Wyobraźmy sobie sytuację, że przychodzi do nas jakiś facet, powiedzmy pan Edek i proponuje, że w zamian za 80% naszej pensji będzie nas chronił przed bandytami, w razie choroby leczył a na starość zapewni utrzymanie. Uznalibyśmy go za wariata lub oszusta i spuścilibyśmy delikwenta ze schodów. Niestety Edek naprawdę istnieje, wcale nas o zdanie nie pyta i regularnie kasuje swoją dolę. Jest to państwo.
Bloger Qatryk wyliczył, że państwo „zaiwaniło” mu 62,5% pensji. Wydaje się, że to dużo, zważywszy, że to nie wszystkie podatki – z tego, co zostało, trzeba opłacić jeszcze VAT i akcyzę zawarte w cenach towarów i usług. Lekko licząc, państwo zabiera Qatrykowi (jak i każdemu obywatelowi utrzymującemu się z pracy) jakieś 70-80% dochodu. Intuicyjnie wyczuwamy, że Qatryk został obłożony niesprawiedliwym podatkiem.
Tu pojawia się pytanie – skoro 62,5% to dużo, jaki podatek byłby sprawiedliwy? 60, 40, 20 czy może 10%? W tym miejscu przypomina mi się szkoła podstawowa, gdzie nauczycielki w iście barejowskim stylu („i tą wódką dziedzic rozpijał pańszczyźnianych chłopów”) przekonywały dzieci, jaką to niedolę cierpieli niegdyś chłopi. „Musieli płacić dziesięcinę!” - mówiła nauczycielka ze zgrozą. Tymczasem dziesięcina to podatek 10%-owy. Qatryk zapewne chętnie podzieliłby dolę pańszczyźnianego chłopa (przynajmniej jeśli chodzi o wysokość płaconej daniny).
Oczywiście PIT płacony przez Qatryka to tylko jeden z wielu podatków, jakie państwo ma w swoim arsenale. W sumie udział wydatków budżetowych (w więc- upraszczając- wszystkich podatków) w PKB wynosi 48% (patrz Wikipedia, ciekawe zestawienie. Polska nie wygląda w nim najlepiej). Tłumacząc najprościej – polski Edek zabiera prawie połowę wytworzonych dóbr, a więc pięciokrotną dziesięcinę. Wciąż dużo. Na dodatek widać, że Edek uwziął się na pracę – opodatkowanie pracy jest dużo wyższe niż średnia wszystkich podatków.
Warto powiedzieć tu o tzw. krzywej Laffera. Oto ona:

T – dochód , t- stopa podatkowa.
Krzywa obrazuje zależność między stawką opodatkowania a dochodami państwa z tytułu podatków. Dochody są zerowe gdy stawka podatku wynosi 0% (czyli de facto nie ma podatku) lub gdy wynosi 100% (gdyż nikt nie będzie pracował w sytuacji, gdy całość profitów przejmuje państwo). Warto zwrócić uwagę na stopę t* dla której dochody budżetu są największe. Po przekroczeniu tej stawki dochody spadają pomimo nominalnego zwiększenia stopy opodatkowania. Zbyt wysoki podatek powoduje zmniejszenie motywacji do podejmowania pracy i działalności gospodarczej, ucieczkę w „szarą strefę” oraz delokalizację działaności gospodarczej i emigrację zarobkową.
Oto mamy odpowiedź, dlaczego z Polski wyemigrowało „za chlebem” 1-2 mln ludzi. Edek przegiął.
Czy podatek t* to podatek „sprawiedliwy”? Z pewnością bardziej sprawiedliwy od obecnego. Jednak czy państwo musi koniecznie maksymalizować swoje dochody? Może powinno być odwrotnie: państwo powinno pozwolić ludziom się bogacić, by stać ich było na opłacenie nieuciążliwego, prostego, równego dla wszystkich, słowem sprawiedliwego podatku. Najpierw należałoby zdefiniować zadania państwa a następnie ustalić stawki podatków takie, by pozwoliły na sfinansowanie tych zadań? Ale to już materiał na osobny wpis...
Krzywa Laffera mówi nam jeszcze jedną cenną rzecz. Nie ulega wątpliwości, że przy obecnym poziomie opodatkowania, szczególnie opodatkowania pracy, jestemy daleko na prawym ramieniu krzywej. Zmniejszenie stawki opodatkowania będzie skutkowało więc zwiększeniem dochodów budżetowych. Bojaźliwi politycy powinni skończyć z myśleniem o „neutralności zmian dla budżetu”, co zawsze kończyło się kosmetyką i powinni wziąć się za rzeczywiste obniżanie podatków. Nie ma się czego bać!
Wydaje się, że obecny premier zdaje sobie z tego sprawę. W expose powiedział: „tylko umysły zanurzone w ponurej, socjalistycznej przeszłości rozumują o gospodarce w kategoriach gry o sumie zerowej, że jak stąd się zabierze, to tu przybędzie, a jak tu przybędzie, to tam musi ubyć. (...) Nie bierze się pod uwagę tego, że wolni ludzie, nieskrępowani zbyt wysokim podatkiem i zbyt skomplikowanymi przepisami (...) wytwarzają coraz więcej dóbr." Na takie słowa nie zdobył się dotąd żaden premier Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Oby na mówieniu się nie skończyło.
Wykres krzywej Laffera ściągnąłem z Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Laffera
Inne tematy w dziale Polityka