Andrzej Koźmiński Andrzej Koźmiński
891
BLOG

TAKA GMINA……

Andrzej Koźmiński Andrzej Koźmiński Gospodarka Obserwuj notkę 22

 

Jest taka piosenka Kabaretu Starszych Panów: „Taka gmina”. Początkowo wydaje się, że to portret smutnego szarego PRL-u, ale kiedy wsłuchać się lepiej… Mimo tych dwudziestu lat transformacji ciągle jesteśmy krajem peryferyjnym. Dowodów czy uzasadnień tego stwierdzenia można przytoczyć bardzo wiele. Oto tylko niektóre z nich. Na arenie międzynarodowej, a zwłaszcza w ramach Unii Europejskiej czy NATO nie potrafimy budować trwałych i skutecznych sojuszy, które pozwoliłyby konsekwentnie realizować własne interesy. Próbujemy działań doraźnych, które przynoszą niewielkie efekty. Nasi politycy nie czują się swobodnie na dyplomatycznych salonach Europy i świata, brakuje im obycia, znajomości języków. Przybierają albo pozę „nastroszoną”, albo „przymilną”. Obie powodują, że często bywają lekceważeni.  Mimo znacznego potencjału ekonomicznego nie umieściliśmy na światowych rynkach ani jednej globalnie rozpoznawalnej marki, ani jednej firmy będącej światowym graczem lub przynajmniej niekwestionowanym regionalnym liderem. Polskie firmy są przedmiotem, a nie podmiotem przejęć i fuzji. Przedsiębiorcy narzekają na biurokrację i jej siostrę korupcję. Pracownikom doskwiera wyzysk i autorytarny styl zarządzania. Wiele młodych, aktywnych, wykształconych osób szuka szczęścia za granicą. Państwo nie prowadzi żadnych długofalowych polityk w takich kluczowych dziedzinach, jak zaopatrzenie w energię czy wodę, nauka, edukacja, kultura, zdrowie itp. Dominują działania doraźne dyktowane przez stan finansów publicznych. Wydatki prorozwojowe na: szkolnictwo wyższe, badania naukowe, infrastrukturę informacyjną są przerażająco niskie. Kamieniem u szyi są sztywne wydatki socjalne. Mimo że system usług socjalnych (ochrona zdrowia, ubezpieczenia, edukacja) jest niewydolny, jego reforma okazuje się niemożliwa ze względu na grupowe interesy i rozgrywki polityczne. W rezultacie świadczenia trafiają do olbrzymich rzesz wcale już nie najbiedniejszych ludzi, którzy ich nie potrzebują i na nie nie zasługują. Z pewnością jednak nie chcą dobrowolnie „odpuścić”. System prawny jest niespójny i niestabilny (stale się przy nim „majstruje”), a   egzekucja prawa  powolna, nieskuteczna, podatna na naciski i korupcję.

 

Wszystkie te cechy wyczerpują definicję peryferyjnego kraju i peryferyjnego kapitalizmu. Przede wszystkim jednak brak u nas osób i instytucji uznawanych za światowe autorytety w jakiejkolwiek dziedzinie: polityki, mody, nauki, edukacji, sztuki, techniki. Znamienne jest to, że nasze ośrodki wpływu z upodobaniem umacniają w społeczeństwie poczucie własnej peryferyjności (czyli niższości) i niemożności zmiany tego stanu. Jeżeli pojawiają się gdzieś jakieś międzynarodowe osiągnięcia i zaczynają wyrastać liczące się ośrodki, to niezawodnie działa „mechanizm polskiego piekła”. Przykłady można zaczerpnąć choćby z dziedziny kultury, w której mamy stosunkowo większe szanse na „zaistnienie”.  Wystarczy przypomnieć: Camerimage w Łodzi, festiwal Pendereckiego w Krakowie czy pochówek Miłosza na Skałce. Na niewielką skalę sam doświadczam tego ostatnio. Wszędzie powtarzana jest obiegowa opinia, że żadna polska uczelnia nie ma najmniejszych szans znaleźć się w pierwszej setce (nie mówiąc już o pięćdziesiątce) europejskich uczelni w żadnym liczącym się międzynarodowym rankingu. A tymczasem Akademia Leona Koźmińskiego w najpoważniejszym na świecie rankingu szkół biznesu publikowanym co roku przez brytyjski „Financial Times” nie tylko znalazła się w 2009 roku na 42 miejscu, ale jej program magisterski został zaliczony do pierwszej dziesiątki aż w czterech dziedzinach tematycznych. Niemal nie sposób przebić się z tym do mediów głównego nurtu, bo chyba jakoś nie pasuje do lansowanych czarnych stereotypów… Trudno przecież przyjąć do wiadomości, że na przeszkodzie stoi kolportaż „Financial Timesa” i bariera językowa. Zapewne nikogo to nie interesuje.

 

Czyżbyśmy lubili i świadomie pielęgnowali swoją peryferyjność w myśl słynnego: „niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna”? W języku potocznym peryferie nie kojarzą się jednoznacznie źle. Na peryferiach wielkich miast ludzie szukają spokoju, zieleni, miłego sąsiedztwa. W globalnej polityce i w globalnej ekonomii los peryferii nie jest jednak bynajmniej sielankowy. Przede wszystkim kraje peryferyjne są w mniejszym stopniu panami i kowalami własnego losu, częściej bywają przedmiotem niż podmiotem polityki i ważnych procesów ekonomicznych czy biznesowych. Stawia to pod znakiem zapytania możliwość realizacji interesów narodowych i rozwoju własnej tożsamości. Cała historia polskiego międzywojnia to historia świadomej walki z peryferyjnością i marginalizacją Polski. Ta walka skończyła się klęską, warto jednak wyciągnąć z niej lekcje.

 

Obecna sytuacja stwarza nieporównanie bardziej korzystne warunki przezwyciężenia symptomów peryferyjności. Nikt nie zagraża istnieniu suwerennego i demokratycznego Państwa Polskiego. W ciągu ostatnich dwudziestu lat podwoiliśmy dochód narodowy i mimo znacznych nierówności dochodowych  poziom i jakość życia niemal wszystkich uległy wyraźnej poprawie. Polacy wykazali na niespotykaną dotąd skalę pomysłowość, przedsiębiorczość i pracowitość. Miliony gospodarstw domowych dokonały inwestycji w swoje wykształcenie, zdrowie (lecząc się prywatnie, kupując leki i żyjąc zdrowiej), warunki mieszkaniowe, kondycję fizyczną, znajomość świata itp. Kapitał ludzki, którym dysponujemy, uległ pomnożeniu. Jedynie kapitał społeczny (czyli zdolność do współdziałania na rzecz dobra wspólnego mierzona chociażby poziomem zaufania) pozostaje na trwale niskim poziomie (jednym z najniższych w Europie). Czasami odnosi się wrażenie, że wielu Polakom wydaje się, że Polska nie jest im na nic potrzebna. Świadczy o tym chociażby frekwencja wyborcza. Dlaczego więc peryferyjność utrzymuje się, a nawet pogłębia. Jedynym podmiotem zdolnym do zaprojektowania i realizacji programu przezwyciężenia peryferyjności jest Państwo Polskie. Tymczasem Państwo Polskie zawodzi. Czyżbyśmy goniąc za „pędzącym królikiem”, bezmyślnie zaprzepaszczali jedyną w dziejach szansę?   

 

 

 

  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka