Krispin Krispin
581
BLOG

Oni są wśród nas, czyli czeczeńska ferajna

Krispin Krispin Polityka Obserwuj notkę 2

Wielu ludzi – acz nie wszystkich – poruszyły ostatnio sceny z polsko-białoruskiej granicy. Wielu zadawało sobie pytanie, czy tak zachowują się uchodźcy, którzy kojarzą się raczej z zagubieniem, pokorą i pewną dozą nieśmiałości. Wielu zastanawiało się, co by się stało, gdyby te hordy przedarły się przez szczelne kordony dzielnie broniących naszej granicy żołnierzy i policjantów, a za nimi ruszyłyby jeszcze większe rzesze muzułmańskiej braci. Odetchnęliśmy nieco z ulgą, gdy pojawiła się informacja, że rozczarowani nachodźcy zaczęli opuszczać obozowisko nad granicą. Ale czy słusznie odetchnęliśmy? Nie mam na myśli tego, że ci sami ludzie mogą powrócić, by szturmować nasze granice kolejny raz w innym miejscu (a pisałem te słowa parę dni przed takim atakiem, w którym grupa 200 migrantów z pomocą służb specjalnych Białorusi próbowała dostać się do Polski w okolicach miejscowości Czeremcha[1]). Chodzi o to, czy im podobni – lub jeszcze gorsi – już się do nas nie dostali. I czy jakimś zrządzeniem losu nie dostali kart pobytu, aby móc zamieszkać w Polsce na stałe?

Czy to możliwe? Owszem. Jak to „jeszcze gorsi”? Już wyjaśniam. Ci znad granicy krzyczeli „Fuck you, Pollack” (i nie mieli na myśli amerykańskiego reżysera Sydneya Pollacka). Ci, którzy już tu są mówią wprost: „Polska będzie nasza – muzułmańska. Włos nam tu z głowy nie spadnie. Nie boimy się nikogo. Nic nam nie zrobisz”. A jak reagują na widok noszonego na łańcuszku chrześcijańskiego krzyżyka: „Jezus to debil... Zabierzmy jej ten krzyżyk. Trzeba ją zabić”. Naprawdę ktoś tak powiedział? Owszem. Gdzie padły te słowa? W ośrodku dla uchodźców w Polsce. Kto to powiedział? Przebywający w nich Czeczeni.

Trudno dokładnie określić, ilu cudzoziemców napłynęło do Polski w ostatnich latach. Dane publikowane przez różne agendy państwowe są rozbieżne. Na stronie migracje.gov.pl[2] podana jest liczba cudzoziemców posiadających aktualnie ważne dokumenty uprawniające do pobytu w Polsce – to prawie 530 tysięcy osób (w tym najwięcej na Mazowszu: 139 tys., czyli niemal 25%). Urząd do Spraw Cudzoziemców podaje, że na początku października 2021 r. liczba cudzoziemców posiadających ważne zezwolenia na pobyt w Polsce wynosiła 525 tys. osób[3] (różnica może wynikać z przyrostu w październiku i listopadzie). W trzech kwartałach 2021 r. liczba ta miała wzrosnąć o 15% (największy wzrost zanotowano w grupie obywateli Ukrainy, Białorusi i Gruzji), ale to by znaczyło, że na koniec 2020 r. powinna wynieść ok. 456 tys., a tymczasem migracje.gov.pl podają, że było to 355 tys. (przyrost w tym roku wyniósłby zatem ponad 30%). Skąd taka rozbieżność? Z tych 525 tys. cudzoziemców, którzy 1 października 2021 r. posiadali ważne dokumenty pobytowe, obywateli Rosji jest 13,7 tys. (90% stanowili do niedawna Czeczeni).


image


W artykule z lutego 2020 r.[4] czytamy, że „w 2019 r. 4,1 tys. cudzoziemców złożyło wnioski o przyznanie im statusu uchodźcy w Polsce”, w tym 65% stanowili Rosjanie (2619 osób). Część z wnioskodawców spełnia warunki nadania im ochrony międzynarodowej (w omawianym 2019 r. – 81 osób to byli obywatele Rosji), część otrzymuje tzw. ochronę krajową w postaci zgody na pobyt tolerowany lub ze względów humanitarnych (213 obcokrajowców – bez wyszczególnienia, ilu było wśród nich Rosjan), część postępowań kończy się umorzeniem (zwykle dzieje się tak, gdy cudzoziemiec opuścił Polskę nie czekając na wydanie decyzji) – w tej grupie zdecydowana większość dotyczy wniosków obywateli Rosji (ponad 1,5 tys.), a decyzje negatywne otrzymało 960 obywateli Rosji (zdecydowana większość z grupy 1,7 tys. obcokrajowców). Porównanie tych liczb z danymi ze strony migracje.gov.pl znowu nasuwa wątpliwości – tam mamy ponad 370 pozytywnych decyzji wydanych obywatelom Rosji.

W artykule „Polska Times” z kwietnia 2018 r.[5] czytamy, że w 2017 roku ponad 5 tys. osób ubiegało się w Polsce o przyznanie statusu uchodźcy. Wniosek o ochronę międzynarodową złożyło m.in. 3550 osób pochodzących z terytorium Federacji Rosyjskiej (w tym 3291 z Czeczenii – czyli ponad 90%). Autor artykułu wspomina wypowiedź ówczesnego ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza z wywiadu dla francuskiego dziennika "Le Figaro”: „Przyjęliśmy 2700 migrantów, przysłanych przez Europę Zachodnią, ale oni nie chcą zostać w Polsce, gdzie stopa życiowa jest zbyt niska” i dementi MSZ, że „wypowiedź nie dotyczyła mechanizmu przymusowej relokacji”. Odpowiedzi na zadane w artykule pytania: „Jak jest w rzeczywistości?” oraz „Ilu cudzoziemców ubiegało się w Polsce o status uchodźcy?” nadal nie są do końca znane. Zabawne jest też podejście niektórych dorosłych i poważnych ludzi, którzy uważają, że nasza niska stopa życiowa i ucieczka części uchodźców/migrantów do Niemiec to świetne rozwiązanie (byli nawet tacy, którzy proponowali, aby przewieźć nachodźców z granicy polsko-białoruskiej do naszych zachodnich sąsiadów). Czyżby zapomnieli, że jesteśmy w Strefie Schengen – obszarze, na którym zniesiono kontrole na granicach wewnętrznych? Czy chwilowa ulga nie łączy się u nich ze świadomością, że za chwilę – broniąc się od wschodu – będziemy mieli islamskiego wroga za plecami?

W artykule z grudnia 2009, opublikowanym w serwisie prawo.gazetaprawna.pl, czytamy, że „Polska najchętniej ze wszystkich krajów Unii Europejskiej przyznaje uchodźcom prawo azylu lub inną formę opieki. (...) W zeszłym roku polskie urzędy rozpatrzyły pozytywnie aż 65 proc. podań cudzoziemców. To ponad dwa razy więcej, niż wynosi średnia w UE”[6]. Wiemy, kto rządził w Polsce w 2009 roku. Ale od tego czasu liczba starających się o pobyt w Polsce znacznie wzrosła, a wydanych pozwoleń jest rokrocznie przeszło dwa razy więcej.

Wśród osób ubiegających się o przyznanie statusu uchodźcy w Polsce jest wielu muzułmanów – pochodzą między innymi z: Rosji (Czeczeni – stanowią prawie 75% wszystkich cudzoziemców, którzy starają się o status uchodźcy w naszym kraju[6]), Uzbekistanu, Turcji, Afganistanu, Azerbejdżanu (muzułmanie stanowią 90%), Iraku, Kazachstanu (70%), Bangladeszu (89%), Indonezji (86%), Tadżykistanu, Egiptu (90%), Pakistanu, Iranu, Syrii, Kirgistanu (88%), Maroka, Tunezji, Algierii, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Jemenu, Somalii, Libii, Sudanu (91%) [tam gdzie brak danych liczbowych, muzułmanie stanowią ponad 95% ludności]. Ilu z nich otrzymało status uchodźcy i jest tu nadal?

Dlaczego tak dużą uwagę przywiązuję do osiedlających się u nas muzułmanów, w szczególności zaś do Czeczenów? Wiąże się to z informacjami, które podałem już na wstępie, a poznałem je z ust osoby, która miała tę wątpliwą przyjemność przebywania w ośrodku dla uchodźców, w którym większość stanowili właśnie Czeczeni. To nie ja, ale oni twierdzą, że przybyli tu szerzyć islam. Wolałbym, żeby Polska nigdy nie dostała się pod muzułmański but – taki może niedzisiejszy, nie kulti-multi jestem. Bo kiedy słyszę, że na stołówce odbierający obiad Czeczeni zamiast „dziękuję” mówili z uśmiechem w swoim języku: „obyś niósł na plecach trupa swojego ojca”, to naprawdę włos jeży mi się na głowie. A ona to słyszała.

Marina przybyła z dziećmi do Polski w 2018 roku. Została zakwaterowana w ośrodku dla uchodźców, w którym przytłaczającą większość stanowili Czeczeni[7]. Prócz nich przebywało tam tylko kilka rodzin z innych krajów: z Ukrainy, Afganistanu, Tadżykistanu, Kazachstanu oraz Iraku. Nic dziwnego, że Czeczeni czuli się „jak u siebie”, narzucając wszystkim swoją wolę. Wszystkim, bo wygląda na to, że pracownikom ośrodka (łącznie z kierownikiem) oraz policji także. W sumie trudno się dziwić, w końcu każdy z nich (mówię o mężczyznach) ma nóż i pali marihuanę (którą też handlują) – kto wie, co takiemu przyjdzie do głowy. Na przykład...


Kiedyś po rannej kąpieli w łazience na korytarzu poszłam do kuchni po wodę na herbatę. Było lato. Miałam na sobie leginsy i letnią sukienkę na ramiączkach. Na korytarz wyszedł starszy Czeczen, który nieraz miał do mnie jakieś uwagi. Usłyszałam: „Nie jesteś na plaży. Ostatni raz pokazujesz się w takim stroju!”. Odpowiedziałam, że nie jest moim mężem, żeby mi rozkazywać. „Ostatni raz. Pamiętaj” – zagroził.

 

Podobną sytuację widzimy w filmie, który dostępny jest od kilku lat w Internecie (zamieszczam go poniżej). Tam Czeczeni z ośrodka dla uchodźców „tłumaczą” (czytaj: „grożą”) innym lokatorom ośrodka, Ukraińcom, że nie mogą chodzić w krótkich spodenkach:


     Czeczen: Nie masz dżinsów?

     Ukrainiec: Mam w środku lata w dżinsach chodzić?

     Czeczen: Tylko nie mów potem, że nie uprzedzaliśmy, pamiętaj.

     Ukrainka: Dlaczego mamy wyznawać wartości waszej kultury?

     Czeczen: Posłuchaj, dla nas on jest nagi [w tkrótkich spodenkach]. Dla naszych dzieci jest nagi.

     Ukrainka: Nie mieści mi się to w głowie. Jestem na terytorium Unii Europejskiej, a nie w państwie islamskim. Chcecie nam dyktować, jak mamy się ubierać?

     Czeczen: Tu jest państwo islamskie. A wiesz dlaczego? Bo tu żyją muzułmanie.

     Ukrainka: Tak się nie da żyć. Jestem w wolnym kraju. Przeszkadzają im krótkie spodenki, a za chwilę przyczepią się do palenia, wieprzowiny albo nie spodoba im się mój pies...[8]


Te same argumenty wysuwane były przy próbach tłumaczenia dużo bardziej drastycznego zdarzenia. „Ta kobieta w sukience dla naszych mężczyzn i dzieci była naga!”. Tym razem dotyczyło to Syryjczyków i gwałtu na 29-letniej kobiecie.


Do Internetu trafił film, na którym widać, jak Syryjczycy z ośrodka dla uchodźców w Górze Kalwarii atakują 29-letnią Polkę, która nie chciała ubrać się zgodnie z zasadami islamu. „Tu jest państwo islamskie” – mówią. (...) Polka odniosła obrażenia głowy, tułowia oraz dróg rodnych. Znajduje się w stanie ciężkim, ale stabilnym. Policja próbuje ustalić sprawców dzięki nagraniom z telefonów komórkowych wykonanych przez oprawców.[9]


Marina próbowała zgłaszać problemy personelowi ośrodka, chodziła do kierownika, ale zawsze potrafili jej wyperswadować składanie skarg. Tłumaczyli, że lepiej nigdzie nie pisać, nie trzeba zadrażniać, że oni porozmawiają z Czeczenami i wszystko będzie dobrze. Ale nie było. W innej sytuacji ten sam Czeczen powiedział jej: „Masz ubierać się jak moja żona”. Co to znaczy? Ubiór w ciemnym kolorze (zwykle z niezbyt cienkiego materiału) plus hidżab, zakrywający włosy, uszy i szyję (twarz może być odkryta). Ale ona nie miała pieniędzy, żeby coś takiego kupić. Poza tym, dlaczego miałaby podporządkować się ich nakazom?


Poszłam poskarżyć się dyżurnemu. Nie chciał o niczym słyszeć. Ale akurat nadeszła Czeczenka – żona tego człowieka. Zapytałam ją, czy jej mężczyzna jest moim mężem? Zdziwiona odparła, że nie. Wtedy zapytałam, dlaczego on mi rozkazuje, jak mam się ubierać? Zamurowało ją. Chwyciła telefon. W tym czasie zapytałam dyżurnego czy mój ubiór jest prowokujący, nieodpowiedni. Odpowiedział, że nie, przecież jest lato. Po rozmowie z mężem ta kobieta zaczęła się na mnie wydzierać. Okazało się, że jej mąż twierdził, że chciałam go uwieść i prowokacyjnie się obnażałam. Od tej pory wszystkie Czeczenki były nastawione przeciwko mnie.


Ta nieugięta postawa – trzeba przyznać, że Marina ma charakterek – odbiła się negatywnie na jej sytuacji. Doszło do tego, że usłyszała: „Przygotuj się, ze twoje dzieci zostaną sierotami, bo jak wyjdziesz za bramę, odetniemy ci głowę”. Tak, te słowa padły naprawdę. Chyba każdemu przypomina się w tym momencie „incydent” z niemieckiego Saarbrücken, gdzie 27-letni syryjski „uchodźca” obciął głowę psychologowi z Ośrodku Terapii dla Uchodźców.


„Kontrowersyjny incydent” wydarzył się w gabinecie psychologa. Powodem była różnica zdań. Oczywiście musimy uważać, by nie reagować ksenofobicznie, ostatecznie komu nie zdarzyło się, że diagnoza lekarska nie przypadła mu do gustu? A nóż? No cóż, po śniadaniu pewnie z roztargnienia schował do kieszeni lub plecaka – co w tym takiego niezwykłego? Kto nie chodzi do lekarza z nożem, niech pierwszy rzuci kamieniem. I niech nikt czasem nie posuwa się do okrutnej nietolerancji religijnej twierdząc, że styl życia i zdobywania nowych wiernych opisany w Koranie siłą logiki wymusza na stosujących tę księgę nie rozstawanie się z ostrymi narzędziami.[10]


Trudno sobie wyobrazić, jak groźba pozbawienia życia działa na psychikę człowieka, szczególnie młodej kobiety, na dodatek samotnie wychowującej dzieci. Gdybyś ty był w takiej sytuacji, a przed tobą Czeczen z nienawiścią w oczach, jaka byłaby twoja reakcja? Ona ostrzegła, że zgłosi te groźby. Właśnie wtedy usłyszała: „Włos nam tu z głowy nie spadnie. Nie boimy się nikogo. Nic nam nie zrobisz. Polska będzie nasza – muzułmańska”. Oczywiście zgłosiła to, ale żadne działania nie zostały podjęte. Doszło do tego, że powiedziała kierownikowi: „w takim razie zamieszkam z dziećmi za bramą, pod murem, bo tu nie czuję się bezpieczna”. To musiało się odbić także na tych kilkuletnich dzieciach. Na podwórku czeczeńskie wyrostki – i chłopcy, i dziewczynki – rzucały w nie kamieniami. Rzucały też w okno ich pokoju.


Kiedyś na podwórku moje dziecko było na rolkach. Podbiegły starsze, czeczeńskie dzieci (9-10 lat) i zaczęło się bicie, szarpanie za włosy. Zwracanie im uwagi nie skutkowało, reagowały wtedy bluzgami, strojeniem min i obraźliwymi gestami. Ich matki patrzyły na to z okien ośrodka, ale żadna nie przywołała swojego dziecka do porządku.


Czy to dziwne, że w takiej sytuacji dzieci Mariny bały się wychodzić na dwór? Starach to potworne uczucie. Jego aura towarzyszy Czeczenom wszędzie. Zastraszania, kradzieże, wymuszenia, a ze strony policji kompletny brak reakcji. To tylko rozzuchwala. Prowadzi do jeszcze większej demoralizacji i kolejnych aktów agresji. Ludzie autentycznie się boją. Jedną z takich dramatycznych sytuacji opisywano cztery lata temu:


Dwóch dorosłych agresywnych Czeczenów przyjechało do szkoły w podwarszawskim Coniewie, by "wymierzyć sprawiedliwość". Ponieważ nie mogli dostać się do środka uderzali pięściami w drzwi i okna, a na koniec zaatakowali nauczyciela. Wszystkiemu przyglądały się przerażone dzieci. (...) Uczeń pochodzenia czeczeńskiego mieszkający w Ośrodku dla Cudzoziemców w Lininie zadzwonił do mamy twierdząc, że został zaatakowany i pobity. Chociaż - jak wykazał monitoring - nie była to prawda, mama chłopca wraz z dwoma Czeczenami natychmiast przyjechali do szkoły, żeby to sprawdzić. „To sprawdzanie było bardzo dramatyczne, ponieważ chcieli dostać się do szkoły na siłę. Czeczenka zaczęła ubliżać ochroniarzowi i krzyczała do niego „zabiję cię psie"... Gdyby policja zgarnęła tych Czeczenów na komisariat, nie byłoby problemu, ale byli tak samo bierni jak zwykle. Zresztą zawsze powtarzają, że nie będą się babrać za 2 tys. zł miesięcznie i tak to się potem kończy. Boją się i nie kiwną nawet palcem” - mówią rodzice.[11]


Zwykle w takich sytuacjach Polacy zostawieni są sami sobie. Policja legitymuje ich, a nie Czeczenów (którzy zazwyczaj nie mają dokumentów) i... odjeżdża. Tak było z kobietą, w której auto uderzył od tyłu pojazd prowadzony przez Czeczenów. Wszyscy kierowcy wiedzą, że to klasyczny przypadek – wina kierującego samochodem, który wjeżdża od tyłu w inny. Tymczasem policja wylegitymowała i sprawdziła trzeźwość kobiety, a z osobami z drugiego auta nie zostały przeprowadzone żadne czynności sprawdzające. W międzyczasie zjechało się jeszcze kilku Czeczenów (najwidoczniej powiadomionych telefonicznie przez kolegów). Kobieta była sama, przerażona. Kiedy zorientowała się, że policjanci zakończyli działanie i zmierzają do radiowozu, wsiadła do swojego samochodu i odjechała. Za naprawę auta musiała zapłacić sama. Czy tak właśnie ma to wyglądać? Czy ta licencja na bezkarność będzie obowiązywać wiecznie?


W Białymstoku młody Czeczen włamał się do drukarni przy Sitarskiej. Przyłapany na gorącym uczynku, pobił brutalnie właściciela. (...) Właściciel drukarni zawiadomił policję. Rozpoczął się policyjny pościg. Policjanci odnaleźli auto bandytów (...) Na miejscu zatrzymali także kierowcę – 20-letniego Czeczena z rosyjskim paszportem. W aucie były obie skradzione wcześniej butle gazowe [z drukarni] i kilka radioodbiorników samochodowych. (...) Przestępca jest znany z wcześniejszych kradzieży, włamań, brał także amfetaminę.[12]


Na dobrą sprawę pozostawiona sama sobie została również Marina. Bo jak można nazwać brak jakiejkolwiek reakcji na jej zgłoszenia? Na reperkusje nie trzeba było czekać długo.


Na stołówce młody Czeczen podbiegł do mojego dziecka i przystawiając nóż do brzucha syknął: „Jak będzie się bawić na podwórku, to zadźgamy”. Któregoś razu moje dziecko w desperacji krzyknęło: „Moja mama jest wróżką i zamieni was wszystkich w świnie”. Czeczeńskie dzieci natychmiast pobiegły do domu. Wybuchła afera. Zleciały się ich matki i zaczęły na mnie krzyczeć, oskarżać, że źle wychowuję swoje dzieci. To była krótka chwila triumfu.


Jej zastraszone dzieci zaczęły zdawać sobie sprawę, że matka nie jest w stanie zapewnić im ochrony. Jedno przestało mówić. Drugie stało się bardzo agresywne – i w stosunku do niej, i do rodzeństwa, zaczęły się kłopoty z moczeniem w nocy. Psycholog stwierdził:


Dziecko niechętnie rozstaje się z mamą. W nocy często się budzi i przechodzi spać do łóżka mamy. Śpi niespokojnie, kręci się, mimowolnie uderza o ścianę (...) W Ośrodku dla Uchodźców dziecko doświadczyło przejawów przemocy z powodów etnicznych i religijnych ze strony dzieci i osób starszych, które niekulturalnie się odzywały, pokazywały wulgarne gesty, zaczepiały, biły, zabierały i niszczyły noszone symbole religijne. (...) W obecnym miejscu zamieszkania nie czuje się bezpiecznie... (z opinii psychologa z Ośrodka Terapii)


Czy tak ma wyglądać traktowanie bezbronnej osoby przebywającej w polskim ośrodku? Osoby, która jest wierzącą chrześcijanką? I na dodatek posiada polskie korzenie, bo jej pradziadek był Polakiem z krwi i kości, a pochodził z... Krakowa! Ktoś taki nie może od lat uzyskać karty pobytu w Polsce, ale opisani w tym tekście agresywni Czeczeni takie karty pobytu uzyskują. Jak to nazwać? Co to właściwie jest? To jakiś obłęd!


Czeczeni nie pracują. Zbierają pieniądze z różnych źródeł: z Ośrodka, z 500+, żywność z OPS-u, dostają skądś dary (np. naczynia), które potem sprzedają. Odkładają pieniądze, za które potem kupują euro i wysyłają do rodzin w Czeczenii. Kiedy mają już karty pobytu w Polsce wyjeżdżają na wycieczki do Czeczenii. Budują tam sobie domy za pieniądze wyłudzone w Polsce. Może tam za parę lat tam wrócą – na razie doją Polaków i płodzą kolejne dzieci. Widziałam, jak są ubrani – mnie na takie ciuchy nie stać. Nie bardzo chcą się uczyć polskiego. Po co, skoro tu ma być państwo islamskie? Dzieci niechętnie chodzą do polskiej szkoły. Nie wszystko chyba na zajęciach rozumieją. Awanturują się, biją inne dzieci. Biorą przykład z rodziców. I oni – między innymi ci, którzy mnie cały czas atakowali i poniżali – dostali karty pobytu, a ja nie. Ciągle wisi nade mną groźba deportacji.


Może taka sytuacja zaistniała tylko w tym jednym Ośrodku, a gdzie indziej jest inaczej, spokojnie, normalnie?


Nie, w innym Ośrodku, w którym byliśmy też dochodziło do incydentów. Kiedyś jeden Czeczen zapukał wieczorem do drzwi naszego pokoju. Otworzyłam i zapytałam, o co chodzi? Pytał o kogoś. Nie znałam tej osoby i poradziłam, żeby zapytał gdzieś dalej. Gdy zamknęłam drzwi pukał dalej. Prosił żebym wyszła na korytarz. W końcu odezwał się ktoś z głębi korytarza – krzyknął: „Czego od niej chcesz? To samotna dziewczyna z dziećmi. Po co się do niej dobijasz?”. Następnego dnia dowiedziałam się, że to był jakiś Ukrainiec, który potem miał kłopoty. Grozili mu rano nożem pod prysznicem.


Kłopoty. Można by rzec, że to ich specjalność. Kilka lat temu w Internecie pojawił się szokujący film przygotowany przez „Media Narodowe”. „Na nagraniu widać, jak grupka Czeczenów „załatwia” między sobą jakieś nieporozumienie. Brodaci mężczyźni rzucają się na siebie. Padają ciosy. Bijatyka ma gwałtowny przebieg. Autorzy filmu rozmawiają też z mieszkańcami okolicznych miejscowości, którzy nie kryją przerażenia. Mowa jest także o kradzieżach. Wszyscy ze zgrozą wspominają zajście w szkole”[13].




Wtedy zareagował między innymi Łukasz Warzecha, który napisał: „Pokazani na filmie Czeczeni z ośrodka w Lininie nie są zapewne członkami al-Kaidy ani bojownikami Państwa Islamskiego, ale ich sposób rozumowania jest tym bardziej wstrząsający (...). Tam, gdzie mieszkają muzułmanie, ma być po muzułmańsku. Zasada dostosowania się do reguł gospodarza jest w ich kręgu kulturowym obca”[14]. Nazywanie reakcji mieszkańców i rodziców na te muzułmańskie ekscesy „wyolbrzymianiem” oraz kompletny brak reakcji policji to jakaś kpina.


Postawa islamistów pokazuje jeszcze jedną możliwość - wyjazd w celu podboju innego kraju. W celu zagarnięcia jego terytorium i zniewolenia społeczeństwa. Kto się nie podda ten wróg. Rdzenni mieszkańcy dostrzegając zagrożenie, manifestują oraz zrzeszają się pod antymuzułmańskimi hasłami. Unia Europejska, głucha i ślepa próbuje nakazać krajom członkowskim przyjęcie kolejnej porcji wątpliwych chrześcijan - z pobudek rzekomo humanitarnych (Blastingnews.com).[14]


Do tych zatroskanych o los agresywnych nachodźców dołączają takie autorytety – należałoby właściwie napisać „do niedawna autorytety” – jak Janina Ochojska. Jako szefowa PAH zrobiła sporo dobrego. Teraz stara się chyba zrównoważyć to czynione niegdyś dobro złem, czynionym pod szczytnymi hasłami „miłość”, „miłosierdzie”, „współczucie”. Hasła hasłami, ale to co robi jest złem w najczystszej postaci. W sumie to bardziej jej problem niż nasz. Nasze pytanie powinno brzmieć, co zrobić z tymi niechcianymi gośćmi? Czy można się ich pozbyć? Czeczeni, którym nie zostaje przyznany status uchodźców, jako obywatele Rosji są deportowani na przejście graniczne z Obwodem kaliningradzkim. Może polską odpowiedzią na zajścia na granicy z Białorusią powinno być wypchnięcie w kierunku Kaliningradu grupy 200-300 Czeczenów, z obietnicą dostarczenia kolejnych takich grup? Albo bez tej obietnicy, bo to mogłoby zostać potraktowane jako prowokacja.

Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie chce mieć za miedzą sąsiadów tak agresywnych jak ci, którzy przebijali się z Białorusi, lub ci ze strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Wędrzynie (warto pamiętać, że można tam trafić tylko na mocy postanowień sądu)? Dwa dni temu doszło tam do buntu. Około 100 agresywnych imigrantów domagało się wypuszczenia i zaczęło demolować ośrodek. Na szczęście funkcjonariusze Straży Granicznej i Policji zdołali opanować sytuację [relacja na Twitterze >>>].

W Polsce w 2017 r. mieszkało podobno 3 tys. uchodźców. Kosztowali nas 60 milionów zł rocznie – tak wynika z danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców[16]. Dziś zapewne liczba uchodźców jest znacznie wyższa, a koszty opieki nad nimi uszczuplają budżet państwa w dużo większej skali. Wydano już zbyt wiele kart pobytu w Polsce bandytom i nierobom, którzy nigdy nie powinny się u nas znaleźć. Tymczasem sprawy osób takich, jak opisana tu Marina nadal czekają na rozstrzygnięcie. Czy historia tej dziewczyny będzie miała szczęśliwe zakończenie? Mam nadzieję... nie, powiem to inaczej: wierzę, że jednak tak.


*****

[1] Nowa metoda ataku migrantów na granicę. Polski żołnierz ranny w głowę

[2] migracje.gov.pl 

[3] Urząd do Spraw Cudzoziemców 

[4] Uchodźcy w Polsce 

[5] Polska Times: Imigranci w Polsce. Ilu uchodźców przybywa obecnie w Polsce? 

[6] W Polsce najłatwiej dostać azyl polityczny 

[7] Warto pamiętać, że II wojna czeczeńska zakończyła się 15 kwietnia 2009 r. (konflikt zaczął się w październiku 1999 r., a tzw. I wojna w Czeczenii trwała od grudnia 1994 r. do sierpnia 1996 r.) i w tamtych latach, co nikogo nie dziwi, napływ uchodźców z tych terenów mógł być większy.

[8] YouTube: Jak naprawdę wygląda życie wśród uchodźców? 

[9] 29-letnia Polka brutalnie zgwałcona w okolicy ośrodka dla uchodźców w Lininie w gminie Góra Kalwaria!

[10] Salon24 / bloger Wawel: Polskie No-Go i Czeczeni, czyli import rosyjskiego, "nieterrorystycznego" islamu

[11] Czeczeni zaatakowali polską szkołę. "Dzieci były przerażone!"

[12] Białystok: Czeczeni napadli na polską drukarnię

[13] Czeczenski terror w Lininie i Coniewie

[14] Muzułmanie nękają uchodźców z ośrodka pod Warszawą? Film trafił do sieci, urząd odpowiada: “nie wyolbrzymiajmy”

[15] Straż Graniczna pokazała zniszczenia po buncie imigrantów w Wędrzynie

[16] Uchodźcy w Polsce kosztują nas 60 mln zł rocznie. Ilu ich jest i skąd pochodzą?

Krispin
O mnie Krispin

Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka