Nie mylmy nowej burżuazji z elitami
W ostatnim czasie w polskich mediach ukazują się materiały krytykujące polskie elity i postulujące ich wymianę.
Faktycznie patrząc na owoce działań wszystkich koalicji i partii rządzących naszym krajem po 1990 roku jest kogo i za co krytykować.
Naprawy, czy może bardziej rekonstrukcji, potrzebuje całe polskie państwo, sądownictwo, prokuratura, środowisko czwartej władzy, administracja, wojsko, służby specjalne, etc.
Zgnilizna jaka rozlała się po ujawnieniu nieprawidłowości prywatyzacyjnych w Warszawie jest dobrym przykładem (wskażę pierwszy z brzegu) czyniącym postulat "dobrej zmiany" bezapelacyjnym. Do "elit" trafili nasi rodzimi nuworysze z pogardą patrzący na swych uboższych rodaków, ubecy, aferzyści odcinający kupony od złodziejskiej prywatyzacji, sprzedajna opozycja lat '90.
Czy jednak o elity (w dokładnym tego słowa znaczeniu) tu chodzi?
Większość dziennikarzy piszących o elitach tak naprawdę ma na myśli establishment. Różnica znacząca i istotna dla samego procesu odnowy - warto różnicować.Do tej kategorii lepiej pasuje ukuty przez Jewgienija Zamiatina termin "obrazowanszczina" przełożony przez L. Dorna jako "wykształciuchy".
Frak dobrze się układa dopiero w trzecim pokoleniu
Z elitami jest jak z matką, są jedyne unikatowe, rzadkie, niepowtarzalne, trudne do sklonowania. Ich wytworzenie jest kosztownym i długotrwałym procesem i nie należy przedstawicieli elit mylić z wymienialnymi politycznymi menagerami (establishmentem).
Sam postulat wymiany elit uważam za dziki. Znamy z historii państwa, które obrażone na swoich przedstawicieli zdecydowały się na ich dosłowną eksterminację. Mordowano polityków, szlachtę, uczonych, duchowieństwo, artystów, pisarzy ... Mordowano, zmuszano do emigracji lub skazywano na zapomnienie osoby nie podzielające jedynej słusznej linii...
Po 1945 roku władza ludowa na gruzach państwa rozprawiała się z elitami burżuazyjnej Polski tworząc nową "elytę": pseudointelektualistów, uczonych od kafli piecowych, marksistowskiej ekonomii, ekonomii politycznej, socjalistycznego sądownictwa, społecznie zaangażowanej literatury, kinematografii i dziennikarstwa, magistrów po rocznych studiach.
Czy pamiętacie Państwo Putramentów, Cackowskich, Gomułków, Porębów, Przymanowskich itp.?
Przedstawicielem elit stają się przedstawiciele narodu wnoszący ważki wkład w jego rozwój duchowy (i to niezależnie od głoszonych poglądów).
W jednym szeregu staną Staszic, Kołłątaj, Piłsudski, Herbert, Mikołajczyk ale i Giedroyć, Broniewski, Miłosz, Kołakowski czy Wajda.
Elit wymienić się nie da
Elit wymienić się nie da! Skazani jesteśmy na te które pomimo przeciwności losów dla Polski i Polaków chciały pracować i wnosiły w rozwój naszego państwa swój wkład.
Być może powstaną w Polsce szkoły które w bliskiej przyszłości staną się kuźniami polskich elit - które wzorem Uniwersytetu w Getyndze - będą miały w szeregach swoich absolwentów 30 laureatów Nagrody Nobla czy ośrodki badawcze mające na swym koncie tysiące patentów. Ale to dopiero przed nami.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo