Kowalski1980 Kowalski1980
1043
BLOG

Szpieg, Klewki i prawda.

Kowalski1980 Kowalski1980 Polityka Obserwuj notkę 1

 Sprawa Klewek w których mieli rzekomo lądować talibowie, wydaje się być już dawno zamknięta i wyśmiana.

Jednak za sprawą książki byłego oficera wywiadu Aleksadra Makowskiego pt „Tropiąc Bin Ladena” (Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2012) warto do niej wrócić. Rzeczywistość bywa ciekawsza niż się nam wydaje.

www.czarnaowca.pl/literatura_faktu/tropiac_bin_ladena,p249093798

 

Nota bene sam Aleksander Makowski jest bardzo ciekawą postacią.

www.bibula.com/?p=14268

 

 

Makowski poza wydana książką udzielił też wywiadu tygodnikowi Przegląd wystąpił także w Faktach po Faktach TVN.

Ciekawe jest to mówi.

 

"Pierwsza z wielu moich podróży do Afganistanu, jaką odbyłem w 1997 r. wraz z Rudolfem Skowrońskim, szefem firmy Inter Commerce, nie miała charakteru wywiadowczego, lecz czysto biznesowy; była efektem kontaktów nawiązanych z przedstawicielami Masuda w Polsce. Chodziło o zakup w Afganistanie szmaragdów, z których słynie Dolina Pandższeru, druk afgańskich banknotów oraz, ewentualnie, sprzedaż broni dla Sojuszu Północnego."

 

Wywiad do przeczytania na:

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/mialem-bin-ladena,1,5167025,kiosk-wiadomosc.html

 

http://faktypofaktach.tvn24.pl/makowski-proponowalismy-zlikwidowanie-bin-ladena,260496.html

 

Wszyscy pamiętają zapewne jak wystąpienie Andrzeja Leppera zostało przyjęte. Śmiechom nie było końca. Klewki stały się synonimem obciachu i absurdu. „Gazeta Wyborcza” publikowała nawet satyryczny cykl „Wieści z Klewek”.

 

Warto przypomnieć fragment stenogramu z wystąpienia Leppera z 25 stycznia 2002.

 

(...)w Klewkach są wody skażone. Ale o tym, że mówiłem o tym z tej trybuny, to nie. Napisał on w piśmie, że był tam wąglik, ale nie napisał nawet ile, tylko dokładnie tak: lat temu był tam wąglik. Ile lat? 3, 30, 300 lat temu? To jest pismo urzędnika państwowego: ˝lat temu był tam wąglik˝. On nie był bojowy, bo jakże ma być bojowy. Bojowy to powstaje dopiero na pożywce. Ten nie był bojowy. Dobry wąglik, pogłaskać go tylko. (Wesołość na sali)”

http://orka2.sejm.gov.pl/Debata4.nsf/9a905bcb5531f478c125745f0037938e/3232f1419fbfc393c12574720025e5b1?OpenDocument

 

 

Sprawą zajęła się Maria Wiernikowska, która zrealizowała reportaż oraz napisała książkę pod tym samym tytułem „Zwariowałam”.

 

Film:

http://www.youtube.com/watch?v=KQUUk63reeI

 

Fragmenty książki:

http://czytelnia.onet.pl/0,1236496,do_czytania.html

www.riw.pl/index.php?action=zwariowalamfragm

 

 

Słynne Klewki wiążą się z jednym z najbogatszych swego czasu Polaków Rudolfem Skowrońskim.

Postacią tyleż ciekawą co tajemniczą. Jeszcze ciekawsze jest to że ten znany biznesmen nagle zniknął w wyjątkowo dziwnych okolicznościach.

 

http://polska.newsweek.pl/jak-kamien-w-wode,15317,1,1.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,11842414.html

 

Dziś z lektury książki Aleksandra Makowskiego, wiemy więcej o Skowrońskim i jego działalności biznesowej oraz interesujących związkach z Masudem, handlu szmaragdami, drukowaniu przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych banknotów dla Afgańczyków.

 

http://portalwiedzy.onet.pl/123316,,,,masud_ahmad_szah,haslo.html

www.wprost.pl/ar/6857/Szmaragdowa-dolina/?I=836 

 

Poniżej parę fragmentów z jego książki.

 

 

Dzwonił do mnie przyjaciel Rudolf Skowroński, główny udziałowiec i założyciel firmy Inter Commerce, deweloper związany blisko z Carrefourem, francuskim gigantem w dziedzinie hipermarketów. W tym czasie, dzięki znakomitej, dającej ogromne zyski współpracy z tą siecią, Inter Commerce parł naprzód jak burza, a Rudolf znajdował się w pierwszej trzydziestce listy najbogatszych Polaków według tygodnika „Wprost”. I oto dzwonił do mnie z pytaniem, które zadał z właściwą sobie prostolinijnością takim tonem, jakby interesowała go pogoda na jutro: Czy za dwa, trzy tygodnie nie wybrałbym się z nim w sprawach biznesowych do Afganistanu na spotkanie z komendantem Masudem?

