AFORYZMY - autor Zygmunt Jan Prusiński
Coś co nierozerwalnie przypływa - chęć życia ze mną wkraczając w głębię rozkwitającej orchidei – solistka maestra.
Do zmierzchu daleko poszukam w tobie mój ulubiony krajobraz.
Wiesz że twoje modlitwy mają coś z bluesa – połóż się na trawie, przykryję cię moim ciałem.
Przy mnie jesteś bezpieczna jak zielona orchidea w wazonie.
Twoja zatoka wypływa dalej asymetria łączy się z kątami wymyślonych puent.
Lustro w regale podgląda ciebie kiedy ubierasz dzienne ubranie.
Słyszę jak otwierasz okno w sypialni, zapachem nocy częstujesz mnie wierszem.
Anioł mnie zawsze budzi o tej samej godzinie.
Nasze oczy wpierw rozmawiały i od tej pory jesteśmy zakochani do dzisiaj.
Jeśli o lesie pisałem – las się spali, jeśli o ptakach pisałem – ptaki się spalą, jeśli o kobietach pisałem – kobiety się spalą.
Uratuję jedynie wiersze o deszczowej panience, o córce wiatru, o królowej wydm, o kochance księżyca.
Ach ten przypływ ogrodów twoje ręce tulą mnie!