Tytuł notki, to nie jest moje stwierdzenie. Zacytowałem tylko wypowiedź byłego ambasadora USA w Moskwie, który po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich 9 listopada na swoim tweeterze napisał co następuje:
Biggest loser in the world tonight-- Ukraine. Your only hope is to get really serious about reform and keep Euros supportive.
Jeżeli Obama posprząta po sobie na Ukrainie, tzn wycofa swoich ludzi i poparcie, wówczas nasz wschodni sąsiad znajdzie się w czarnej d...pie i pies z kulawą nogą nie będzie przejmował sie losem tego kraju. Aczkolwiek są pewne wyjątki. Zapewne zainteresuje się Moskwa. Jednak po doświadczeniach ostatnich lat, zainteresowanie to będzie ograniczone do wschodnich i centralnych terenów Ukrainy, na których mieszka ludność przychylna Rosji. Zachodnia część pozostanie gorącym kartoflem, którego zapewne wcisną w nasze ręce. Od razu wyjaśnia się niewiarygodna miłość polskich rządów do Ukraińców i ich szczodrość w udzielaniu pożyczek na wieczne oddanie. Teraz więzi są na tyle mocne, że będziemy wręcz zmuszeni przyjąć bankruta do siebie, bo pozostawienie chorego i kalekiego kraju samemu sobie, wiązałoby się z jeszcze większym zagrożeniem dla naszej stabilności.
Inne tematy w dziale Polityka