 

Rudolfa znałem od lat. Słynął z niekonwencjonalnych przedsięwzięć gospodarczych, które starał się uporczywie – niekiedy daremnie – wprowadzać w życie. Usłyszawszy jego pytanie, zdałem sobie sprawę, że mój wyjazd do Afganistanu jest już dla niego faktem, a samo pytanie – czystą retoryką. W ciągu tych kilku sekund, zanim udzieliłem mu twierdzącej odpowiedzi, zastanawiałem się, co ja w ogóle wiem o Afganistanie i komendancie Ahmadzie Szahu Masudzie, słynnym Lwie Pandższeru, bohaterze wojny partyzanckiej z okupacyjną armią radziecką, toczącego obecnie wojnę na śmierć i życie z reżimem talibów.

Co nieco wiedziałem.

 

(…)

 

Zanim zdążyłem wylądować na bruku, Rudolf Skowroński spytał mnie, czy nie chciałbym pracować z nim w Inter Commerce. Zrobił to niby mimochodem, nonszalancko i jednocześnie tak, jak gdyby to jemu zależało na zatrudnieniu mnie w swojej firmie. Rozumiałem, że chce wyświadczyć mi przysługę. Dla jego biznesu moje umiejętności nie miały bowiem specjalnego znaczenia.

 

Po pięciu latach współpracy rozstaliśmy się w 1995 roku, lecz pozostaliśmy przyjaciółmi. Ciągnęło mnie do moich korzeni. Mając możliwość porzucenia deweloperki na rzecz zajęcia się sprzedażą rakiet przeciwpancernych, skorzystałem z okazji. Teraz, gdy przetarg został zawieszony na kołku, przyjąłem egzotyczną propozycję Rudolfa z radością. Znowu mogliśmy działać razem.

Przez następne kilka dni odbyliśmy szereg spotkań z ludźmi Masuda przebywającymi w Polsce. Organizowali nasz wyjazd do Afganistanu.

 

(…)

W pierwszą podróż do Afganistanu wyruszyliśmy dwudziestego drugiego kwietnia 1997 roku. Rudolf Skowroński, jego przyjaciel Jacek, Amir i ja. Inaczej niż w przypadku wszystkich naszych podróży biznesowych, nie wiedzieliśmy dokładnie, co nas czeka i jakiego rodzaju przedsięwzięcia można będzie rozwinąć we współpracy z Masudem, członkiem legalnego rządu afgańskiego.

 

(…)

Od naszej poprzedniej wizyty w Afganistanie cały czas toczyły się rozmowy na temat handlu szmaragdami i druku banknotów afgańskich w Polsce. Ten ostatni proces był już zaawansowany, ale nie obyło się bez najrozmaitszych perypetii związanych z doborem papieru, farby itp.

 

(…)

W sprawie szmaragdów Inter Commerce tworzył oddzielny zespół specjalistów i handlowców, zdobywający coraz szerszą wiedzę o światowym rynku kamieni szlachetnych. Budowano infrastrukturę logistyczno-handlową, trwały intensywne prace nad koncepcją marketingu.

 

W czasie poprzednich spotkań z Masudem uzgodniono, że przy jego finansowej partycypacji Inter Commerce zakupi i dostarczy do Afganistanu różnego rodzaju sprzęt górniczy. Celem było zwiększenie wydobycia szmaragdów w kopalniach Doliny Pandższeru. Przypadła mi wdzięczna rola koordynatora tego przedsięwzięcia.

 

(...)zająłem się przygotowywaniem transportu banknotów afgańskich, których druk PWPW powoli finalizowała. Banknotów było niemało. W Polsce wartość rynkowa zerowa. W Afganistanie, po przejściu przez bank centralny, odpowiednik wielu milionów dolarów. Podczas załatwiania formalności celnych na Okęciu jeden z urzędników zaczął mi wyjaśniać, że bez zezwolenia dewizowego mogę wywieźć z Polski równowartość tylko pięciu tysięcy dolarów. Przytomni koledzy oświecili go jednak, że na razie wywożę jedynie zadrukowany papier, a nie walutę. W trakcie tych przygotowań stawało się jasne, że sprzętu górniczego, banknotów i innego ładunku będzie jakieś czterdzieści ton.

 

 

Makowski pytany o Skowrońskiego odpowiada że nie wie co się z nim obecnie dzieje.

Klewki dalej śmieszą, choć dziś wiemy już o intrygujących kontaktach z Afgańczykami i działalności wywiadu w Afganistanie.

 

 

Interesujące jest w tej sprawie także i to że media nie potrafią dopisać puenty do kiedyś głośnej sprawy.

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka