trzymając ich za rękę i tak dwa kilometry
pieszo doprowadzić do przedszkola
w Śródborowie – przez przejście kolejowe
nie było tam szlabanów…

Byłem w najstarszej grupie – pamiętam
Piotra Sommera z tego samego miesiąca
września jak ja – i tak się stało w przeznaczeniu
on poetą się stał i ja poetą zostałem
ale Piotrek ważniejszy ode mnie miał lepszy start.

Otwock to leśny krajobraz znany z wielu
sanatoryjnych lecznic i drewnianych zabudowań
obiekty z dużymi werandami – ciekawa architektura i
ten nieodzowny klimat to powietrze.

Jeździła kolejka wąskotorowa zwana potocznie
„Ciuchcia” pomiędzy Otwockiem a Karczewem –
przed wojną i do Warszawy dojeżdżała…


23.12.2019 – Ustka
Poniedziałek 10:10





BIAŁE WIERSZE – NIEBIAŁE ŻYCIE

Motto: Czytałem i pisałem – w ogóle nie znając
podstaw w teorii poetyckiej tylko
treści z życia to co zauważyłem niczym
seanse wielotematyczne na kanwie białego wiersza…

Oczywiście były jasne dni
widziałem i takie sceny kiedy ojciec
w miednicy mył matce stopy –
to był jakby sygnał do miłości
wieczorem słyszałem ów dowód
nie mogłem zasnąć od tych dźwięków.

A jeśli nadeszła niedziela
to oczywiście (niedzielne ubranka)
i marsz do kościoła witać Chrystusa –
potem wracając tradycyjnie mama
kupowała w cukierni na Warszawskiej
w sąsiedztwie kina „Promyk” –
u swojej koleżanki cukierki kukułki
ciastka tortowe i ćwiartkę Wiśniak na rumie
i tak do obiadu rodzice po kieliszku
spełniali to przesłanie.

Pamiętam takie jedno sylwestrowe
przygotowanie – z powodu nieznalezienia
ulubionego krawatu ojciec zaprotestował
i nie poszli na tańce – zostali w domu
dla nas dzieci było to szczęśliwe
że nie zostaliśmy sami.

I tak tej samotności było sporo
rozumiem  że pracować  trzeba –
ale ja wciąż szukałem miłości
tych uczuć które nam poskromiono.


24.12.2019 – Ustka
Wtorek 4:12



______________________________________Recenzje




Chcę napisać z Tobą książkę pt. ZAUŁKI

http://poetyckie-zacisze.pl/autorzy/2326.jpg



Okiem krytyka...


Motto: "i gniew na papierowe słowa
które nie zastąpią dotyku dłoni" - IW


To jest przykład jak można opowiadać w wierszu. Iwona Wosz umie to robić. Bo wiersz jest faktycznie opowiadaniem.

Poetka jest rozluźniona, ale wie co ma wpisać w wierszu "tam i z powrotem". Nie ma tu nic z chaosu śrubowania coraz cięższych słów które czasem w wierszu mogą przeszkadzać. Jest lekkość i subtelna kobieca spostrzegawczość.

"przestałam być duchem
ulica przygarnęła mnie..."

To jest dramat a ja jestem zawsze zwolennikiem dramatyzmu w Poezji.

"znalazłam siebie i tylko siebie
skrzypiące schody wymazały z myśli
anonimowość ulicy"

Autorką jest kobieta o wysokich drganiach uczuć do życia - która sama wie jak jest ciężko pokonywać trudy. I to umie robić, to znaczy łączyć słowa które jakby je miała schowane w sercu. Poetka tylko je wyjmuje, nie szuka, nie zastanawia się, ona po prostu je ma - jakby wyprzedzała to co ma nastąpić.

Jej minuty w wierszu są ważne.


Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 19.3.2014



Tam i z powrotem

miasto
hałaśliwy przejaw rzeczywistości
całkowicie pochłonął moją uwagę
dostroiłam się
wspomnienie własnej ciszy
stało się odległe i całkiem nieważne

pub wypełniony muzyką i dymem
nie zamieszał w myślach
nie ten mężczyzna
nie ten głos
nie ten sposób rozmowy
wyszłam nie odwracając się za siebie
irytacja dźwięczała w każdym kroku

przestałam być duchem

ulica przygarnęła mnie jak bezpańskiego psa
śnieg wirującą leniwie bielą litościwie odgrodził od ludzi
bez pośpiechu przemierzałam brukowane ulice
w poszukiwaniu spojrzenia zielonych oczu

znalazłam siebie i tylko siebie

skrzypiące schody wymazały z myśli
anonimowość ulicy
pokój pachniał lawendą a żółty kolor ścian
wprawiał w bezsensownie dobry nastrój
choć przeznaczenie drwiło w kącie
z bezsilności losu

nie będzie drugiej szansy

wróciłam bez lekarstwa
nadal męczy mnie świadomość oddalenia
i gniew na papierowe słowa
które nie zastąpią dotyku dłoni
   


Okiem krytyka...

Poetka wiersza "inkarnacja" chce udowodnić - chyba tak ja to rozumiem, że człowiek który kocha i uzewnętrznia swoje uczucie, jest jakby przez drugą osobę lekceważony. Może nie wszyscy o tym wiedzą, że być przez kogoś kochanym jest coś bezcennego.

Autorka Iwona Wosz pisze:

"nierozerwalnie
łączy nas pokuszenie

po tamtej stronie

będę czekała na ciebie
w barze dla potępionych"

- Ile to poeci pisali o barach, mógłbym kilkanaście nazwisk podać, i ja też napisałem kilka, ale, ale poetka zaskoczyła mnie puentą.

Tak "w barze dla potępionych będę czekała".

Osobiście znam to czekanie. Ludzie z dobrym charakterem umieją czekać. Wiersz mówi o czymś co nie można skleić, raz się rozwiązuje ten supeł innym razem jest luźny. Rozluźnia się w ruchu.

Czuje się w tym wierszu szczerość. Co tylko świadczy o tym, że czystość z jej strony jest dwuznaczna. Tylko czy podmiot tego wiersza zrozumie?


Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 20.3.2014




Inkarnacja

już spokojnie przełykam
gorzką pigułkę milczenia
gdy przedawnienie sprowadza uczucia
do poziomu
notatki na marginesie

stwierdzenie
nie to życie - nie ten czas
brzmi nieco banalnie
nawet
wypowiadane szeptem

nierozerwalnie
łączy nas pokuszenie

po tamtej stronie

będę czekała na ciebie
w barze dla potępionych




Okiem krytyka...


Powracam po dłuższej przerwie do twórczości Iwony Wosz.
Dzisiaj wybrałem z jej biblioteki wiersz pt. "Dom".

Oczywiście że szukam powody by coś napisać, a jak je znajduję to chętnie recenzję piszę.

Zgrabna jest ta pierwsza zwrotka. Autorka szuka w przyrodzie odżywki jakby do dobrego samopoczucia, i płynie metafora za metaforą: "otulona sędziwymi ramionami jaśminu" by zaraz wejść w bardziej ostrzejszy podgląd: "główki chwastów wyciągają smukłe szyje". Zatem jest pewna poetka że poukładała to tak jak powinno być. Ale nie odpowiada za to że chwasty są ciekawe, co tam za tymi oknami się dzieje.

Więc wprowadza dramat – mój ulubiony dramat w Poezji, oto jest:

"otwieram drzwi
przeszłość wita mnie przejmującym jękiem".

