Media i politycy spekulują, czy po wyborach powstanie koalicja PO-PiS albo PO-LiD. Czy rzeczywiście te koalicje są możliwe? PO-PiS nie powstanie bez rozłamu lub przewrotu w jednej z tych partii. Z kolei powstanie PO-LiD skończy się rozłamem w PO.
Dlaczego z góry odrzuca się powstanie innych koalicji? Weźmy na przykład PiS-LiD. Tak, wiem, trąbił o tym Tusk (że socjaliści) a PiS się od tego odżegnuje. Odżegnywało się jednak już od Samoobrony i to dwa razy. Zaciekłym pisowcom, którzy już-już szykują się, by mnie wyśmiać, dedykuję słowa ich guru, prof. Krasnodębskiego z sobotniego Dziennika: „[J.Kaczyński] środki dobiera zupełnie pragmatycznie (...) Nie można nawet zupełnie wykluczyć, że po wyborach miejsce Giertycha i Leppera mogliby zająć Szmajdziński z Olejniczakiem.” Oczywiście wg Krasnodębskiego „dla dobra Polski”. Być może Kaczyński lansuje LiD (godząc się na debatę z Kwaśniewskim) nie po to, by mieć łatwego „chłopca do bicia”, lecz po to, by „wyhodować” przyszłego koalicjanta.
W ogóle nie mówi się o możliwości układu PO-LPR plus ewentualnie PSL. Widziałem, że LPR miał około 7% w sondażach. PSL na pewno znowu przeciśnie się do Sejmu. Arytmetycznie taka większość wydaje się możliwa. Wyobrażmy sobie taki rząd: premier Tusk, szef MSWiA Rokita, minister sprawiedliwości Giertych, minister gospodarki Korwin-Mikke, minister edukacji Jurek, minister rolnictwa Pawlak. Każdy z ww. polityków zyskiwałby coś na tym układzie. Tusk trampolinę do prezydentury, Rokita władzę, o której marzył, Giertych i Jurek udział w politycznym mainstreamie i możliwość budowania alternatywy dla PiS, Korwin-Mikke możliwość wprowadzenia choć części swych radykalnych pomysłów, Pawlak – stanowiska. Różnice pójdą (czasowo) w zapomnienie. Nagle PO i PSL przypomną sobie, że lubią wolny rynek, Giertych i JKM, że trzeba zaakceptować udział Polski w UE.
Z wszystkich wymienionych konfiguracji koalicja PO-LPR-PSL wydaje mi się najlepsza. Będę trzymał kciuki za jej powstanie.
Inne tematy w dziale Polityka