Wybory w Warszawie od początku miały swoją faworytkę, niezbyt wybitną panią prezydent, która pomimo zatrudnienia armii urzędników i napływu środków finansowych z Unii Europejskiej, na wielu rzeczach zwyczajnie się wyłożyła. Jej ewidetną przewagą był spokój, opanowanie i poczucie humoru. Propagandowo potrafiła zawłaszczyć środki z UE, choć nie mają one legitymacji partyjnej!
Gronkowieć atakuje
Nie wiem jako to się stało, że Pani prezydent miasta stołecznego Warszawy, przez prawicowców zwana bufetową, zawisła na większości outdooru. Może miała więcej pieniędzy, a może któraś z firm outdoorowych dała 80% rabat. W każdym razie uwijając się tydzień do tygodnia postanowiła otworzyć swoją szopkę na chwilę przed wyborami. Igrzysk nie brakowało, na stadion również się znalazło. Widać było, że w materiałach Waltz wygrała, były ładniejsze, częściej występowały w tkance miasta. Naturalną konsekwnecją otwierania wszystkich fili Cyrku była zaś prezydencka renta bycia na fali mediów.
Jest 17 musimy kończyć
Sztab Czesława Bieleckiego w większości pracował do 17, szczególnie udzielało się to panią z PR. miała dzieci i musiały spadać.Pracowały sprawnie, ale bez polotu.
Niestety przez trzy tygodnie próbowałem się dobić do sztabu. Był w powijakach, ale działał. Niestety zaufałem recepcjonistą z głównej siedziby PIS, przekładany tydzień do tygodnia. By ostatecznie udać się do sztabu bezpośrednio.
Wcześne wychodzenie było związane z tym, że sztab czekając na rozliczenie pieniędzy zwyczajnie biedował, chodził często głodny i żurał papierosy.Ciasteczek było pod dostatkiem, ale muląca mąką to nienajlepszy materiał dla sportowców. Można było za nie duże pieniądze lepiej nakarmić pracowników.
Typowa polska choroba od tąd dotąd. JA to jestem od tego, nie od tamtego, a jak skończe to siedze. NA plastikowych krzesłach z Ikei, na których mózna było połamać kregosłup. NIezdolność wyjścia poza sztab. Te kilkanaście miejsc, nie mogło zwiększyć się do kilkudziesięciu.Choć chętnych nie brakowało. Nie było woli by sztab powiększyć z możliwością pracy sieciowej. Była długa lista chętnych, prawdziwych fanatyków.
Internet- a co to jest?
Korkogodzinomierz(akcja w internecie) został odpalony na 36 godzin przez wyborami. Strona Czesława Bieleckiego pomimo władowania w nią kilku tysięcy zł nie została wypozycjonowana, pomimo wielokrotnego nalegania działu zajmującego się internetem. W dodatku sztab HGW wykupił reklamę sponsorowaną od Googla pod hasłem niezależnego kandydata z PISu. :)
Podejrzliwość, wrzuty, te prawicowe, często wymyślone zmory, powodowały, że 80 letni inżynierowie z AK, mieli problem w dzieleniu się informacjami. I tak, jeden z nich przynosi projekt wybudowania 4 km nasypu, na którym można wybudować tory i zamknąć obwodnice kolejową. Projekt pozwolił by zrezygnować na jakiś czas z drugiej linii metra. Był to dobry pomysł- tani ekwiwalent.
Jednak wiele dobrych pomysłów przepadało w ferworze codziennego wyścigu. Pomimo wielokrotnych próśb, sztab olewał spotkania z wyborcami. Co było wielkim niedopatrzeniem, osoby charyzmatyczna i lubiąca brylować dużo zyskała by na wyjściu do szarych Warszawiaków. Dla młodych brakowało miejsca, choć mieli dużo energii i pomysłów. Siedzieli nie raz i nie dwa. NIe wiem czy zniechęcenie szło od kandydata w dół czy z dołu na kandydata.
Dwuwładztwo
Byli ludzie od Czesława i z PISu, i choć konflikt o twórcza rzecz, to do pewnego stopnia pozbywa ludzi motywacji. Wiary brakowało najbardziej. Sondaże były traktowane jak wyrocznia. Zwykli taksówkarze mylili Bieleckiego z Janem Krzystofem. Podbnie moi znajomi wieku 25-35 lat, też nic nie wiedzieli nic o Panu Z Solidarności, CDNie, jego głodówce i walce. Sztab, zaś nie chciał tego wykorzystać.
Karaluchy, czyli jak pozbawić kompetencji
Gdy nIe potrafi się współpracować, być lepszym, ale dobrym, to się nie wygrywa. Czesław Bielecki, który jako architektem, chciał rzucić wyzwanie księgowej, został wielokrotnie zwyzywany przez pana z Brukseli, któremu tak nie sniło, że zostanie prezydentem Warszawy. Jego dzieła przyrównane zostały do karaluchów, gargameli i ohydztw. Ta agresywna strategia Pana Olejniczaka była skuteczna. Bielecki startował jako architekt i urbanista i tak w samym zalążku został pozbawiony kompetencji.
Na falach
Debata Warszawska, i kilka występów w telewizji, media lokalne , wywiady outdoor zabrakło kilku procent do drugiej tury. Przegraliśmy, nic nie stało, bo Polacy nie potrafią przyznawać się do porażek. Gdy zaś im się na takie deklaracje zbiera, to reszta twierdzi, że nic się nie stało. I wszystko było bny fajnie, bo to takie miłe, ale czy wnioski zostały wyciągnięte?
Oczywiście trzeba było dodać kwesti rozpadu PISu, która nałożyła się na wybory na prezydenta miasta Warszawy.
Główne błędy
- zarządzanie autorytarne,
- nie znajomość mediów internetowych
- wiara, że wszystko dzieje się w mediach, TVN Warszawa już zbankrutowała
- nie wyławianie pomysłów
- głodni pracownicy( to nie jest żart)
- niska wiara, ludzie powinii pracować za grosze i dostawać premię za wygrane wybory. Widać, że większość pogodziła się z tym co miała na umowie.
- koszystanie z zewnętrznych firm do bieżacej obsługi mediów( pracownik takiej firmy, nie ma motywacji, w pewien sposób ciągle jest w pracy,
- dystansowanie się kandydata do sztabu
- dystansowanie się sztabu do kandydata
- za mało interaktywnie, za mało akcji eventowych
Większości ludzi nie ma wyobraźni, dlatego dobrze działają na nich obrazy. Jeśli się ma wizję zmiany miasta to trzeba zwizualizować. Te parkingi podziemne, obwodnice, centrum. nie wystarczające przygotowanie wizualne pomysłów, pozbawiło kompetencji po raz wtóry.
Może jeżdzenie na spotkania starą Warszawą, w towarzystwie małżonki, było by skuteczniejsze. Gdbyby Czesio z Władców Much zrobiłby z Panem wywiad, to może ruszyłoby to najmłodsze pokolenie. W końcu wybory lokalne w Polsce to wielka gmatwanina, tysiące kandydatów z ogólnymi i mdłymi hasłami. I jakos trzeba się wyróżnić.
Inne tematy w dziale Polityka