I wytwarza się chaos uczuciowy, bo onegdaj w czasie przeszłym kochała swojego mężczyznę, samoczynnie malują się i nakładają się warstwy farb życia, że to już nie ten żywy obraz, to nie te dotknięcia i podszepty i półszepty, coś zamazane – może
i nieświadomie, bo gdzieś w środku tęsknota tli się i, nie wiadomo czy się zapali ponownie ten płomień głodu, czy zgaśnie.

Jednak nie, poetka kategorycznie podkreśla, że coś się stało pomiędzy jednym czasem – minionym, a tym obecnym...

„na nadgryzionym przez korniki stole
porcelanowy kubek w różyczki
dawno przestał pachnieć”

I umiejętnie zakończyła trafnym poetyckim opisem, iż jest kobietą, ale nie po to jest i istnieje, by ktoś gardził jej uczucie i miłość.


Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 28.3.2014




Dom

wrośnięta w ziemię szara bryła
otulona sędziwymi ramionami jaśminu
główki chwastów wyciągają smukłe szyje
zaglądając w ciemne oczodoły okien

trawa na podwórku
wciąż pamięta lekkość moich kroków

otwieram drzwi
przeszłość wita mnie przejmującym jękiem

ściany patrzą mi w oczy
odtwarzają obrazy sprzed lat
pochłaniają półcienie moich uczuć

na nadgryzionym przez korniki stole
porcelanowy kubek w różyczki
dawno przestał pachnieć świeżym mlekiem

jutro nie zamieszka wśród odrapanych ścian

tęsknię




Okiem krytyka...


Osobiście poetka Iwona Wosz zaproponowała mi bym napisał recenzję do jej wiersza „Wiatr”. Czynię to z przyjemnością, bo jej wiersze to jak motyle na śniegu. Powiem więcej, ona tak lekko pisze – a przecież treść niełatwa, bo opisuje swoje uczucie do mężczyzny, z którym nie obcuje już...


„zadrżałam
gdy przez szpary desek
wsunął chłodne palce
dotykał moich rąk
muskał moją twarz

nie otworzyłam okna

nie mógł rozsypać moich włosów
schłodzić skóry
porwać na strzępy piekących myśli

odszedł
gniewnie depcząc
roztańczone trawy

jeszcze nie mogę porzucić ciała
i pobiec za nim
jeszcze nie”


Niedługo muszę zgadywać, iż ten „Wiatr” to jej były mężczyzna. Ciekawe to zastępstwo fizycznej zamiany na tak zwaną, intymną metafizykę, cień wspomnień. - Nie mogła na to pozwolić, bo:

„nie mógł rozsypać moich włosów
schłodzić skóry
porwać na strzępy piekących myśli”


Jeszcze nie – jak pisze poetka. To (jeszcze nie) w niej, zapewne nie wystygły zwątpienia, bo czy warto, czy warto powrócić do tego co było z bólem? - Czy warto powtórzyć miłość z niepewnościami, że może powróci ten Wiatr, ale po to, by znowu po burzliwym zagęszczeniu nastała sucha pustka i takowe cierpienie?

- Poetka nie chce by zostały ponownie zadeptane „taneczne trawy”...


Zygmunt Jan Prusiński


11.4.2014r.




Wiatr

patrzyłam jak rozbawiony
poruszał drzewami
gładził krzewy
wirował wśród traw

na chwilę
przystanął pod moim oknem

nieśmiało szeptał
ukryty wśród liści wiśniowego drzewa
potem głośniej zanucił balladę
ośmielony moim wzrokiem
zastukał w okiennice

zatopiona w myślach
słuchałam jego głosu
jak uwodził
prosił
obiecywał

zadrżałam
gdy przez szpary desek
wsunął chłodne palce
dotykał moich rąk
muskał moją twarz

nie otworzyłam okna

nie mógł rozsypać moich włosów
schłodzić skóry
porwać na strzępy piekących myśli

odszedł
gniewnie depcząc
roztańczone trawy

jeszcze nie mogę porzucić ciała
i pobiec za nim
jeszcze nie


____________________________________________________________







Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura